Stracili Żurkowskiego

20-latek rozegrał w czwartek wieczorem kolejne bardzo dobre spotkanie w barwach Górnika. Jak zwykle biegał za dwóch, rozgrywał i szarpał z przodu. Jakby tego było mało, to jeszcze teraz, pod nieobecność Rafała Kurzawy i Damiana Kądziora, którzy opuścili już Górnika, wykonywał rzuty rożne. Z dobrym skutkiem. Po jednym z jego celnych i mocnych dośrodkowań w poprzeczkę bramki rywala trafił w drugiej połowie Dani Suarez.

– Szymona rozpiera energia. Można powiedzieć, że zwiększają się te jego inklinacje do gry ofensywnej. Staje się coraz bardziej kreatywny, stąd moje zadanie jest takie, żeby jeszcze bardziej go ubezpieczać. Poza tym długo było bez bramki, a my dużą ilością zawodników atakowaliśmy, więc trener uczulał, żebyśmy mieli chłodną głowę i gdzieś tam też nie zapominali o tyłach. Starałem się wywiązywać z tego zadania – podkreśla kapitan Górnika Szymon Matuszek.

Dobra forma
Jak oceniał po meczu swój występ Szymon Żurkowski? – Zawsze może być lepiej, bo zawsze jest gdzieś tam sporo rzeczy do poprawy. Uważam, że brawo trzeba bić całej drużynie, bo każdy na swojej pozycji zagrał bardzo solidnie i pracował na końcowy sukces czyli zwycięstwo – podkreśla.

Środkowy pomocnik Górnika dodawał przy tym. – Możemy być zadowoleni z wygranej 1:0, bo wykonaliśmy swój plan. Zakładaliśmy przed spotkaniem, żeby wygrać ten mecz i zagrać na zero z tyłu i to się udało. Wiadomo, to nie jest liga, że da się coś potem odrobić wygrywając kilka meczów z rzędu. Tutaj w rundzie są tylko dwa spotkania, więc na straty nie można sobie pozwalać i to ważne, żeby grać na zero z tyłu. Brawo dla Tomka Loski i kolegów z defensywy. Nie ma się jednak co zachwycać tylko dalej trzeba ciężko pracować – zaznacza.

Był kontakt
Niestety, w samej końcówce spotkania, za próbę wymuszenia rzutu karnego, otrzymał od prowadzącego spotkanie słowackiego sędziego Filipa Glovy drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Oznacza to, że nie będzie mógł zagrać w rewanżowym spotkaniu z Zarią w Kiszyniowie w czwartek 19 lipca.

Młody piłkarz uważa jednak, że był faulowany przez rywala. – Według mnie był kontakt. Czy sędzia podjął dobrą decyzję, to już jego sprawa. On rozstrzyga. Może jeszcze da się coś z tym zrobić, ale to już nie moja sprawa. Ja się przewróciłem i tyle – komentuje.

Żal czerwonej kartki
Na pozytywne odwołanie nie ma raczej co liczyć. Tak że „górnicy” w rewanżowej i wyjazdowej potyczce będą sobie musieli radzić bez Żurkowskiego. – Na pewno jest żal, ale będziemy się starać przejść dalej. Zaliczka jest po naszej stronie. Liczę, że będzie jeszcze szansa, żeby w tych pucharach zagrać, choć jak mówię, ja mam nadzieję, że coś jeszcze da się z tym zrobić – podkreśla .

Jeśli drużyna prowadzona przez Marcina Brosza awansuje dalej, to w kolejnej rundzie eliminacji Ligi Europy jej rywalem będzie najpewniej słowacki AS Trenczyn, który wygrał swoje pierwsze wyjazdowe spotkanie z czarnogórskim Buducnost Podgorica 2:0.

– W każdym meczu trzeba grać lepiej czy gdzieś tam na równym poziomie. Sami zapewniliśmy sobie te puchary i teraz trzeba robić wszystko, żeby grać i prezentować się w nich jak najlepiej – podkreśla Żurkowski.