Stefan Hula: Razem wygrywamy i przegrywamy

Korespondencja z Planicy

Stefan Hula w Planicy lata coraz dalej. Wczoraj pobił swój rekord życiowy, lądując na 228 metrze. Trochę był zły, że nie udało się dolecieć do 230 metra, ale co się odwlecze, to nie uciecze. W dzisiejszym konkursie drużynowym przekroczył tę barierę o metr. – W końcu pękła ta linia – cieszył się szczyrkowianin.

– Oddałem dziś dobre skoki, choć drugi był trochę gorszy. Szkoda tylko, że nie udało się stanąć na podium. Cóż, razem wygrywamy, razem przegrywamy – powiedział skoczek, który w tym sezonie, licząc mistrzostwa świata w lotach oraz igrzyska olimpijskie sześciokrotnie stawał ze swoimi kolegami na podium zmagań zespołowych. Łącznie w tym sezonie nasi skoczkowie tylko dwukrotnie nie kończyli tych konkursów w czołowej trójce. – To dobrze świadczy o naszym trenerze. Stefan Horngacher jest świetnym fachowcem i bardzo dobrze nas poukładał – podkreśla Hula.

Austriacki trener biało-czerwonych nie podał jeszcze decyzji odnośnie prowadzenia naszej kadry w kolejnych sezonach. Zasięgając jednak ucha tam i ówdzie nikt nie ma wątpliwości, że koniec tego sezonu nie będzie końcem współpracy Horngachera z Polskim Związkiem Narciarskim. 48-latek na finiszu tej kampanii zrobił dobry gest, ustalając, że podczas zawodów w Planicy jego zawodników będą puszczać… asystenci. – Tak sobie trenerzy między sobą ustalili, że każdego dnia chorągiewką będzie machał ktoś inny. Myślę, że to jest bardzo fajna inicjatywa – przyznał Stefan Hula.