Spratek: Chyba za mało ryzykujemy

Pamięta pan okoliczności zdobycia dwóch goli w jesiennym meczu z Resovią?
Kamil SPRATEK: – Bardzo dobrze. Przy pierwszym piłkę z autu wrzucał Jasiu Janik. Przegłówkował ją Przemek Brychlik i ja – również głową – skierowałem do siatki. Druga bramka padła po dośrodkowaniu Michała Rostkowskiego z lewego skrzydła. W sytuację znowu wmieszał się Przemek i piłka spadła mi pod nogi. Sztuką byłoby tego nie strzelić.

W środowym, zaległym meczu z 21. kolejki, replay byłby wskazany…
Kamil SPRATEK: – Na pewno, ale ja jeszcze nie wiem, czy w ogóle wybiegnę na boisko.

Wiosną w pięciu spotkaniach zdobyliście tylko 6 punktów, odnosząc jedno zwycięstwo i trzykrotnie remisując. Wasze oczekiwania na tym etapie rozgrywek były większe?
Kamil SPRATEK: – Oczywiście, że tak. Z Elaną Toruń nie powinniśmy byli przegrać, z Widzewem długo prowadziliśmy 1:0 i mieliśmy okazję na drugiego gola, a remis z Siarką Tarnobrzeg jest tak naprawdę naszą porażką. Ale lepsze to niż nic.

Co szwankowało najbardziej w dotychczasowych meczach?
Kamil SPRATEK: – Na pewno skuteczność oraz gra obronna całego zespołu, bo tylko w jednym spotkaniu – z Błękitnymi Stargard – zagraliśmy na zero z tyłu. Ponadto brakuje nam odwagi działaniach ofensywnych, bo tylko z Pogonią Siedlce strzeliliśmy dwa gole. Moim zdaniem powinniśmy bardziej zaryzykować, bo remisy wiele nam nie dają.

Po ostatnim meczu trener Jacek Trzeciak przyznał, że rozważał grę dwójką napastników, ale zrezygnował z tego pomysłu, bo Bartosz Giełażyn miał kłopoty zdrowotne. Pan czuje się na siłach, by wspierać Przemysława Brychlika w ataku?
Kamil SPRATEK: – Grywałem na pozycji numer „10”. Przeciwko Siarce trener Trzeciak też ustawił mnie za plecami Przemka, a później Bartka Giełażyna. Jeżeli w Rzeszowie miałbym zagrać na „10”, nie byłoby problemu.

Jest pan najlepszym strzelcem w zespole, mimo to wiosną wystąpił tylko w dwóch meczach – pierwszym z Elaną i ostatnim z Siarką. Jest pan z tego powodu bardzo rozczarowany?
Kamil SPRATEK: – Rozczarowany to chyba niewłaściwe słowo, ale na pewno nie jestem z tego zadowolony. Z Elaną wyszedłem w podstawowym składzie i przyznaję, że zagrałem słabo. Liczyłem jednak, że w następnych spotkaniach będę wchodził na boisko przynajmniej z ławki rezerwowych. Nic z tego, a przed wyjazdem do Siedlec zabrakło mnie nawet w „18”. Widocznie trener Trzeciak miał swoją koncepcję na to spotkanie. To była jego decyzja, której musiałam się podporządkować. Mam nadzieję, że w środę z Resovią (początek meczu 16.00 – przyp. red.) zagram, obojętnie w jakim wymiarze czasu.

 

Na zdjęciu: Kamil Spratek (z prawej) wiosną grał niewiele. Czy przeciwko Resovii trener Jacek Trzeciak go uwzględni?