Strzelnica w Szczecinie

Samobójczy gol Kryspina Szcześniaka „rozłożył” beniaminka z Łęcznej.


Z założenia to miał być mecz do jednej bramki. Aspiracje Pogoni sięgają przynajmniej miejsca na „pudle” (a być może nawet mistrzostwa kraju), natomiast beniaminek z Łęcznej do tej pory był chłopcem do bicia. Zresztą fakty były nieubłagane – drużyna trenera Kamila Kieresia w 9. spotkaniach ligowych zdobyła zaledwie 5 punktów, zaś bilans bramkowy był naprawdę porażający – 7:22!

W praniu okazało się, że w meczach z outsiderem nie wszystko idzie jak z płatka. Wprawdzie pierwsi gola zdobyli „portowcy”, gdy błąd Kamila Pajnowskiego bezlitośnie wykorzystał Sebastian Kowalczyk. Obrońca gości źle przyjął piłkę, sprzątnął mu ją sprzed nosa pomocnik Pogoni, wbiegł w pole karne i płaskim strzałem zmusił do kapitulacji Macieja Gostomskiego. Kto myślał, że w tym momencie rozwiązał się worek z bramkami, szybko został wyprowadzony z błędu.

Dziesięć minut później Marcel Wędrychowski obsłużył prostopadłym podaniem Bartosza Śpiączkę, a napastnik Górnika strzałem w długi róg zmusił do kapitulacji Dantego Stipicę. W doliczonym czasie gry I połowy pomocną dłoń „Dumie Pomorza” podał obrońca Górnika, Kryspin Szcześniak. Po dośrodkowaniu Kacpra Kozłowskiego z prawej flanki Gostomski nie sięgnął futbolówki, a wypożyczony z… Pogoni stoper interweniował tak niefortunnie, że wpakował ją do własnej bramki.

W 49 min gospodarze zadali rywalom trzeci cios. Po koronkowej akcji tercetu Damian Dąbrowski – Paweł Stolarski – Kacper Kozłowski ten ostatni uderzył z 12. metrów i piłka zatrzepotała w bramce gości. Po upływie godziny podopieczni Kamila Kieresia zostali definitywnie „pozamiatani”. Po strzale Kamila Grosickiego bramkarz Górnik „wypluł” piłkę, a spieszący z dobitką Michał Kucharczyk nie miał prawa się pomylić.

Na trafieniu „Kuchego” zakończyła się kanonada w Szczecinie i goście powinni się cieszyć, że nie wyjechali do Łęcznej z większym bagażem bramek. To był już trzeci mecz beniaminka, w którym stracił cztery gole. Wcześniej upokorzyli go Warta Poznań i Lechia Gdańsk.


Pogoń Szczecin – Górnik Łęczna 4:1 (2:1)

1:0 – Kowalczyk, 30 min (bez asysty), 1:1 – Śpiączka, 40 min (asysta Wędrychowski), 2:1 – Szcześniak, 45+1 min (samobójcza), 3:1 – Kozłowski, 49 min (asysta Stolarski), 4:1 – Kucharczyk, 60 min (bez asysty),

POGOŃ: Stipica – Stolarski, Triantafyllopoulos, Zech, Bartkowski – Dąbrowski – Carlos (65. Zahović), Kozłowski (74. Żurawski), Kowalczyk (58. Kurzawa), Grosicki (74. Fornalczyk) – Parzyszek (58. Kucharczyk). Trener Kosta RUNJAIĆ. Rezerwowi: Bursztyn, Malec, Łęgowski, Mata.

ŁĘCZNA: Gostomski – Orłowski, Szcześniak, Pajnowski, Leandro – Drewniak (83. Tymosiak), Kalinkowski (64. Szramowski) – Wędrychowski (64. Michał Mak), Gąska (75. Serrano), Krykun (64. Lokilo) – Śpiączka. Trener Kamil KIEREŚ. Rezerwowi: Kostrzewski, Midzierski, Jagiełło, Baranowski.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 6411.

Piłkarz meczu Kacper KOZŁOWSKI.


Na zdjęciu: Największą cegiełkę do efektownego zwycięstwa Pogoni dołożył Kacper Kozłowski.

Fot. Daniel Trzepacz/PressFocus