Sulejówek czeka na Raków i dobry mecz

Zmagania ligowe idą piłkarzom częstochowskiego Rakowa jak po maśle. Zespół Marka Papszuna wysoka oceniany jest nie tylko przez fachowców na co dzień obserwujących zmagania na zapleczu ekstraklasy, ale także samych rywali. Kolejnym będzie jednak trzecioligowa ekipa Victorii Sulejówek, a do konfrontacji dojdzie w ramach rozgrywek 1/32 Pucharu Polski.

„Kolejorz” na horyzoncie

Raków 51 lat temu zasmakował pucharowego uwielbienia, gdy drużyna Jerzego Wrzosa awansowała do wielkiego finału w Kielcach i choć nie sprostała w nim Wiśle Kraków, ulegając po dogrywce 0:2 zewsząd była chwalona – za ofiarność, poświęcenie i ambicję prezentowaną przez ówczesnych trzecioligowców spod Jasnej Góry.

https://sportdziennik.pl/rakow-zwycieski-w-meczu-na-szczycie/

Ten wątek historyczny może być tylko tłem do współczesnych dokonań czerwono-niebieskich, którzy jak na razie pewnym krokiem maszerują do wymarzonej ekstraklasy. A Puchar Polski… W Częstochowie nabrał on nowego wymiaru po losowaniu kolejnej rundy, w której los przydzielił zwycięzcy meczu Victorii z Rakowem samego Lecha Poznań.

Dariusz Formella tylko się uśmiecha, gdy pytamy go o starcie z poznaniakami.

– Nie ma co ukrywać, że już rozmawiałem z kolegami w szatni na temat ewentualnej konfrontacji z Lechem. Ale najpierw musimy przejść Victorię Sulejówek. Nie wiem, jaki skład wystawi nasz trener na tę potyczkę, ale nie słyszałem, abyśmy mieli zagrać w rezerwowym zestawieniu – tłumaczy eks-lechita, zacierający ręce na samą myśl o wizycie swojego byłego pracodawcy przy Limanowskiego.

Sami swoi

Marek Papszun, opiekun częstochowian, Victorii Sulejówek nie musi jakoś szczególnie rozpracowywać. Trenerem podwarszawskiego zespołu jest Krzysztof Dębek, który przez wiele lat związany był z warszawską Legią, a właściwie jej zespołem juniorskim. Dębek o Papszunie mówi, nie owijając niczego w bawełnę.

– Prywatnie jesteśmy dobrymi kolegami. Futbolowo Marek zna mój zespół całkiem nieźle, bo jemu mazowiecka piłka w ogóle nie jest obca. Ale może na spotkanie z nami wystawi odwody swojego pierwszej „jedenastki” i będziemy mieli większą szansę na uzyskanie korzystnego rezultatu. To byłoby coś. Mówiąc poważnie, czeka nas wyjątkowo trudne zadanie, bo Raków kapitalnie radzi sobie w I lidze. I ma „mojego” Miłosza Szczepańskiego. – tłumaczy nam Dębek.

Szczepański po tym, jak los przydzielił Rakowi zespół z Sulejówka, nie krył wyraźnej ekscytacji.

– Krzysztof Dębek był moim trenerem w Legii. Wiele się od niego nauczyłem nie tylko w kwestiach boiskowych. Sporo razem przeżyliśmy i właściwie to on ukształtował mnie jako zawodnika – szczerze przyznaje „Szczepan”.

Legionowski prognostyk

Dębek o Szczepańskim wyraża się w samych superlatywach.- Gdy tylko do nas trafił, już było wiadomo, że to chłopak o wyjątkowym potencjale. Bardzo harmonijnie się rozwijał, choć charakterek swój ma. Zjeździliśmy wspólnie kawałek Europy. Graliśmy z wielkimi piłkarskimi firmami w Młodzieżowej Lidze Mistrzów, A i w naszej III lidze zespół rezerw Legii też potrafił być w ścisłej czołówce rozgrywek. Miłosz był jednym z ważniejszych graczy. U jego boku grali też inni znani dziś zawodnicy – Mateusz Wieteska, Mateusz Hołownia, czy Sebastian Szymański – dodaje szkoleniowiec Victorii.

Ekipa z Sulejówka to zarówno gracze młodzi, mający w kilku przypadkach „legijne szlify”, jak i nieco starsi.. Podobną do Szczepańskiego charakterystykę piłkarską posiada Michał Mydlarz. 18-latek także mający za sobą przygodę z Legią jest niezbyt wysoki, ale zwrotny i szybki.

– Przed spotkaniem z Rakowem bardzo podbudowała nas wyjazdowa wygrana 2:0 z Legionovią Legionowo. To niezły prognostyk przed starciem z częstochowianami. Mam nadzieję, że Miłosz nam nie zaszkodzi, choć zdaję sobie sprawę, iż ma na swoim koncie już kilka trafień w lidze – kończy Dębek.

 

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ