Świetny start wiosny w wykonaniu Rozwoju Katowice, ale do utrzymania jeszcze daleka droga

Rozwój wygrał z GKS-em Bełchatów (1:0), Legionovią (2:1) i Radomiakiem (1:0) i o żadnym z tych zwycięstw nie można powiedzieć, że było niezasłużone. Katowiczanie w każdym z tych meczów byli lepsi.

Silni w defensywie

– Na to właśnie liczyliśmy. Chcieliśmy od początku rundy złapać serię, która pozwoliłaby odskoczyć trochę w tabeli. Układa się to tak, że wszystkie drużyny z dołu wygrywają. Na razie nie oglądajmy się więc na boki, a róbmy swoje. Zobaczymy, co będzie na koniec rundy. Na razie jest bardzo, bardzo dobrze. Tak, jak sobie wymarzyliśmy – mówi Kamil Łączek, który w ustawieniu Rozwoju z trójką środkowych obrońców pełni rolę wahadłowego na lewym skrzydle.

Odkąd katowiczanie zmienili taktykę, w pięciu meczach sięgnęli aż po 12 punktów, a stracili ledwie dwa gole, ulegając jedynie Wiśle Puławy.

– Patrzmy na wyniki. One pokazują jasno, że ten system jest dla naszej drużyny odpowiedni. Trzeba to szlifować, bo nie jest jeszcze tak idealnie, jakby mogło, ale… Dążymy do ideału i jesteśmy na dobrej ku temu drodze – uśmiecha się Łączek.

Po środowej wygranej z Radomiakiem niektórzy przy Zgody 28 śmiali się, że to trzeci wiosenny mecz, a bramkarz Bartosz Golik wciąż nie został zmuszony do poważniejszej interwencji.

– Bardzo nas to cieszy. Całą zimę poświęciliśmy na poprawę gry obronnej. To klucz do zdobywania punktów. Nie spoczywamy jednak na laurach. Potrzebujemy jeszcze wielu punktów, by się utrzymać i musimy ciężko trenować, aby to osiągnąć – podkreśla Michał Majsner, trener Rozwoju.

– Radomiak zawiesił wysoko poprzeczkę. Mimo że przez większość meczu grał w dziesiątkę, to wciąż stanowił klasowy zespół, z kilkoma indywidualnościami w składzie. My przeciwstawiliśmy się kolektywem – dorzuca Kamil Łączek.

Dopóki zdrowie dopisze…

Te indywidualności Rozwój też jednak ma. Wielką wartość wnieśli do zespołu dwaj doświadczeni pozyskani zimą zawodnicy, czyli Tomasz Wróbel i Seweryn Gancarczyk. Ten pierwszy strzelił już dwa gole, drugi dyryguje linią obrony, a jego dobrze ułożona lewa noga przydaje się też przy stałych fragmentach gry w ofensywie. Można zaryzykować tezę, że jeśli katowiczan – a szczególnie tę dwójkę – ominą problemy zdrowotne, zespół nie powinien mieć problemów z utrzymaniem się na szczeblu centralnym.

„Gancar” z Radomiakiem zakończył jednak swój występ przed czasem. – Ma lekkie stłuczenie mięśni międzyżebrowych. Sądzę, że na następny mecz będzie gotowy – informuje Majsner.

W niedzielę przy Zgody odbędą się derby Śląska z ROW-em 1964 Rybnik, prowadzonym przez byłego szkoleniowca Rozwoju, Marka Koniarka.

– W ciągu 10 dni rozegraliśmy trzy mecze i czujemy to w nogach, ale zrobimy wszystko, by do niedzieli się zregenerować. Mogę tylko zaprosić na trybuny. Na pewno będzie się działo, a my postaramy się zrobić tyle, ile jesteśmy w stanie, by zgarnąć kolejne punkty – kończy Kamil Łączek.