Stan wrzenia wciąż trwa!

Trener Wisły Kraków Radosław Sobolewski, trochę przeciw sobie, postawił na atak.


Zmiana trenera w Wiśle Kraków wcale nie oznacza, że rozpoczął się nowy rozdział. Widać to dobitnie na każdej płaszczyźnie. Po pierwsze organizacyjnie w klubie pod Wawelem nadal wrze, a rezygnacja Jarosława Królewskiego z funkcji członka i wiceprzewodniczącego rady nadzorczej jest tego kolejnym dowodem. Kilka dni wcześniej prezes Władysław Nowak na spotkaniu z dziennikarzami ujawnił natomiast, że inny ze współwłaścicieli Tomasz Jażdżyński nie podpisał notatki ze spotkania, która miała obligować właścicieli do dokapitalizowania klubu.

Po drugie sportowo także nie ma postępu o czym przekonuje wynik spotkania z ŁKS-em. Remis 2:2, po wygranej 2:0 pierwszej połowie, jest przyczyną niezadowolenia kibiców i piłkarzy, a 11. miejsce w tabeli po 13. kolejkach przyjmowane jest jako bolesna porażka klubu mającego w swojej historii 13 tytułów mistrza Polski i wielkie mecze w europejskich pucharach.

Z prawej na lewą

– Jesteśmy bardzo rozczarowani końcowym wynikiem meczu z ŁKS-em, bo tak naprawdę straciliśmy dwa punkty – stwierdził w wypowiedzi dla mediów klubowych Bartosz Jaroch, nominalny prawy obrońca, który z ŁKS-em zagrał na lewej stronie i strzelił gola.

– W pierwszej połowie wyglądaliśmy dobrze, strzeliliśmy dwie bramki i zyskaliśmy przewagę. Po przerwie z kolei oddaliśmy pole przeciwnikowi, brakowało dokładności i dłuższego utrzymania się przy piłce, ale pomimo tego mogliśmy zamknąć ten mecz. Tak się jednak nie stało, czego skutkiem jest fakt, że niestety znów nie wygraliśmy. Zdobyta przeze mnie bramka cieszy, ale w tym momencie nie ma to większego znaczenia. O wiele większą radość sprawiłoby mi zwycięstwo, dlatego chętnie zamieniłbym gola na trzy punkty, bo byłyby one dla nas najcenniejsze. Wiemy, że są nam one bardzo potrzebne dlatego nie mamy czasu na rozpamiętywanie tego, co już się wydarzyło, bo nic z tym nie zrobimy. Trzeba skupić się już tylko na meczu w Niecieczy, gdzie przez pełne 90 minut musimy zagrać tak, jak w pierwszej połowie z ŁKS-em, by móc myśleć o pozytywnym wyniku. Chcemy i możemy to zrobić. Chcemy w końcu wygrać!

Kontuzja Igora Łasickiego

Zadanie nie będzie łatwe nie tylko dlatego, że najbliższym rywalem „Białej gwiazdy” będzie zespół Bruk-Bet Termalica Nieciecza, który w tabeli jest sąsiadem krakowian. W dodatku w konfrontacji spadkowiczów z ekstraklasy nie będzie mógł zagrać Igor Łasicki, bo kapitan Wisły w końcówce meczu z ŁKS-em musiał opuścić boisko z powodu kontuzji naderwania mięśnia dwugłowego. Trener Radosław Sobolewski ma więc kolejny powód do zmartwień.

– Musimy reagować na sytuację kadrową na bieżąco – stwierdził na konferencji prasowej trener krakowian.

– Przykładem takiej reakcji jest pomysł z przesunięciem Bartka Jarocha z prawej na lewą stronę obrony. Jedna rzecz to pomysł z wykorzystaniem przeciwnej nogi, a dwa to fakt, że „Jaro” prezentuje obecnie wyższą jakość niż nominalni kandydaci na lewą obronę. Mogę więc powiedzieć, że udźwignął ten ciężar odpowiedzialności i nie tylko nie stracił tego co prezentował z prawej strony, ale jeszcze dodał gola. Dlatego ucieszyłem się z tego, ze ten pomysł wypalił i być może będzie obowiązywał na dłużej, ale może także ulec zmianie w związku z taktyką na kolejne mecze. A jeżeli chodzi o Igora Łasickiego w tej chwili niewiele jestem w stanie powiedzieć. Na pewno będziemy jednak informować opinię publiczną jaki jest stan jego zdrowia i jak przebiega leczenie. Deklaruję pełną transparentność.

Jak cieszyć się piłką

– Najważniejsza jednak będzie zmiana… naszej gry. Od początku pracy z drużyną, trochę nawet przeciw sobie, bo zwykle pracę trenerską organizowałem bardziej skupiając się na obronie, to absolutnie tym razem postawiłem pełen nacisk na atak. Na nasze atakowanie. Trenowaliśmy to jak chcemy grać, jak chcemy trzymać piłkę i jak chcemy cieszyć się tą piłką. Momentami naprawdę chłopcy udźwignęli ten ciężar, a pierwsza połowa była bardzo dobra i tym bardziej żal tego, że skończyło się remisem, bo gdyby udało się wygrać może ten mental by się wzmocnił, ale pracujemy nadal, bo przed nami kolejne spotkanie i tyle.


Na zdjęciu: Po bramkach Bartosza Jarocha (z prawej) i Luisa Fernandeza Wisła prowadziła z ŁKS-em 2:0, ale znów straciła punkty.
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus