Stołeczny dualizm

Tak skrajnie różna Legia nie była już od dawna. W tygodniu to solidny europejski zespół, w weekend zaś przypominający przypadkową zbieraninę kopaczy.


W popularnej bajce „Shrek” przyszła żona tytułowego bohatera, księżniczka Fiona, padła ofiarą straszliwej klątwy. Gdy słońce wschodziło, stawała się piękną kobietą, natomiast kiedy niebo należało do księżyca, zamieniała się ona w szpetną ogrzycę. „Za dnia pięknością, w nocy zaś szkaradą” – brzmiała główna część ów złego czaru, który powoduje, że powoli można zastanawiać się, czy aby Legia nie jest właśnie filmową Fioną…

Coś niedobrego

Mierząc się z ogranymi i uznanymi w Europie markami, jak Slavia Praga, Spartak Moskwa czy Leicester City, „Wojskowi” prezentowali się co najmniej dobrze. Biorąc pod uwagę, że w każdym z tych meczów byli skazywani na większe czy mniejsze pożarcie, ich gra mogła imponować. Czesi zostali odesłani do Ligi Konferencji, Rosjanie oraz Anglicy przegrali po 0:1. Gdy jednak zapada noc i przychodzą mecze ekstraklasy, z Legią dzieje się coś niedobrego…

5 porażek w 8 meczach to wynik skrajnie beznadziejny. Więcej w lidze mają tylko Wisła Płock oraz Górnik Łęczna, absolutnie najgorszy zespół w stawce. Trzeba jednak pamiętać, że warszawiacy mają dwa spotkania zaległe, w związku z czym tych porażek mogłoby być nawet więcej – chociaż z drugiej strony dwie ewentualne wygrane wywindowałyby mistrza Polski (może) nawet na 6. lokatę. Nie zmienia to jednak faktu, że trend jest bardzo niepokojący. Legia przegrała 4 z 5 wyjazdowych meczów, poza stolicą pokonując tylko słabiutką Wartę Poznań.

Gdzie leży przyczyna?

Teoretycznych przyczyn takiego stanu rzeczy można wymyślić kilka. Można mówić o fizyczno-kondycyjnych problemach drużyny, które to wskazywałyby na źle przepracowany okres przygotowawczy. Kłopoty mogą być związane także z mentalnością drużyny, bo ta może nie zadowalać się grą „tylko” w ekstraklasie i skupiać całą swoją uwagę i motywację na europejskich wojażach. Problemem może być także sama kadra.

Nie jest tajemnicą, że Legia dość późno zakończyła proces budowy składu i choć na papierze wygląda on – jak na polskie realia – więcej niż dobrze, to jednak prawdziwy świat nie jest grą na PlayStation. Tutaj nie wystarczy tylko wybrać najlepszych piłkarzy, bo ważne są także zgranie zawodników i taktyczne zrozumienie, których dopracowanie wymaga czasu. Pytanie też brzmi, jak Legia pracuje pomiędzy poszczególnymi, ciasno poukładanymi w kalendarzu spotkaniami. „Wojskowi” nie mogą poszczycić się komfortem, jaki ma np. Lech Poznań, który sezon dzieli na cotygodniowe – a nie cotrzydniowe – cykle.

Jesienna lista zwolnień

– W sobotę, przyjeżdżając do Gdańska, mieliśmy pierwszy wspólny trening po meczu z Leicester. Mówiłem zawodnikom, że nie wygląda to dobrze, bo widać jeszcze ciężkie nogi. Stąd zmieniliśmy trochę trening, ale wiedziałem też, że musimy dokonać korekt w składzie. Po zajęciach było widać, że czasu na regenerację było bardzo niewiele. To nie mój wymysł, tylko fizjologia mówi, że na odbudowę potrzeba minimum 72 godzin – tłumaczył trener Czesław Michniewicz, który… nie może być już tak spokojny, jak kilka tygodni temu.

Szefostwo Legii nie należy do najbardziej cierpliwych. Jeden gorszy moment może spowodować, że w mig zapomni o wszystkim dobrym, co zrobił aktualny szkoleniowiec. Ci sami kibice, którzy jeszcze niedawno chwalili Michniewicza, dzisiaj w mediach społecznościowych zastanawiają się, czy aby nie powinien zostać on zwolniony. W poprzednich sezonach mnóstwo trenerów traciło stołeczną posadę podczas piłkarskiej jesieni – Aleksandar Vuković, Dean Klafurić, Jacek Magiera, Besnik Hasi czy Henning Berg.

Czy Michniewicz dołączy do tego grona? Zdecydowanie mu tego nie życzymy, bo historia pokazuje, że w dłuższej perspektywie takie zmiany nie dawały Legii nic dobrego. Projekt długofalowy to określenie, które w Warszawie mogą sobie wytatuować nawet na czole, ale nic ono nie znaczy, jeśli nie kryją się za nim czyny i wzajemne zaufanie. Michniewicz w tej chwili na takie zasłużył, bo wyprowadzanie drużyny z kryzysu to ważna część trenerskiego rzemiosła.


Na zdjęciu: Trener Czesław Michniewicz musi teraz intensywnie myśleć, jak wyprowadzić zespół z ligowego kryzysu.
Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus