Sylwester Czereszewski: Rywale pchają Legię na tron

Rozmowa z Sylwestrem Czereszewskim, dyrektorem sportowym Stomilu Olsztyn, byłym reprezentantem Polski.


Czy wszystkie najważniejsze zagadki w ekstraklasie są już rozwiązane? Czyli kto zostanie mistrzem, a kto się z nią pożegna?

Sylwester CZERESZEWSKI: – Myślę, że nikt nie odbierze Legii mistrzowskiego tytułu, chociaż nie ma ona monopolu na wygrywanie, zwłaszcza w meczach wyjazdowych. Natomiast na dole wiele się może zmienić. Sytuacja ŁKS-u jest tragiczna, wręcz beznadziejna, ale Arka Gdynia i Korona Kielce do końca będą walczyły o utrzymanie. Sam jestem ciekawy, jak się ułoży tabela po ostatniej kolejce. Wystarczy seria dwóch, trzech, może czterech zwycięstw, by któraś z nich wykaraskała się z kłopotów.

Co musiałoby się zdarzyć, żeby Legia nie utrzymała pierwszego miejsca w tabeli? Potop? Trzęsienie ziemi?

Sylwester CZERESZEWSKI: – W poprzednim sezonie Piast Gliwice zrobił Legii psikusa i sprzątnął jej mistrzostwo Polski sprzed nosa. Teraz nie przewiduję takiej sytuacji. Legia nawet grając słabo zdobędzie mistrzostwo. Jej najgroźniejsi konkurenci na finiszu nie wytrzymują ciśnienia i sami „pchają” ją na tron.

Sam pan wspomniał o Piaście. Teraz nie znajdzie się nikt taki odważny?

Sylwester CZERESZEWSKI: – Teraz jest trochę inna sytuacja i inne realia. Trener Aleksandar Vuković poukładał szatnię, poradził sobie z obcokrajowcami, chociaż nie oni byli najważniejsi. Najwięcej zależy od rezerwowych, którzy muszą czuć szansę gry i dlatego nie odstają od tych z podstawowego składu. Myślę, że Legia przegra niejeden mecz, ale pierwsze miejsce w tabeli utrzyma. Myślę, że w naszej ekstraklasie jest jak w naszej polityce – wszyscy narzekają na PiS, ale nikt nie jest w stanie mu zagrozić w wyborach. Legię mistrzowskiego tytułu może pozbawić tylko trzęsienie ziemi.

Miejsca na pudle – zdaniem Sylwestra Czereszewskiego – zajmą…

Sylwester CZERESZEWSKI: – Zacznę od tego, że na pandemii koronawirusa ktoś zyska, a ktoś straci. Pytanie tylko, czy skorzystają na tym drużyny z góry tabeli, czy z dołu? Co się zaś tyczy miejsca w pierwszej trójce, nikogo nie można skreślać. Ja stawiam, że drugie miejsce wywalczy Lech Poznań, a najniższy stopień podium rezerwuję dla Cracovii. „Kolejorzowi” kibicuję nie tylko dlatego, że kiedyś grałem w tym zespole. Przed rozpoczęciem sezonu działacze Lecha publicznie zapewniali, że nie stawiają przed drużyną wygórowanych celów, tylko stawiają na młodzież. Konsekwentnie się tego trzymają, chociaż grając samą młodzieżą nie można zdobyć mistrzostwa Polski. Dlatego w wielu meczach Lech płacił frycowe, ale gra ofensywną piłkę, ładną dla oka i skuteczną.


Przeczytaj jeszcze: Zarabiają krocie


Czy widzi pan ratunek dla ŁKS-u, który ma 11 punktów straty do Wisły Kraków, zajmującej ostatnie „bezpieczne” miejsce w tabeli? Nowy trener łodzian Wojciech Stawowy przekonywał, że jego drużyna wcale nie stoi na straconej pozycji?

Sylwester CZERESZEWSKI: – A co miał powiedzieć? Że spadną? Moim zdaniem ŁKS ma znacznie mniejszy potencjał niż wspomniana przez pana Wisła Kraków, więc odrobienie 11. punktów w jedenastu kolejkach jest mrzonką. Tylko raz byłem świadkiem cudu, gdy jeszcze sam grałem w piłkę. Tym cudotwórcą był Groclin Grodzisk Wielkopolski, który wyszedł z opresji będąc w beznadziejnej sytuacji. Ale to były inne czasy, do których nie warto wracać.

Któremu z zespołów – Koronie, czy Arce – przyznaje pan większe szanse na ucieczkę spod gilotyny?

Sylwester CZERESZEWSKI: – Będę trzymał kciuki za Koronę. Tę drużynę o wiele przyjemniej ogląda się na boisku niż Arkę, poza tym jest bardziej waleczna. Arka od wielu lat balansuje na krawędzi przepaści, czyli spadku do 1. ligi. W jej grze przede wszystkim brakuje jakości. Gdy jej trenerem był Leszek Ojrzyński, jej atuty sprowadzały się do stałych fragmentów gry i walki. Teraz to już nie wystarcza, naprawdę ciężko ogląda się jej poczynania na boisku.

Jakie drużyny pierwszoligowe „namaści” pan jako przyszłych przedstawicieli ekstraklasy?

Sylwester CZERESZEWSKI: – Dla mnie zdecydowanym faworytem i głównym kandydatem do awansu do ekstraklasy jest Podbeskidzie Bielsko-Biała. Na korzyść tej drużyny przemawiają nie tylko umiejętności zawodników, ale również ich doświadczenie, finanse, kibice i ładny stadion. Takim zespołom po prostu trzeba kibicować. W bieżących rozgrywkach nie ma takiego dominatora na zapleczu ekstraklasy, jakim w poprzednim sezonie były Raków Częstochowa i ŁKS Łódź. Dwa pozostałe miejsca do awansu to loteria, bo każdy z zespołów z miejsc 2-6 ma podobne szanse.

Na zdjęciu: Sylwester Czereszewski (w środku, w czerwonej kurtce) nie wierzy, by ktoś mógł pozbawić Legię mistrzowskiego tytułu.

Fot. Adam Starszyński/Pressfocus