Stresy w Lędzinach

W budżecie gminy na rok 2023 nie przewidziano żadnych pieniędzy na sport. To oznaczałoby konieczność wycofania miejscowego MKS-u z rozgrywek IV ligi.


Problemy dotknęły nie tylko futbolu, ale również klubu pływackiego, szachowego, karate czy tenisa stołowego. Działacze MKS-u na początku roku otrzymali informację o potencjalnym braku środków i… zaczęli działać.

Radni są na tak

Niecałe dwa tygodnie temu prezes Kazimierz Rozmysłowski wraz wiceprezesem Mariuszem Luberdą zjawili się na komisji budżetowej, by wyjaśnić tę kwestię. Tam otrzymali zapewnienie – poparte większością w głosowaniu – że część środków zostanie jednak przeznaczona na lędziński sport. W zeszły czwartek zarząd klubu, trenerzy, niektórzy piłkarze, ale również kibice udali się na sesję rady miasta, by przedstawić swoje obawy. Tam odbyła się dyskusja i – na szczęście dla MKS-u oraz innych stowarzyszeń – radni pozytywnie odnieśli się do złożonych próśb. Ale to jeszcze nie koniec.

W Lędzinach kwestia budżetu nie jest zamknięta. Obecnie stanęło na tym, że Regionalna Izba Obrachunkowa ma odesłać go do miasta, aby poprawiło zawarte w nim błędy; w szczegóły lędzińskiej polityki zagłębiać się nie będziemy. Radni wówczas mają dodać tam pieniądze na sport i ponownie wysłać izbie do zaopiniowania. To kwestia najbliższego miesiąca czy dwóch, w najgorszym wypadku i trzech, co nie jest dobrą wiadomością dla drużyny piłkarskiej. Ta zaczyna właśnie okres przygotowawczy przed wznowieniem rozgrywek IV ligi, której jest beniaminkiem. Zawodnicy obiecali szefostwu, że zaczekają na spełnienie miejskiej obietnicy. Jeśli okaże się, że Lędziny nie wesprą MKS-u, oznaczać to będzie wycofanie z rozgrywek.

Ćwierć miliona

W 2022 roku klub otrzymał od miasta łącznie 151 tys. złotych (najpierw 140, a w listopadzie 11), co jak na ten poziom rozgrywkowy jest i tak niską kwotą. Łączny budżet MKS-u opiewał na 248 tysięcy, a – prócz miejskich pieniędzy – składały się na niego środki od sponsorów oraz składki członkowskie od rodziców dzieci trenujących w klubie (te ostatnie są przeznaczane tylko na wydatki dotyczące młodzieży). Brak dotacji z miasta oznaczałby w praktyce ucięcie około 60% budżetu, a to byłby gigantyczny problem.

W styczniu tego roku pojawiła się jeszcze tzw. alkoholówka. To potoczna nazwa dla opłat wnoszonych do gminnej kasy za sprzedaż napojów alkoholowych, które są przeznaczane na tworzenie alternatywnych form spędzania wolnego czasu przez młodzież. Mogą z niej korzystać stowarzyszenia sportowe i w efekcie MKS otrzymał 47 tys. złotych na cały rok, z tym że kwota ta może być wykorzystana tylko na treningi z dziećmi. Obejmuje ona samo prowadzenie zajęć oraz zakup niezbędnego sprzętu, jak np. piłki czy koszulki. Poza tym są inne koszty, bo gdy zaczną się rozgrywki ligowe młodzieży, trzeba utrzymać boisko, namalować linie, zapewnić transport na wyjazdy, gospodarza budynku, opłaty dla sędziów itp., a tego alkoholówka nie obejmuje.

Z chłodną głową

Nie obejmuje również zespołu IV-ligowego. Innymi słowy, po uwzględnieniu alkoholówki zostanie jeszcze 200 tysięcy złotych, które trzeba wydać na drużynę seniorów oraz wszelkie działania okołoklubowe (wspomniane boisko itp.). Klub musi też zapłacił za wodę, prąd, wywóz śmieci, węgiel i tym podobne rzeczy w budynku. Dlatego bez pieniędzy z miasta MKS byłby skazany na wycofanie z rozgrywek, bo lędzinianie nie mają na tyle bogatych sponsorów, by zabezpieczyli potrzebną kwotę. Oni mogą co najwyżej pomóc doraźnie, na już, zanim do budżetu nie wrócą miejskie dotacje na sport.

Klub podchodzi do tej sytuacji z chłodną głową, choć na początku roku prezes Rozmysłowski nosił się z zamiarem rezygnacji z pełnionej funkcji. Obecnie w Lędzinach panuje umiarkowany optymizm co do utrzymania drużyny w IV lidze, strachu raczej nie ma, choć na konkrety trzeba poczekać. Na ten moment nie wiadomo bowiem, ile – po przeprowadzeniu wszystkich procedur – wyniesie miejskie wsparcie, jakie otrzymają stowarzyszenia sportowe, w tym MKS.

Warto podkreślić, że zespół ten jest obecnie najwyżej notowaną piłkarską ekipą w powiecie bieruńsko-lędzińskim, bo sąsiednie drużyny grają co najwyżej w klasie okręgowej. Mimo tego w Lędzinach klub swoje musiał wywalczyć. Zresztą nie po raz pierwszy, bo dwa lata temu – o czym pisaliśmy na łamach „Sportu” – w wyniku wewnętrznych przepychanek lędzińscy politycy nie potrafili uchwalić budżetu, w efekcie czego do gry musiała wejść Regionalna Izba Obrachunkowa.


Na zdjęciu: Latem MKS Lędziny świętował awans do IV ligi śląskiej i po rudzie jesiennej w tabeli grupy II zajmuje 12. miejsce.

Fot. Facebook/MKS Lędziny