Święty szybsza od Felix!

Relacja Tomasza Muchy i Włodzimierza Sowińskiego

Pomimo obaw i fatalnej pogody na otwarcie zawodów flagowy polski mityng wrócił z przytupem za sprawą Stadionu Śląskiego i kilku znakomitych rezultatów. Ponad 20 tysięcy widzów na trybunach Kotła Czarownic największą owację zgotowało Justynie Święty-Ersetic.

Choć 25-letnia sprinterka z Raciborza nie może jeszcze równać się do klasy legendarnej Ireny Szewińskiej, która w latach 70. ub. wieku biła w Memoriale rekordy świata na 400 metrów, wczoraj otworzyła nowy rozdział w historii – pokonała współczesną legendę światowej lekkoatletyki, Allyson Felix.

Finisz na ostatniej prostej

Nawet jeżeli 33-letnia amerykańska multimedalistka bieżący sezon traktuje ulgowo i był to jej pierwszy start na 400 m w tym roku, pokonanie jej przez Polkę przejdzie do annałów nie tylko Memoriału. Felix rozpoczęła mocno – jak przystało na mistrzynię olimpijską i świata na dystansie o połowę krótszym – i na ostatnią prostą wyszła jako pierwsza, ale słynąca z długiego finiszu Święty połknęła faworytkę na ostatnich 30 metrach! 51,15 to zarazem drugi czas w karierze zawodniczki AZS AWF Katowice. Za plecami tej dwójki dobrze pobiegły też inne „aniołki Matusińskiego”, które w sierpniu w Berlinie będą faworytkami w rywalizacji sztafet.

– Jestem przeszczęśliwa, publiczność była wspaniała, a zawody oglądała cała moja rodzina – uśmiechała się Święty-Ersetic, która już w niedzielę pobiegnie w Diamentowej Lidze w Sztokholmie.

Słabszą serię wygrała Martyna Dąbrowska, która została już piątą zawodniczką z minimum na ME (52,50) – po Święty-Ersetic, Małgorzacie Hołub-Kowalik, Patrycji Wyciszkiewicz i Idze Baumgart.

Wcześniej kibiców rozgrzał bardzo szybki bieg mężczyzn, który z rekordem Memoriału 44,56 wygrał Amerykanin Paul Dedewo, a trzeci na mecie Karol Zalewski po raz drugi w sezonie pobił rekord życiowy – 51,15.

A na starcie lunęło…

Mityng zaczął się pechowo. Ledwo swój bieg ukończyła grupa amatorów, ledwo oficjele na czele z ministrem sportu Witoldem Bańką zdołali ogłosić rozpoczęcie Memoriału, a prażące słońce zasłoniły bure chmury i nad stadionem rozpętała się burza. Bieżnię zalały strumienie deszczu, przed którym nie zdążyły się schować gwiazdy mityngu, które podczas prezentacji wjechały na bieżnię w otwartych samochodach. Deszcz nie pozwolił rozpocząć imprezy zgodnie z programem. Lać przestało po 40 minutach, ale zawody ruszyły z prawie godzinnym opóźnieniem.

Potem jednak było wspaniale, a o klasie zawodów – nie zaliczanych przecież do cyklu IAAF World Challenge, ani Diamentowej Ligi – świadczą aż trzy WL, czyli najlepsze wyniki sezonu na świecie. Ich autorami byli Litwin Andrius Gudżius w rzucie dyskiem – 69,30 (4 najlepsze rezultaty w tabelach należą do mistrza świata), Amerykanka Gwen Berry w rzucie młotem – 77,78, oraz Etiopka Genzebe Dibaba w biegu na 1500 metrów – 3.56,68.

Anita wróciła ostrożnie

Dwa z nich zostały rekordami Memoriału; poza młotem – ten należy do Anity Włodarczyk. Rekordzistka świata wczoraj wróciła „do żywych”, po tym jak trzy tygodnie temu w Halle nie rzuciła nawet 70 metrów i przegrała pierwszy konkurs od blisko czterech lat. Co prawda widać, że mistrzyni olimpijska w kole się męczy, ale po pierwszej próbie na 69 metrów, odblokowała się i w drugiej szarpnęła na 75,52. Nie umniejsza to faktu, że przegrała po raz drugi z rzędu.

Znakomicie spisał się w męskim młocie Wojciech Nowicki, który po raz drugi z rzędu pokonał mistrza świata Pawła Fajdka i swój rekord życiowy wyśrubował do 80,63.

W sumie wczoraj na Śląskim lekkoatleci wymazali aż 6 memoriałowych rekordów – to wynik niespotykany od wielu edycji. Oprócz wspomnianego Dedewo, dokonali tego Amerykanin Ryan Crouser w kuli – 22,27, Francuz Renaud Lavillenie w skoku o tyczce – 5,91 oraz rosyjski płotkarz Siergiej Szubienkow – 13,25.

Swoboda ma spokój

Kibiców wyrazistej Ewy Swobody ucieszyło zwycięstwo 21-letniej sprinterki z Żor na 100 metrów. Dla podopiecznej Iwony Krupy był to dopiero pierwszy start w tym sezonie – i udany, bo od razu z zaliczonym minimum na berliński czempionat. Polka minimalnie – o 0,02 sek – wyprzedziła szybką Niemkę Tatianę Pinto. – Cieszę się, zadanie wykonane, mam spokój do Berlina. Fajna atmosfera na stadionie, dużo ludzi, nie spodziewałam się aż tylu widzów – mówiła za metą młodzieżowa mistrzyni kontynentu.

Niespodziankę w skoku wzwyż sprawił Maciej Grynienko, który był w konkursie drugi i pokonał utytułowanego Sylwestra Bednarka. Obaj Polacy zaliczyli 2,27, o 1 cm wyżej od wskaźnika na ME, ale 20-latek z małego klubu z Domaniowa uczynił to już w pierwszej próbie, bijąc rekord życiowy. O 3 cm wyżej skoczył Japończyk Naoko Tobe.