Unia Książenice. Spojrzenie z góry

Położona w gminie Czerwionka-Leszczyny wieś Książenice liczy niespełna 3000 mieszkańców. Jedną z jej najlepszych „wizytówek” jest Unia, która w tym roku przebiła się do IV ligi. Żeby było ciekawiej, po pięciu kolejkach beniaminek z Książenic na wszystkich konkurentów spogląda z góry.

Trener Unii Marcin Koczy nie ukrywa, że jet w szoku. – Dotychczasowe wyniki zespołu zdecydowanie przerosły moje oczekiwania – przyznał 39-letni szkoleniowiec. – Gdyby ktoś przed rozpoczęciem sezonu powiedział mi, że mój zespół po pięciu kolejkach będzie miał 13 punktów, skierowałbym go do Rybnika na ulicę Gliwicką. Jednak nie na stadion ROW-u, tylko do budynku po drugiej stronie ulicy, gdzie mieści się szpital dla nerwowo i psychicznie chorych.

Wynik zespołu z Książenic jest tym bardziej godny podkreślenia, że Unia w tej chwili jest liderem „bezdomnym”. Wszystkie mecze rozgrywa na wyjazdach, a w kilku, w których pełni honory gospodarza, podejmuje rywali na boisku w Bełku. Byłoby fajnie, gdyby władze gminy i klubu zmobilizowały się, by kibice Unii mogli oglądać swoich ulubieńców na „swoim” boisku. Do tego niezbędny jest wykup prywatnej działki, by poszerzyć boisko, ogrodzić je i postawić trybunę. Czas ucieka… Piłkarze robią, co do nich należy, więc może urzędnicy też się sprężą?

Przed rozpoczęciem rozgrywek trener Koczy zadeklarował, że interesuje go spokojne utrzymanie. Czy po kilku kolejkach priorytety się zmieniły? – Nic podobnego – zapewnia szkoleniowiec. – Nie mam obaw, że chłopcom uderzy do głowy przysłowiowa woda sodowa. Cały czas wszyscy twardo stąpamy po ziemi, zawodnicy na boisku dają z siebie 110 procent, więc wyniki są takie fajne.

Pniówek 74 Pawłowice. Priorytetem młodzieżowcy

Można się zastanawiać, w czym tkwi tajemnica obecnych sukcesów – nie bójmy się tego słowa – Unii Książenice? – Recepta jest bardzo prosta – przekonuje Marcin Koczy. – Mam po prostu bardzo wyrównaną kadrę i każdego tygodnia dopada mnie ból głowy, gdy muszę wytypować meczową „18”. W tej chwili w kadrze mam 23 piłkarzy, bo Rafał Przybyszewski, który słynął z dalekich wrzutów piłki z autu, przeniósł się do MKS-u Czerwionka. Ponieważ żaden z zawodników nie odstaje, staram się rotować składem. W każdym meczu ktoś inny siada na trybunach, by wszyscy czuli się dowartościowani.

Zasługują na to, bo nikt się nie obraża, gdy nie wejdzie na boisko lub nie zmieści się w tej „18”. Poza tym wzmocniliśmy środek pomocy, gdzie grają Michał Pieczka i Kamil Kostecki. Z powodu kontuzji pachwiny „Kostek” nie zagrał w kilku spotkaniach, ale na mecz z Goczałkowicami – za niespełna dwa tygodnie – powinien być gotowy do gry. Mam wysoki zespół, dlatego naszą silną bronią są stałe fragmenty gry, które znakomicie wykonuje Michał Pieczka. Występy na obcych boiskach nam nie przeszkadzają, więc przekonuję swoich zawodników, że to nie może być dla nas alibi w przypadku porażek, bo przecież boisko jest takie samo dla obu drużyn.

Jedną z kilku nowych twarzy w zespole Unii jest wspomniany Kamil Kostecki. – Też jestem zaskoczony naszą wysoką pozycją w tabeli – powiedział 36-letni pomocnik. – Niestety, z powodu kontuzji kilka meczów obejrzałem, stojąc na trybunach. Jestem pod wrażeniem zwłaszcza ostatniego meczu z Decorem Bełk. Gdy rywale doprowadzili do remisu 2:2, bałem się, żeby koledzy nie pękli. A oni nie tylko obronili wynik, ale strzelili jeszcze dwie bramki! Nie wiem, kiedy skończy się nasza passa, ale oby trwała jak najdłużej. Naszą najsilniejszą bronią są stałe fragmenty gry, po nich strzeliliśmy trzy gole w meczu z Bełkiem, dwa z Kuźnią Ustroń i jednego z Radziechowami. Jednak podczas treningów nie skupiamy się tylko na nich. Ćwiczymy również wiele innych elementów gry i jeszcze nieraz zaskoczymy przeciwników.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem