Stępniowski uratował punkt

Piłkarze Zagłębia Sosnowiec wiosną grają konsekwentnie w rytmie zwycięstwo-porażka-remis. Nie inaczej było w Nowym Sączu.


Po wygranych z Jastrzębiem, porażce z Odrą Opole przyszedł czas na remis w starciu z Sandecją. Sosnowiczanie wywalczyli punkt głównie dzięki dobrej postawie bramkarza Krystiana Stępniowskiego, który tylko raz dał się pokonać piłkarzom gospodarzy.

Zgodnie z przewidywaniami po słabej grze przeciwko Odrze trener Krzysztof Dębek dokonał zmian w linii obronnej. W wyjściowym składzie zabrakło Kacpra Radkowskiego oraz pauzującego za żółte kartki Markasa Benety.

Na prawą stronę defensywy wrócił Dawid Ryndak, z kolei na środku obrony partnerem Piotra Polczaka był Kacper Łopata dla którego był to pierwszy występ od momentu gdy szkoleniowcem sosnowiczan został Krzysztof Dębek. Rafał Grzelak zajął z kolei miejsce Benety.

Między słupkami sosnowieckiej bramki zabrakło z kolei Kacpra Chorażki, który doznał kontuzji w ostatnim meczu. Jego miejsce zajął Krystian Stępniowski, który już w 7 minucie wybronił groźne uderzenie Damiana Chmiela. Jak się później okazało było to preludium do tego co miało nastąpić w drugiej połowie, gdy golkiper gości musiał się uwijać jak w ukropie…

Sosnowiczanie pierwszy strzał na bramkę oddali w 12 minucie i było to uderzenie, które dało gościom prowadzenie. Filip Karbowy przymierzył z ponad 25. metrów i pokonał Daniela Bielicę. Pomocnik Zagłębia po raz kolejny udowodnił, że potrafi „kropnąć” z dalszej odległości. Był to jego trzeci gol w rundzie wiosennej.

Po wyjściu na prowadzenie Zagłębie cofnęło się, oddało pole gry gospodarzom i czekało na kontry. Najlepszą okazję sosnowiczanie stworzyli w 37 minucie po akcji Szymona Pawłowskiego. Blisko szczęścia był Mateusz Szwed, ale został uprzedzony przez jednego z obrońców gospodarzy.

W drugiej połowie byliśmy świadkami starcia Sandecja – Krystian Stępniowski. Najpierw strzałem w krótki róg próbował zaskoczyć bramkarza Zagłębia rezerwowy Mariusz Gabrych, ale golkiper sosnowiczan nie dał się zaskoczyć.

Chwilę potem znów w roli głównej wystąpił Stępniowski, który w jednej akcji wybronił uderzenia Dominika Kuna i Kamila Ogorzałego. Zagłębie miało jeszcze masę szczęścia, bo trzecia próba strzału w tej akcji, tym razem Gabrycha, była niecelna.

W 63 minucie do sosnowiczan znów uśmiechnęło się szczęście gdy po rzucie rożnym z bliska uderzał głową Michal Piter-Bucko, ale fatalnie przestrzelił. W kolejnej akcji Zagłębie uratowała poprzeczka. Na bramkę Stępniowskiego uderzał wówczas Radosław Kanach. W 73 minucie miejscowi w końcu dopięli swego. Bramkarz sosnowiczan poradził sobie co prawda z uderzeniem z rzutu wolnego Michała Walskiego, ale wobec dobitki Dominika Kuna był już bez szans.

Goście w drugiej połowie z rzadka zapędzali się pod bramkę Sandecji, ale byli bardzo blisko odzyskanie prowadzenia. W 80 minucie z rzutu wolnego przymierzył Karbowy. Mocne uderzenie odbił przed siebie bramkarz miejscowych, a z dobitką pospieszył Patryk Mularczyk. Z jego strzałem Bielica także sobie jednak poradził.

Gospodarze do końca próbowali przechylić szalę na swoją korzyść, ale bramkarz przyjezdnych skutecznie wybił im to z głowy broniąc kolejne strzały rywali i Zagłębiacy wywieźli z Nowego Sącza punkt, na który w przekroju całego meczu nie zasłużyli…

Sandecja Nowy Sącz – Zagłębie Sosnowiec 1:1 (0:1)

0:1 – Karbowy 12., 1:1 – Kun 73.

SANDECJA: Bielica – Basta, Szufryn, Piter-Bucko, Chmiel – Kanach, Kuźma (46. Gabrych), Walski, Kun, Ogorzały (70. Danek) – Korzym (46. Klichowicz)
Trener: TOMASZ KAFARSKI
ZAGŁĘBIE: Stępniowski – Ryndak,  Polczak, Łopata, Grzelak (65. Mularczyk) – Szwed, Babiarz (78. Hołota), Karbowy, Pawłowski, Słomka (53. Nawotka) – Piasecki
Trener: KRZYSZTOF DĘBEK
Sędziował: Kornel Paszkiewicz (Wrocław)
Widzów: 450
Żółte kartki: Walski, Gabrych – Słomka

Piłkarz meczu: KRYSTIAN STĘPNIOWSKI

Fot. PressFocus