Statystyki bez znaczenia

Rozmowa z Sylwestrem Czereszewskim, byłem reprezentantem Polski (23 mecze, 4 gole).


Pańskim zdaniem mecz towarzyski z Chile to była próba generalna, czy zasłona dymna przed potyczką z Meksykiem?

Sylwester CZERESZEWSKI: – Nie mam wątpliwości, że to drugie, bo przecież – bez obrazy – graliśmy rezerwami. Tylko obrona była pierwszym wyborem, mam na myśli tercet Jan Bednarek, Kamil Glik, Jakub Kiwior. Zostali oni poddani trudnej próbie, bo brakowało nam przytrzymania piłki w środku boiska i na połowie przeciwnika. Trudno się zresztą dziwić, skoro na boisku brakowało Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego. To był taki klasyczny mecz sparingowy, żeby niektórzy zawodnicy go „wybiegali”, zwłaszcza ci, którzy w swoich zespołach grali rzadko. Moim zdaniem na boisku generalnie niewiele się działo.

Czyli nie zauważył pan żadnych pozytywów po ostatnim meczu?

Sylwester CZERESZEWSKI: – Pragnę zwrócić uwagę na to, że obecna reprezentacja Polski jest wielką… niewiadomą. Bardziej przewidywalne dla mnie są na przykład Chorwacja, Niemcy, Anglia. Nie przypominam sobie, by chociaż w dwóch, nie mówiąc o trzech, kolejnych meczach nasza reprezentacja zagrała na równym, wysokim poziomie. Na pewno na mistrzostwach świata nie jesteśmy faworytem naszej grupy, ale to dobrze, bo z naszych zawodników zejdzie ciśnienie. Będziemy walczyli z Meksykiem o drugie miejsce i awans do 1/8 finału.

Z tego „drugiego garnituru” nikt nie wyjdzie w podstawowej jedenastce przeciwko Meksykowi? Może powinien dostać szansę bramkarz Łukasz Skorupski?

Sylwester CZERESZEWSKI: – Broń Boże! Owszem, Wojtek Szczęsny, podobnie jak cały Juventus Turyn, miał kryzys, ale najgorsze już za nim. Jest teraz silnym punktem swojego zespołu, wiele razy ratował go przed utratą gola. Dla mnie Szczęsny to pewniak między słupkami, chociaż nie zawsze demonstruje spektakularne interwencje. „Baboli” jednak nie puszcza.

Fot. PressFocus

Meksyk wybitnie nam nie leży, ostatni raz wygraliśmy z nim w 1978 roku podczas mistrzostw świata w Argentynie. To ma teraz jakiekolwiek znaczenie?

Sylwester CZERESZEWSKI: – Dotychczasowe statystyki nie będą miały żadnego znaczenia. Dwadzieścia lat temu wiedziałem, kto jest mistrzem świata, kto mistrzem Europy, teraz mi się mecze zacierają w pamięci, bo jest ich stanowczo za dużo, turnieje. Liga Narodów, europejskie puchary itp. Oczywiście wiem, że tytułu mistrza świata bronią Francuzi, a mistrzami Europy są Włosi, ale wszystko coraz trudniej ogarnąć. Jako młodemu chłopakowi, ale także później, gra Meksyku bardzo mi się podobała, grają bardzo ofensywnie i przyjemnie dla oka. Ostatni mecz ze Szwedami przegrali, ale według mnie piłkarsko lepiej prezentowali się niż Skandynawowie.

Jesteśmy faworytem we wtorkowym meczu, czy nasi rywale?

Sylwester CZERESZEWSKI: – Nie jesteśmy faworytem i… bardzo dobrze. Meksyk w ostatnich turniejach zawsze awansował do 1/8 finału, ale na tym kończyła się jego przygoda z mistrzostwami. Teraz zapewne mają identyczny plan minimum, lecz możemy pokrzyżować im szyki. Musimy jednak zagrać o wiele lepiej niż przeciwko Chile.

Panujący w Katarze klimat nie będzie naszym sprzymierzeńcem. To zmniejsza nasze szanse na wygraną w najbliższym meczu?

Sylwester CZERESZEWSKI: – Nie mamy czasu, by przejść aklimatyzację, lecz nie powinien – chyba – być problemem. Moim zdaniem najważniejsza będzie odnowa biologiczna. Poza tym na naszą korzyść przemawia fakt, że przerwa między rozgrywkami ligowymi, a turniejem w Katarze była bardzo krótko, więc nie można było niczego zepsuć. W poprzednich turniejach mistrzowskich, mistrzostwach Europy, czy świata, w pierwszych meczach wyglądaliśmy fatalnie pod względem fizycznym. Proszę sobie przypomnieć spotkania ze Słowacją, Senegalem, czy Grecją. Po prostu nasza reprezentacja zbyt długo przygotowywała się do imprezy i była „przetrenowana”. Mam nadzieję, że teraz niczego nie udało się „spieprzyć”, bo zawodnicy bazują na przygotowaniach, jakie mieli w klubach.

Znowu będziemy uzależnieni od formy i bramek Roberta Lewandowskiego?

Sylwester CZERESZEWSKI: – Na pewno tak. Ale i on niczego nie wskóra, jeżeli nie będzie miał wsparcia z bocznych sektorów boiska, od pomocników, czy obrońców. Matthew Cash, czy Nicola Zalewski mogą mu to zagwarantować, bo jeden Piotr Zieliński nie wystarczy. Poza tym moim zdaniem powinniśmy grać dwoma napastnikami, osamotniony Lewandowski ma większe kłopoty z obrońcami niż wówczas, gdy ktoś go wspiera w pierwszej linii. Tym drugim powinien być Arkadiusz Milik.

Wyjdziemy z grupy do 1/8 finału?

Sylwester CZERESZEWSKI: – Będzie ciężko, ale wyjdziemy. Do tego – oprócz umiejętności – będzie potrzeba jednak dużo szczęścia.

Niektóre włoskie media wytypowały finał Serbia – Polska. Traktuje to pan jako żart w złym guście?

– Taki układ jest niemożliwy. Serbia, przy splocie pewnych okoliczności, może przebić się do finału. Uważam bowiem, że w tych mistrzostwach świata będzie dużo niespodzianek. Ale w mojej ocenie do mistrzowskiego tytułu pretenduje 6-7 reprezentacji.


Na zdjęciu: Zdaniem Sylwestra Czereszewskiego pewniakiem między słupkami reprezentacji Polski jest Wojciech Szczęsny.

Fot. Tomasz Folta/PressFocus