Spotkanie starych znajomych

Niedzielny pojedynek Rakowa i Stali Mielec będzie miał przyjemną otoczkę. Na boisku zmierzą się zawodnicy, którzy do niedawna pracowali ze sobą pod szyldem ekipy spod Jasnej Góry.


Latem w Rakowie doszło do rewolucji. Z klubem pożegnało się kilku zawodników, którzy w poprzednim sezonie byli ważnymi elementami ówczesnego beniaminka. Stal wykorzystała okazję i wzmocniła drużynę Michałem Gliwą i Kamilem Kościelnym. Z transferu do Mielca z pewnością cieszył się ten drugi.

Powrót do domu

Kościelny to wychowanek Stali. Spędził w niej 10 lat. Przeszedł wszystkie szczeble rozwoju – zaczynając od ekip juniorskich kończąc na pierwszej drużynie i opasce kapitana zespołu z Mielca. Jednak opuścił klub w 2015 roku. Najpierw trafił do Siarki Tarnobrzeg, następnie do Wigier Suwałki i Radomiaka.

W 2018 roku został zakontraktowany przez Raków. Z ekipą spod Jasnej Góry awansował do ekstraklasy. Rozegrał w niej 17 spotkań, jednak nie był pierwszym wyborem trenera Marka Papszuna. To spowodowało, że po sezonie odezwała się do niego Stal. Nie mógł odrzucić oferty od klubu, w którym się wychował. Tym bardziej, że od początku sezonu jest jego pewnym punktem.

W obecnych rozgrywkach tylko raz nie rozegrał pełnego spotkania. Mimo to jego forma w ostatnich tygodniach nie należy do najwyższych, zresztą jak całej Stali. W trzech ostatnich meczach ekipa z Mielca straciła aż 11 bramek.

Nie może się przebić

W zupełnie innym miejscu niż Kościelny jest inny zawodnik, który w poprzednim sezonie reprezentował barwy Rakowa. Michał Gliwa nie otrzymał jeszcze szansy na debiut w Stali. Doświadczony bramkarz już w poprzednim sezonie miał problemy z regularną grą. Choć na początku tamtych rozgrywek był podstawowym wyborem Marka Papszuna, ale kontuzja, jakiej doznał na początku listopada spowodowała, że musiał czekać ponad pół roku, aby ponownie stanąć między słupkami bramki w meczu ligowym.

Po przenosinach do Mielca jego sytuacja się nie zmieniła. Podstawowym wyborem trenera Dariusza Skrzypczaka jest 21-letni Rafał Strączek. Mimo, że młody bramkarz wpuścił już 17 goli, w wielu spotkaniach ratował Stal przed większymi rozmiarami porażek, stąd też trudno się spodziewać, by Gliwa w najbliższym czasie zadebiutował.

Dostał więcej szans

W kadrze ekipy z Mielca jest jeszcze Maciej Domański. Pomocnik z Rakowa odszedł wcześniej niż Kościelny i Gliwa, bo już po rundzie jesienniej ubiegłego sezonu. W barwach drużyny spod Jasnej Góry na poziomie ekstraklasy rozegrał najmniej spotkań za całej wymienionej trójki. Nie miał także większych szans na zmianę tej sytuacji. Trener Papszun nie widział dla niego miejsca w zespole.


Czytaj jeszcze: Rekord do pobicia

W Mielcu czuje się trochę lepiej, co nie dziwi – podobnie jak Kościelny grał w Stali jeszcze jako junior. Jednak częściej zmieniał kluby niż jego kolega ze środka obrony. Zahaczył o Radomiaka czy Siarkę, ale również grał w Polonii Warszawa czy Puszczy Niepołomice. W Stali jest jednym z ważniejszych zawodników w kadrze zespołu, choć nie gra tak często jak Kościelny. Nie bronią go ani wyniki zespołu, ani jego skuteczność. W tym sezonie zdobył tylko jedną bramkę. Z drugiej strony bardzo ważną, ponieważ między innymi dzięki niej Stal pokonała Piasta Gliwice.

Sentymentów nie będzie

Choć kibice, jak i cały klub pamiętają ich wkład w awans do ekstraklasy, jak i w osiągnięciu dobrych wyników w poprzednim sezonie, to każdy chce zdobywać punkty. Raków jest liderem, a Stal w poprzedniej kolejce została rozbita przez Wisłę Kraków. Biorąc pod uwagę niedawne problemy ekipy z Mielca nie można się zbytnio spodziewać, by biało-niebiescy tak szybko się podniosą i będą w stanie przeciwstawić się Rakowowi.


Na zdjęciu: Michał Gliwa odszedł z Rakowa do Stali Mielec, ale niewiele to zmieniło jego sytuację.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus