Wspinanie na szczyt

Zachęcam dziewczyny, byśmy spróbowały powalczyć o turniej finałowy, bo ja miałam okazję w nim grać i to jest świetna zabawa – te słowa wypowiedziała po pierwszym eliminacyjnym turnieju w Opolu, reprezentacyjna libero, Paulina Maj-Erwardt. Pod koniec maja nie przypuszczaliśmy, że polskie siatkarki przedłużą sobie występy w Lidze Narodów i zakwalifikują się do Final Six w chińskim Nankinie. Biało-czerwone od poprzedniego sezonu w tym elitarnym gronie znajdują się w grupie niepewnych, czterech drużyn, ewentualnie zagrożonych spadkiem. W poprzednim sezonie LN zajęły ostatecznie 9. lokatę, z kolei w tym spisały się rewelacyjnie i sprawiły miłą niespodziankę, awansując do finału.

Twardo po ziemi

Jacek Nawrocki, selekcjoner reprezentacji, twardo chodzi po ziemi i realnie oceniał nasze szanse w tych rozgrywkach. W miarę upływu czasu chyba sam był zaskoczony postawą drużyny, która parła do przodu i nie dawała szans rywalkom. Biało-czerwone odniosły 9 zwycięstw w 15. eliminacyjnych spotkaniach. Śmiemy twierdzić, że wygrana z Brazylijkami 3:2 w holenderskim Apeldoorn chyba pozwoliła uwierzyć w szansę uzyskania wartościowego wyniku.

Polki w World Grand Prix, w rozgrywkach poprzedzających Ligi Narodów, w finale wystąpiły 2 razy: 2007 i 2010 r. Czasy to już odległe, z kolei większość dzisiejszych reprezentantek nie myślały o występach na tak wysokim pułapie, a część z nich chyba jeszcze nawet nie zastanawiała się nad wyborem dyscypliny sportu.

Przed reprezentacyjnym sezonem trener Nawrocki był niezwykle ostrożny w swoich prognozach i myślał o utrzymaniu niż awansie do Final Six. Po dobrej postawie w drugim turnieju w Apeldoorn zaświstała nadzieja na końcowy sukces. Tym bardziej jest wartościowy, że został osiągnięty w nieco zmienionym składzie. Joanna Wołosz, rozgrywająca nr 1, wspierała zespół tylko w turnieju w Opolu, grając z kontuzją stawu skokowego. Potem otrzymała urlop, z kolei w ostatnim turnieju znów pojawiła się w składzie, ale nadal przechodziła rehabilitację po kontuzji.

Wygrana z Portugalią na pełnym luzie. Teraz Vital Heynen ma twardy orzech do zgryzienia

Nie tylko Malwina

Reprezentacyjne siatkarki po eliminacjach otrzymały krótkie urlopy, ale przed wyjazdem do Chin spotkały się na dwa dni w Łodzi. Tę przerwę najefektowniej spożytkowała Malwina Smarzek, która wyszła za mąż i teraz będzie występował pod nazwiskiem Godek. Nieco wcześniej stan cywilny zmieniła również rozgrywająca Marlena Pleśnierowicz i jej zabraknie w Final Six. Wołosz będzie wspierana przez utalentowaną Julię Nowicką. Smarzek-Godek, nasza „strzelba” nr 1, w eliminacjach zdobyła 365 pkt i wszyscy dookoła podkreślają, że z jej strony grozi największe niebezpieczeństwo. Warto jednak zwrócić uwagę na niespełna 19-letnią Magdalena Stysiak, która w reprezentacji, z powodzeniem, występuje na pozycji przyjmującej. Nastolatka, obdarzona świetnymi warunkami fizycznymi (203 cm wzrostu), mocno wsparła swoja nieco starszą koleżankę Malwinę.

Polki w eliminacjach finałowego turnieju zagrają z USA oraz Brazylią i, naszym zdaniem, wcale nie stoją na straconej pozycji. Biało-czerwone w Jiangmen przegrały z Amerykankami 1:3, ale trener Karch Kiraly podkreślał, że rywalki sprawił sporo kłopotów jego zespołowi. Zwrócił uwagę nie tylko na dobrą postawę Smarzek-Godek, ale również Stysiak oraz kapitan zespołu Agnieszką Kakolewską. Środkowa reprezentacji, swoim entuzjazmem, potrafi zmobilizować swoje koleżanki.

– Super jest konkurować z tak świetnymi zespołami, ale nie zamierzam na tym poprzestać – deklaruje kapitan biało-czerwonych. – Skoro wygrałyśmy w eliminacjach z Brazylijkami, to przecież również możemy powtórzyć w najważniejszym momencie. Grajmy, nie oglądajmy się, na co nas otacza. Tak czy siak, zostajemy w Chinach do końca turnieju i lepiej grać niż trenować.

W zespole Brazylii dowodzony przez trenera Ze Roberto, dokonuje się zmiana pokoleniowa myślą o przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich. Nimniej to rywalki groźne i trzeba będzie walczyć do samego końca. Awans do czołowej „4” dla siatkarek trenera Nawrocki to byłoby zdobycie siatkarskiego Mount Everestu. W grupie A zmierzą się Chiny, Turcja oraz Włochy i gospodarz turnieju uważany jest za faworyta.

 

Terminarz Final Six

Środa (3.07.): USA – Polska (9.00), Chiny – Turcja (13.30)*.

Czwartek (4.07.): Brazylia – Polska (9.00), Włochy – Turcja (13.30).

Piątek (5.07.): USA – Brazylia (9.00), Chiny – Włochy (13.30).

Sobota (6.07): Półfinały (9.00 i 13.30)

Niedziela (7.07.): mecz o 3 miejsce (9.00), finał (13.30).

* mecze wedle czasu polskiego.

 

Na zdjęciu: Magdalena Stysiak, w roli przyjmującej, dzielnie wspiera nieco starszą koleżankę Malwinę Smarzek-Godek.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem