Strajk w Chorzowie. Pracownicy mają dość!

W środowe południe grupa ponad 20 pracowników Ruchu opuściła swoje stanowiska. Łącznie klub ma wobec nich już kilkusettysięczne zaległości. Ostatnie pensje były zapłacone za marzec – i to też nie wszystkim. Niektórzy nie widzieli wypłat już pół roku. Niewiele krócej na pieniądze czekają trenerzy zatrudnieni w Akademii Piłkarskiej.

Pracownicy spotkali się z wiceprezesem Marcinem Waszczukiem, który od tygodnia intensywnie próbuje gasić pożary, ale wobec bierności największych akcjonariuszy Ruchu nie jest w stanie wiele zrobić. Klub przestaje zatem de facto funkcjonować. Zawieszone jest działanie sekretariatu, księgowości, klubowych mediów czy marketingu, przed którym przecież stoi bojowe zadanie realizacji warunków przetargu na promocję miasta przez sport, z tytułu którego Ruch do końca roku kalendarzowego ma zyskać z chorzowskiej kasy 4 miliony złotych.

Włodarze „Niebieskich” już udowodnili tego lata, że potrafią zadziałać – gdy po zakończeniu poprzedniego sezonu zawodnicy składali wezwania do zapłaty, otrzymywali należne im pieniądze. W przeciwnym razie mogliby rozwiązać kontrakty z winy klubu i odejść za darmo. Działacze jednak zorganizowali pieniądze i do tego nie dopuścili.

– Nie chodzi tylko o nasze pieniądze. Postawiliśmy dwa warunki: wyrównanie pensji do maja oraz zapewnienie środków na najpilniejsze potrzeby klubu. Uregulowanie naszych zaległości spowoduje, że każdy się ucieszy, ale to nie poprawi sytuacji klubu, skoro nie będziemy mieli narzędzi do działania, a palących kwestii nie brakuje – mówi nam jeden z pracowników klubu z Cichej. Większość osób równolegle z bojkotem udała się na urlopy lub przestawiła L-4.

Ruch Chorzów. Stan wojenny

Sytuacja Ruchu jest coraz bardziej dramatyczna. Spółka wciąż nie uregulowała 400-tysięcznej kwartalnej raty układu sądowego z wierzycielami. Termin minął 30 czerwca i był już prolongowany. Tak naprawdę jednak, istnieją bardzo poważne przesłanki do uchylenia układu – co w konsekwencji szybko mogłoby doprowadzić do końca „Legendy bez końca”, jak mawia się o chorzowskim klubie.

Przypomnijmy, że wiceprezes Waszczuk niedawno mówił o pracownikach na łamach „Sportu”.
– Nie obiecuję, że zaległości będą uregulowane od razu w całości, ale chodzi o rozpoczęcie tego procesu. Słyszałem wcześniej opinie, że ten klub tworzą obecnie wariaci. I to komplement! To pasjonaci Ruchu Chorzów. Imponują mi swoją wiedzą, wielkością spraw, którymi się zajmują. Gdyby nie to, że są kibicami, to już by ich tu nie było. Balansujemy na granicy ich wytrzymałości. W trybie pilnym musimy znaleźć środki, by regulować zobowiązania wobec pracowników. Ich doświadczenie, kwalifikacje, zaangażowanie, aż mnie zdumiewają – szczególnie w świetle trzech, czterech, pięciu czy sześciu zaległych pensji. Te osoby służą Ruchowi. To przepiękna postawa – mówił Waszczuk.

Służba Ruchowi też ma jednak swoje granice.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ