Świeci coraz jaśniej i jest szczęśliwy

Ekstraklasowa konstelacja wzbogaciła się o kolejną gwiazdę. Powrót Kamila Grosickiego przyćmił wszystkie inne wydarzenia tego weekendu.


Pogoń pokonała Stal Mielec w bardzo efektownym stylu, ale nie o tym dyskutował w sobotni wieczór Szczecin. Klub bowiem „szarpnął” się na to, aby sprowadzić do siebie urodzonego właśnie w tym mieście „Grosika”. Skrzydłowy ma zarabiać ok. 2 mln złotych rocznie (mniej więcej pół miliona euro), co nie jest wygórowaną kwotą biorąc pod uwagę fakt, że jego usługami były zainteresowane także ekipy z zagranicy, które oferowały lepsze zarobki.

Bliscy sercu

– Witaj w domu, Kamilu – brzmiały słowa prezesa Jarosława Mroczka, który przed pierwszym gwizdkiem spotkania z mielczanami przywitał na coraz bliższym ukończenia stadionie wychowanka Pogoni. Grosicki opuścił klub w 2007 roku, by przez Legię, Sion, Jagiellonię, Sivasspor, Rennes, Hull i West Brom zatoczyć koło i spiąć klamrą swoją karierę. Mówimy o zawodniku 33-letnim, który podpisał z „Portowcami” kontrakt obowiązujący przez dwa sezony, z opcją przedłużenia o jeszcze jeden rok.

Za co należy pochwalić „Portowców”, to że transfer został przeprowadzony w absolutnej ciszy. Dawno temu pojawiały się jakieś spekulacje, jakoby Grosicki miał wrócić do Polski. Wówczas więcej mówiło się o Legii, która jednak nie sprostała oczekiwaniom finansowym skrzydłowego. Pogoń nie miała wtedy podjazdu pod 83-krotnego reprezentanta kraju, ale jak widać rozmowy z drużyną bliską sercu – szczególnie w przypadku wolnego transferu – są prowadzone na zupełnie innym poziomie.

Nie chodziło o kasę

– Z Kamilem po raz pierwszy rozmawialiśmy w lutym, ale bardzo na miękko, bo miał wówczas ważny kontrakt z West Bromem – mówił na specjalnej konferencji wiceprezes Pogoni, odpowiedzialny za transfery Dariusz Adamczuk. – Wtedy nie udało nam się zbliżyć z różnych powodów i daliśmy sobie czas do lata. Dwa tygodnie temu usiedliśmy do rozmów jeszcze raz i w sobotę o godzinie 13 podpisaliśmy kontrakt. Chcę od razu powiedzieć, że Kamil nie kierował się pieniędzmi, bo wie, na co stać ten klub. Kierował się sercem i tym, że jest wychowankiem Pogoni – mówił Adamczuk.

– Gdy wybiegałem z córką na stadion, było tyle emocji, że nie zauważyłem, jak pan się wzruszył przy przekazaniu koszulki – kierował słowa do prezesa Mroczka Kamil Grosicki.

– W domu zrobiło mi się bardzo miło. Wiem, czym dla pana jest Pogoń i wiem, co oznacza ten transfer. Ja zawsze powtarzałem, że Premier League było moim marzeniem. Walczyłem o to 5 lat, wywalczyłem awans z West Bromem i myślałem, że moja sytuacja będzie inna – zdradził Grosicki opisując trudną sytuację w Anglii, gdy został odstawiony na boczny tor, a klub chciał go sprzedać. Zimą jego transfer do Pogoni nie był taki łatwy do zrealizowania. Skrzydłowy w swoim klubie nie grał, nie pojechał na Euro, ale teraz jest szczęśliwy z powrotu do Szczecina.

Najnowszy trend

Tym samym nie tylko Górnik Zabrze może pochwalić się transferową bombą. Oczywiście – ściągnięcia Lukasa Podolskiego nie pobije już nikt, nawet Grosickiemu brakuje do niego sporo. Jednak trzeba powiedzieć, że kibice z całej Polski nie muszą tylko zazdrościć Ślązakom. Dla szczecinian zakontraktowanie „Grosika” ma dużo większe znaczenie niż „Poldi”.

W Białymstoku cieszą się z Michała Pazdana czy Daniego Quintany, w Poznaniu z Barry’ego Douglasa, w Gliwicach z Damiana Kądziora (choć tutaj nie ma elementu sentymentalnego), w Płocku z Dominika Furmana. A już wcześniej przecież do Polski wrócili Artur Boruc i Jakub Błaszczykowski! Grosicki dobrze wpasował się w najnowszy trend ekstraklasy.


Fot. twitter.com/PogonSzczecin