Sprawdzian na… przepalenie płuc

Mecz z Nigerią to pierwsze koty za płoty w tym roku, pierwsza próba. Pewnie, wiele mowy jest o tym, że to sprawdzian przygotowany specjalnie pod rywalizację z Senegalem na mundialu, ale trzeba pamiętać, że nie ma dwóch identycznie grających reprezentacji na świecie. A nawet bardzo podobnie. Dlatego wszelkie porównania dwóch afrykańskich drużyn odbieram trochę, przepraszam, jak bełkot. Stawiam sprawę tak, że Adam Nawałka ma po prostu kolejną okazję, żeby sprawdzić, na jakim etapie jest nasza drużyna.

Pytań, na które nie znamy odpowiedzi, jest sporo. Dotyczą przede wszystkim nowych piłkarzy z ekstraklasy – czy są już na takim etapie, żeby wejść do podstawowego składu, ewentualnie bezpośrednio na jego zaplecze? I pomagać ukształtowanemu przez lata trzonowi kadry?

Forma Grzegorza Krychowiaka jest dyskusyjna, zaś Krzysiek Mączyński wygląda słabo. Nie wiadomo, co będzie z Arkiem Milikiem, który grywa w tym roku tyle, że więcej pobiega sobie na rozgrzewce przed wejściem niż w trakcie końcowych minut na boisku, które dostaje od trenera.

Wciąż nie ma Kuby Błaszczykowskiego. W klubie z ławki wchodzi Kamil Grosicki, który ewidentnie potrzebuje minut w kadrze. Na pobieganie, przełamanie i przepalenie płuc, najlepiej dwa razy po 90 minut. Zatem szkielet drużyny wcale nie jest tak stabilny jak przed wyjazdem na finały Euro do Francji.

Najwięcej ostatnio mówi się o zmianie ustawienia, na tę z trzema stoperami. Bo nie mamy lewego obrońcy. Tymczasem nie mam żadnego problemu z tym, żeby na tej pozycji grał nadal Artur Jędrzejczyk. OK, dyspozycja legionisty w lidze jest daleka od wymaganej, ale nie zapominajmy, że zarówno on, jak i Michał Pazdan w reprezentacji grają zawsze znacznie lepiej niż w klubie.

Przy Kamilu Gliku i Łukaszu Piszczku obaj zawodnicy warszawskiego zespołu potrafią dostosować się do poziomu naszych liderów w obronie. Niezależnie od tego, jak wyglądają dziś poszczególni zawodnicy, w moim odczuciu tego kwartetu selekcjoner przed mundialem nie zmieni. Uważam bowiem, że nie mamy potencjału, żeby grać trójką z tyłu. Są Glik z Pazdanem, ale innym brakuje już do tego jakości. OK, Piszczek w Dortmundzie miał epizody w trzyosobowym bloku, ale to nie jest typ zawodnika, który pasuje na stopera. To po prostu nie jest pozycja dla Łukasza.

Do takiego ustawienia potrzebny byłby zresztą zawodnik ze świetną naturalną lewą nogą. A zastęp dublerów? Jarosław Jach i Jan Bednarek ledwie się pokazali, a już zniknęli. I to zapewne na długo. Dlatego stawiam tezę, że w Rosji będziemy oglądali biało-czerwonych w ustawieniu 1-4-4-1-1. Czyli tym, które najlepiej znamy.

Pytanie tylko, kogo selekcjoner wystawiłby w ataku, jeśli Milik nie zdąży wrócić do przyzwoitej formy na mundial? Na dziś najbardziej rozpędzony za plecami Roberta Lewandowskiego wydaje się Łukasz Teodorczyk, a to nie jest napastnik, którzy może występować na pozycji numer 10. Raczej musiałby się zamienić z Lewym na pozycje, i na szpicy robić użytek ze swojej siły, warunków fizycznych i przygotowania motorycznego… Cóż, czas pokaże, a pierwsze odpowiedzi poznamy już dziś wieczorem we Wrocławiu.