Srebrna Justyna przebiegła dużo ponad 400 metrów!

Mistrzyni Europy ze stadionu (2018) Justyna Święty-Ersetic zdobyła srebrny w biegu na 400 m, ale nadrobiła sporo metrów. Raciborzanka pobiegła w finale o 0,07 sek. wolniej od piątkowego półfinału, gdy czasem 51,34 pobiła rekord Polski, ale większość dystansu biegła po drugim torze.


– Gdyby nie to, wynik mógł być nawet o sekundę lepszy – przekonywał po biegu trener Aleksander Matusiński.

Rywalizację wygrała bezkonkurencyjna w tym roku w Europie 21-letnia Holenderka Femke Bol – 50,63.

Halowy mistrz Europy na 400 m z Wiednia (2002) Marek Plawgo skomentował na Twitterze: – Halowe 400 można wygrać lub przegrać na kluczowym pierwszym kole. Justyna wszystkie rezerwy spaliła na bieganiu po drugim torze, lecz dzisiaj inaczej się nie dało. Szansa na złoto była tylko przy idealnym biegu – zauważył bytomianin.

To był trzeci finał HME 28-letniej sprinterki AZS AWF Katowice i drugi medal w biegu indywidualnym – w 2017 roku w Belgradzie wywalczyła brąz; dwa lata temu w Glasgow była szósta. To zarazem 11. medal seniorskich ME bądź MŚ, łącznie ze sztafetą.

– Nie mogę powiedzieć, że jestem usatysfakcjonowana na sto procent, bo rezultat mógł być dużo lepszy. To jednak kolejny, cenny medal do kolekcji. Bardzo się z niego cieszę – skomentowała Święty-Ersetic.

W 2015 roku podczas MŚ na stadionie w Pekinie raciborzanka wspomniała, że jej generacja zawodniczek nigdy nie będzie w stanie zbliżyć się do rezultatów Ireny Szewińskiej i zejść poniżej 50 sekund.

Dziś, 6 lat później, opcja się zmieniła. – Jestem bardzo zadowolony z postawy Justyny. Są rezerwy przed latem. Mogę zadeklarować, że na stadionie po tym sezonie jej rekord życiowy na 400 m będzie miał czwórkę z przodu – mówił wyraźnie dumny ze swojej zawodniczki szkoleniowiec.

To oznaczałoby, że zbliży się rekordu Polski Szewińskiej z 1976 roku – 49,28. Sama bohaterka nie zadeklarowała jednoznacznie, że tego dokona, ale sądzi, że jest do tego celu na jak najlepszej drodze.

– Od czasów biegów pani Ireny troszeczkę czasu minęło. Od tego Pekinu też. Poniżej 50 sekund to bardzo szybkie bieganie. Już po mistrzostwach Europy w Berlinie w 2018 roku przekonałam sama siebie, że nie ma rzeczy niemożliwych (Polka wygrała w czasie 50,41 – przyp. red.). Oczywiście nie przeskoczę pewnych barier i nie będę uzyskiwała wyników na poziomie 47 sekund. Mój mąż powiedział mi jednak, że jestem nieobliczalna i do samego końca walczę serduchem – podkreśliła Święty-Ersetic.

– Justyna jest wiecznie młoda. Powiedziała, że na pewno nie skończy kariery po igrzyskach w Tokio. Mamy umowę, że tego nie zrobi, dopóki nie będzie złota indywidualnego na hali – wskazał Matusiński. Pytał zawodniczkę przy świadkach, czy to deklaruje. Ta z uśmiechem na ustach, mówiła, że „nie”. Wcześniej wspominała jednak, że złoty jest jej ulubionym wśród kolorów medali…


Na zdjęciu: Justyna Święty-Ersetic jest nieobliczalna, najlepsze dopiero przed nią – latem…

Fot. Rafał Rusek/PressFocus