Standard zachowany

 

Do tej pory w ekstraklasie Arce nigdy nie udało się pokonać biało-zielonych z Gdańska. Po 70 minutach zmagań wydawało się, że sąsiad zza miedzy ponownie upokorzy gdynian. Ale jak przystało na derbowe spotkania rzucona dwukrotnie na deski Arka nie złożyła broni i jej ambicja została sowicie nagrodzona. W sytuacji podopiecznych trenera Aleksandara Rogicia każdy punkt może być na wagę złota, czyli… utrzymania.

Arka mogła otworzyć wynik w 18 minucie, gdy po przypadkowym zagraniu Christiana Maghomy w pole karne piłka spadła pod nogami kompletnie niekrytego Dawita Schirtladze, którego strzał fenomenalnie obronił Duszan Kuciak. Trzy minuty później golkiper Lechii dał kolejny pokaz swojego kunsztu. Schirtladze wpadł w pole karne gości i idealnie obsłużył Michała Nalepę, który z 11. metra oddał potężny strzał, lecz nie zdołał zaskoczyć Kuciaka.

Po przerwie gospodarze przyjęli szybkie dwa ciosy (w obu przypadkach kolegów kapitalnie obsłużył Lukas Haraslin) i wydawało się, ze już się nie podniosą. Gol Nalepy z rzutu wolnego (żaden z kolegów nie przeciął lotu piłki) wlał nadzieję w serca i głowy piłkarzy Arki, że jeszcze nie wszystko stracone. W 78 min arbiter w kontrowersyjnych okolicznościach nie uznał wyrównującego gola dla gospodarzy, ale co się odwlecze… W 10 minucie doliczonego czasu gry Marko Vejinović potężną bombą z 16 metrów nie dał szans Kuciakowi na skuteczną interwencję i wywołał eksplozję radości na trybunach.

 

Arka Gdynia – Lechia Gdańsk 2:2 (0:0)

0:1 – F. Paixao, 51 min (głową, asysta Haraslin), 0:2 – Sobiech, 53 min (asysta Haraslin), 1:2 – Nalepa, 75 min (wolny), 2:2 – Vejinović, 90+10 min (asysta Schirtladze).

ARKA: Szteinbors – Zbozień, Maghoma, Marić, Wawszczyk – Vejinović – Nando (86. Siemaszko), Busukadżić (69. Deja), Nalepa, Jankowski (58. Marcus Vinicius) – Schirtladze. Trener Aleksandar ROGIĆ. Rezerwowi: Krzepisz, Danch, Olczyk, Antonik, Wilczyński.

LECHIA: Kuciak – Fila, Nalepa, Augustyn, Mladenović – Haraslin (66. Peszko), Łukasik (87. Gajos), Kubicki, Udoviczić – F. Paixao, Sobiech (74. Makowski). Trener Piotr STOKOWIEC. Rezerwowi: Alomerović, Dymerski, Kobryń, Lipski, Wolski, Arak.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 13011. Żółte kartki: Vejinović (60. faul) – Fila (49. faul), Haraslin (60. faul), Mladenović (90+5. faul), Augustyn (90+12. faul); [czerwona kartka:] Udoviczić (90+10. naruszenie nietykalności cielesnej sędziego technicznego)
Piłkarz meczu Lukas HARASLIN.

GŁOS TRENERÓW

Piotr STOKOWIEC: – Mecz toczył się w nerwowej atmosferze, bo za mało było płynności z obu stron. Kiedy opanowaliśmy grę i po fajnych akcjach zdobyliśmy dwie bramki, wydawało się, że wszystko mamy w rękach oraz pod kontrolą, dlatego można powiedzieć, że na własne życzenie zepsuliśmy ten wynik. Powinniśmy zachować się bardziej dojrzale. Przez swoją nonszalancję podłączyliśmy Arkę do tlenu. Rywale nabrali pewności siebie i grali z większym animuszem. Najważniejsza była bramka kontaktowa, która dodała gospodarzom skrzydeł, a my zaczęliśmy grać nerwowo. Proste indywidualne błędy, których było zdecydowanie za dużo – i co mi daje najwięcej do myślenia – utrudniły nam grę. Nie wiem, w jakich okolicznościach Udovicić dostał czerwoną kartkę, bo nasz wzrok skierowany był w inne rejony boiska.

Aleksandar ROGIĆ: – To spotkanie było takie, jak powinny wyglądać derby. Było sporo emocji, zmian nastrojów i zwrotów akcji. Mecz był świetny do oglądania przez kibiców. Jestem zadowolony z atmosfery, jaka towarzyszyła temu spotkaniu. Wiedzieliśmy jak to spotkanie jest ważne dla miasta, kibiców i tego klubu, dlatego wracając z wyniku 0:2 do 2:2 możemy powiedzieć, że wynosimy z tego meczu więcej pozytywnych emocji niż negatywnych. Przyjęliśmy dwie bramki w dwie minuty i udało nam się doprowadzić do remisu, co pokazuje, że w futbolu do ostatniej minuty wszystko jest możliwe. Po drugiej bramce pomyślałem, że wynik 2:0 jest niebezpieczny dla drużyny, która prowadzi i potrzebujemy jednego gola. I ta bramka, która padła z rzutu wolnego, dała nam dużo energii i pobudziła trybuny.

 

Na zdjęciu: Lukas Haraslin (z prawej) zapisał na swoim koncie dwie asysty, ale to nie wystarczyło Lechii do zwycięstwa.