Stawką jest przetrwanie rozgrywek

Jedyną szansą, żeby uratować rywalizację – i wcale nie chodzi tylko o gry zespołowe – jest zachowywanie się przez całą populację sportowców oraz ich rodziny tak, jakbyśmy cały czas mieli „lock down” – mówi doktor Jarosław Krzywański.


Weekendowy turniej finałowy PreZero Grand Prix w Gdańsku pod znakiem zapytania, zawieszone przygotowania do sezonu w Treflu Gdańsk i Aluronie CMC Warcie Zawiercie, oczekiwanie na wyniki testów w innych klubach – koronawirus w ostatnim czasie zaatakował ze zdwojoną siłą.

Polska Liga Siatkówki, by zminimalizować ryzyko zarażeń, chce przygotować specjalny plan ochronny. Jego opracowania podjęli się doktor Jarosław Krzywański, kierownik warszawskiej filii Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej, oraz dr hab. med Ernest Kuchar.

– Procedury są niezbędne, ich zadaniem jest pokazanie, że to co robimy jest skuteczne. Mają także wykazać, ilu sportowców z populacji siatkarzy miało kontakt z koronawirusem. Tacy będą testowani na obecność wirusa (RT-PCR), część już zresztą je przeszła. Nie możemy się w trakcie rozgrywek testować co trzy dni, żadna liga na świecie, żaden system nie wytrzyma tego finansowo – wyjaśnia Krzywański w rozmowie na stronie internetowej PlusLigi.

Reżim izolacji

By zatamować falę zarażeń podstawową sprawą jest samoizolacja zawodników i członków klubu. – Mamy lokalną transmisję wirusa w całym kraju. Przyczyn, które się na to złożyły, jest kilka, nawet kilkanaście. Aktualnie dla populacji sportowców ryzyko jest znacznie większe niż było choćby w maju, wtedy gdy odmrażaliśmy sport. Wtedy był „lock down”, działały rygorystyczne przepisy i całe społeczeństwo przestrzegało zasad.

Dziś, wskutek ich poluzowania, ryzyko zakażenia istotnie się zwiększyło. W mojej ocenie jedyną szansą, żeby uratować rywalizację sportową – i wcale nie chodzi tylko o gry zespołowe – jest zachowywanie się przez całą populację sportowców wyczynowych oraz ich rodziny tak, jakbyśmy mieli cały czas „lock down”. Mówiąc krótko, wszyscy oni muszą sobie narzucić reżim osobistej izolacji, coś na wzór łagodnej postaci kwarantanny – apeluje Krzywański.

Ograniczyć kontakty

Zdaniem Krzywańskiego sportowcy powinni do minimum ograniczyć kontakty, do osób z którymi trenują i grają. – Tak naprawdę na czas trwania rozgrywek to powinna być jedyna aktywność tego sportowca poza domem. Aż do czasu, gdy sytuacja w kraju się nie ustabilizuje. Także ich rodziny, najbliżsi powinni rozumieć wyjątkowość tej sytuacji i zachowywać się bardzo odpowiedzialnie.

Jeżeli ktoś ma małżonka, rodziców, którzy np. pracują w służbie zdrowia czy w handlu lub innej dziedzinie gospodarki, w której mają duży kontakt z ludźmi, to swoje kontakty ze sportowcem powinni ograniczyć. Albo na ten czas sportowiec, niestety, powinien sobie szukać innego miejsca zamieszkania, gdzie nie będzie narażony. To jedyna droga, jeśli chcemy uratować zawodowy sport – twierdzi.

Niska świadomość

Zdaniem Krzywańskiego sportowcy i działacze muszą podchodzić do problemu koronawirusa poważnie. – Najgorsze są wypowiedzi kontestujące problem, mówiące że koronawirusa nie ma, że nie ma zagrożenia. Owszem populacja sportowców, nawet jeżeli będzie zakażona, to przejdzie tego koronawirusa albo bezobjawowo albo skąpoobjawowo.


Czytaj jeszcze: Na siatkarzy padł blady strach

Mogą się jednak zdarzyć zachorowania o ciężkim przebiegu. A przecież dochodzą trenerzy, obsługa meczów, sędziowie – część z nich jest w starszym wieku, więc mogą poważnie zachorować. Są także rodziny sportowców, na które też muszą uważać. Warto pamiętać, że bierzemy odpowiedzialność nie tylko za siebie – mówi doktor. – Jeżeli słyszę, że ktoś ze sportowców był na dyskotece, a prezes klubu żali się, iż nie dostał zaleceń na wakacje dla graczy, to o czym my w ogóle mówimy.

To pokazuje, jak niska jest świadomość naszych sportowców. Stąd także ten wywiad, chcemy dotrzeć do szerokiej grupy, by zrozumieli, że wszystko jest teraz na ich barkach. Jeżeli ktoś idzie na dyskotekę, wesele, imprezy, to musi zrozumieć, że podejmuje duże ryzyko. Nie tylko dla siebie samego, lecz swoich bliskich, a później kolegów z drużyny, innych drużyn, całej ligi, całego sportu.

Uważam, że jeśli sportowcy będą przestrzegać zasad izolacji, to mają szanse trenować i grać. Chcę, żeby o tym wiedzieli i o tym pamiętali – kończy Jarosław Krzywański.


Na zdjęciu: By kibice znów mogli się emocjonować m.in. efektownymi akcjami naszych siatkarzy, wszyscy musimy zachowywać się odpowiedzialnie…

Fot. Marcin Buladna/Pressfocus