Świat nie postawi na Schalke

Historia starć pomiędzy Schalke 04 Gelsenkirchen a Manchesterem City nie jest zbyt bogata, bo zawiera się jedynie w trzech meczach. Mamy w niej jednak wątek polski, zatem warto od niego zacząć. Kluby z Niemiec i Anglii zmierzyły się w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów, w sezonie 1969/70. Wprawny kibic od razu skojarzy, że ta rywalizacja wyłoniła finałowego przeciwnika dla Górnika Zabrze, który równolegle toczył epickie boje z AS Romą. „Obywatele” mieli nieco łatwiej od naszego zespołu. Wprawdzie pierwszy mecz w Gelsenkirchen zakończył się zwycięstwem Schalke 1:0, po bramce Reinharda Libudy, ale w rewanżu „The Citizens” nie mieli dla rywala litości. Wygrali na Main Road aż 5:1 i w przeciwieństwie do Górnika, który z włoskim rywalem musiał mierzyć się po raz trzeci w Strasburgu, mieli przed wiedeńskim finałem o tydzień dłuższy odpoczynek.

Będą autsajderem

Dziś Manchester City jest zdecydowanym faworytem rywalizacji o ćwierćfinał Ligi Mistrzów, z czego przedstawiciele niemieckiego klubu zdają sobie sprawę doskonale. – Świat piłki raczej nie postawi na Schalke w tej rywalizacji – mówi Christian Heidel, dyrektor sportowy S04. – Będziemy autsajderem w obu meczach, ale to powinno wyzwolić w nas dodatkową energię. Przypomnę tylkoie, że Manchester City przegrał w tym sezonie z takimi drużynami, jak Newcastle i Crystal Palace. Tych ekip nie zalicza się przecież do czołówki Premier League – trzeba przyznać, że działacz klubu z Gelsenkirchen „odrobił lekcje” i doskonale wiedział, gdzie szukać pozytywów. Trzeba jednak pamiętać, że od ostatniej ligowej porażki Manchester City przegrał cztery mecze z rzędu. Strzelił w nich 15 goli, a stracił tylko dwie bramki.

Kilka dni temu ciekawej wypowiedzi udzielił Pep Guardiola, szkoleniowiec „Obywateli”. Hiszpan przyznał się bowiem, że to przez niego Riyad Mahrez, najdroższy piłkarz w historii Manchesteru City, nie gra regularnie. – On jest wspaniały na treningach, ale… mamy aż pięciu świetnych napastników. Raheem Sterling czy Bernardo Silva są w świetnej formie. Jestem zadowolony też z Riyada, ale nie jestem wobec niego miły. Nie daję mu tylu szans, na ile zasługuje – przyznał menedżer „The Citizens”. Takie słowa świadczą o ogromnym kłopocie urodzaju w obozie z Etihad Stadium. Przypomnijmy, że zespół – oprócz Ligi Mistrzów – rywalizuje na trzech krajowych frontach. A mimo to Mahrez ma problem z przebiciem się do składu.

Magia liczb i dat

Schalke 04 wygląda przy Manchesterze City niczym ubogi krewny, a dodatkowo ostatnie wyniki nie zwiastują nic dobrego. W tym roku „Die Koenigsblauen” wygrali zaledwie dwa z siedmiu spotkań. W Bundeslidze z Wolfsburgiem i w Pucharze Niemiec z Fortuną Duesseldorf. Pokonani rywale nie należą do tuzów w niemieckiej ekstraklasie, ale Schalke do takiego miana jeszcze dalej. Drużyna Domenico Tedesco zajmuje przecież dopiero 14 miejsce w ligowej klasyfikacji. A straty do miejsc gwarantujących grę w europejskich pucharach są nie do odrobienia. W związku z tym kibice z Veltins-Areny winni nastawić się raczej na fajną przygodę, jaką będzie konfrontacja z liderem Premier League, aniżeli na to, że ich ulubieńcy dokonają cudu i wyeliminują Manchester City.

Zawsze pozostaje jednak magia liczb i dat. W sezonie 2010/11, kiedy to Schalke niespodziewanie dotarło aż do półfinału Ligi Mistrzów, zespół zakończył Bundesligę właśnie na 14 miejscu! I, żeby było zabawniej, zdobył Puchar Niemiec, a w kwietniu zagra w półfinale tych rozgrywek. Wtedy jednak „Die Koenigsblauen” mieli w swoich szeregach Raula. Teraz o takim piłkarzu mogą jedynie pomarzyć.

 

Na zdjęciu: Osiem lat temu Schalke sprawiło kilka niespodzianek i awansowało aż do półfinału LM. Miało jednak w swoich szeregach kogoś takiego jak Raul (z prawej).