Studzenie optymizmu

Mecze z Węgrami były ostatnimi sprawdzianami polskich hokeistów przed mistrzostwami świata Dywizji 1 A. Były one udane, teraz nadchodzi czas na ostateczne decyzje personalne…


Skoro polscy hokeiści z sześciu towarzyskich meczów z silnymi rywalami wygrywają aż cztery, można to potraktować jako znak, że podczas mistrzostw świata Dywizji 1A w Nottingham zdarzą się miłe niespodzianki. W ostatnim meczu kontrolnym biało-czerwoni wygrali w Bytomiu z Węgrami 3:2.

– To jeszcze nic nie znaczy – studził dobry nastrój – nie tylko kibiców, ale również dziennikarzy – po kolejnym zwycięstwie trener reprezentacji, Robert Kalaber. A po chwili dodał: – Twardo stąpam po ziemi, wiem co nas czeka podczas turnieju.

W rewanżowej – rozegranej w miniony piątek – potyczce z Węgrami dokonał drobnych zmian. W bramce stanął Maciej Miarka, co rozwiewa wątpliwości, kto zostanie golkiperem nr 2 w mistrzowskim turnieju. W defensywie miejsce Marcina Horzelskiego zajął Jewgienij Kamieniew, zaś w ataku, zamiast Filipa Komorskiego, pojawił się Mateusz Michalski. Konsekwencją tego były drobne przesunięcia w poszczególnych formacjach.

Drugie spotkanie z Węgrami nie miał tak płynnego rytmu jak pierwsze. Może dlatego, że od początku między zawodnikami mocno iskrzyło, dochodziło do przepychanek, a nawet wymiany ciosów. Największą w tej mierze aktywność wykazywał Paweł Zygmunt, który miał na pieńku Csanadą Erdelym. W końcu po kolejnym starciu obaj wylądowali w boksie kar. Po meczu zadziorny Zygmunt junior bagatelizował te wydarzenia i uznał za zwykły element gry.

Polacy zbyt łatwo tracili gole, a potem musieli się sporo napracować, by doprowadzić do wyrównania strat.

Krystian Dziubiński, kapitan reprezentacji, od początku kwietniowych meczów towarzyskich demonstruje niezłą skuteczność. W Bytomiu wykorzystał idealne podanie od Łyszczarczyka. Przypomniał się również Patryk Wronka, który z Grzegorzem Pasiutem oraz Bartoszem Fraszką tworzą ciekawy tercet.

– Znamy się wszyscy doskonale, a nasza współpraca zapewne będzie jeszcze lepsza, kiedy wszyscy osiągniemy swoją najlepszą dyspozycję – mówił po meczu napastnik reprezentujący obecnie Comarch Cracovię. – Z nadzieją patrzę w przyszłość i już czekam na mecz z Litwą, bo dobre otwarcie turnieju jest najważniejsze.

– Odstawiamy statystyki, zapominamy o tym, co było i koncentrujemy się na tym, co nas czeka w mistrzostwach – uzupełnił młodszego kolegę, Grzegorz Pasiut.

Nasi hokeiści mogli nieco wcześniej rozstrzygnąć to spotkanie, bo w 45 min Dominik Paś nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Pięć minut później przed węgierskim bramkarzem Miklosem Rajną znalazł się Arkadiusz Kostek, ale nie zdołał wepchnąć krążka do siatki. Zwycięskiego gola zdobył jeden z najbardziej doświadczonych zawodników Marcin Kolusz, którego można podziwiać za dojrzałą i co najważniejsze – ekonomiczną grę. – Staram się jak mogę i cieszę, że jestem częścią tej fajnej drużyny – skwitował komplementy jej najbardziej uniwersalny zawodnik.

– Mamy szeroką grupę kadrowiczów, którzy z dobrej strony pokazali się w sześciu meczach kontrolnych – stwierdził trener Kalaber.

– Wbrew pozorom, nie mieliśmy zbyt dużo czasu przed tymi spotkaniami. Przez dwa dni trenowaliśmy dwa razy dziennie, potem przez kolejne dwa dni odbywaliśmy pojedyncze treningi i rozgrywaliśmy mecze. W weekend mieliśmy wolne, bo chciałem, by chłopcy odpoczęli w domu w gronie najbliższych. Szkoda, że kontuzje wyeliminowały Maćka Urbanowicza i Karola Biłasa, ale i z takimi sytuacjami trzeba się liczyć. Przede mną teraz analiza, czego dokonaliśmy, a ewentualnie – podczas ostatnich zajęć – próba poprawienia tych elementów, które tego wymagają. A ponadto muszę podjąć ostateczne decyzje personalne.

Do gry w reprezentacji kandydują jeszcze Paweł Dronia (Ravensburg Towerstars) oraz Aron Chmielewski z Ocelarzi Trzyniec.


Na zdjęciu: Krystian Dziubiński, kapitan reprezentacji, znajduje się w dobrej formie strzeleckiej. Oby tak było podczas mistrzostw świata.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl