Liga Mistrzów. Symbol końca królewskich sukcesów

Trzy lata temu Real Madryt pokonał Liverpool w finale Ligi Mistrzów. To był jego ostatni triumf w tych rozgrywkach. Po meczu odszedł Cristiano Ronaldo, a po roku „The Reds” odebrali mu trofeum.


W ćwierćfinale los skojarzył kluby, które rywalizowały już w finałach Champions League. Dzisiaj Real Madryt spotka się z Liverpoolem, w 2018 roku pokonał go 3:1. Zanim utworzono Ligę Mistrzów w 1981 roku finał z ich udziałem wygrał angielski klub 1:0. To była pierwsza konfrontacja. Na kolejną czekano… 28 lat, gdy Liverpool wygrał w 1/8 finału 1:0 i 4:0. Potem trzykrotnie triumfował Real – 3:0 i 1:0 w grupie i ostatnio w finale 3:1.

Finał sprzed trzech lat był pożegnaniem z Cristiano Ronaldo, najlepszym strzelcem w historii „Królewskich”. Odszedł do Juventusu, podobno potrzebował nowych wyzwań. Chciał raczej pokazać jak jest ważny dla Realu i rzeczywiście, bez niego madrycki zespół już tych rozgrywek nie wygrał. Jednak Juventus i Ronaldo na tej zmianie też nic zyskali, trzy razy z rzędu odpadając w coraz wcześniejszych fazach rozgrywek. Jedna decyzja, trzech przegranych.

Real nie znalazł następcy Cristiano Ronaldo i prawdę mówiąc niewiele w tym kierunku zrobił. Nawet gdyby Eden Hazard nie był w stanie nieustannego leczenia kontuzji i tak nie byłby w stanie zapełnić luki po Ronaldo. Po finale LM w 2018 roku, w którym bramki zdobyli Bale (dwie) i Benzema uznano, że ten duet wystarczy.

Kilka początkowych spotkań nowego sezonu zdawało się to potwierdzać. Ale Bale zaczął stroić fochy i pozostało liczyć na Benzemę, który jednak łowcą goli nie jest. Gra 17. sezon i tylko trzykrotnie udało mu się osiągnąć 30 goli licząc wszystkie rozgrywki. Real musi wzmocnić atak i chce pozyskać Kyliana Mbappe. Wymienia się 150 mln euro, co spowoduje konieczność pozbycia się kilku zawodników. Mają odejść wypożyczeni Luka Jović do Eintrachtu Frankfurt, Martin Oedegaard do Arsenalu i Gareth Bale do Tottenhamu.

Mając ofensywne ograniczenia Real z konieczności stał się zespołem bazującym na defensywie, kierowanej przez Sergio Ramosa. Jednak coraz częściej trzeba radzić sobie bez niego. W tym sezonie miał już 6 przerw spowodowanych kontuzjami, najdłuższą od stycznia do marca, gdy musiał poddać się operacji. Powołany do reprezentacji Hiszpanii na eliminacje mundialu był oszczędzany przez selekcjonera. Z Grecją zagrał jedną połowę, z Kosowem 5 minut, z Gruzją siedział na ławce i… znów jest kontuzjowany. Odnowiła się też kontuzja pomocnikowi Fede Valverde.

Real ma w tym sezonie wzloty i upadki, ale jakoś wychodzi z opresji obronną ręką. Awansował do ćwierćfinału LM i zachowuje szansę na obronę mistrzostwa. W następnej edycji LM go nie zabraknie. Nie przegrał od 11 meczów, w sobotę pokonał kandydata do degradacji Eibar 2:0. Karim Benzema „główką” zdobył bramkę w 5. z kolei meczu. Od kiedy miesiąc temu po kontuzji powrócił do gry zdobył 7 bramek. To był spokojny mecz przed trudnymi wyzwaniami. Cztery dni po meczu z Liverpoolem czeka Real „El Clasico” z Barceloną.

Liverpool o obronie mistrzostwa już dawno zapomniał. Przed rokiem na mecie sezonu miał 18 punktów więcej od Manchesteru City, teraz traci do „Obywateli” już 25. W ostatniej kolejce wygrał w Londynie z Arsenalem 3:0, ale nadal jest poza strefą premiowaną udziałem w Lidze Mistrzów.

Dwie bramki zdobył Diogo Jota i jego forma napawa optymizmem. Zdobył bramki w czwartym z kolei meczu, w tym trzy dla reprezentacji Portugalii. Jedną „Kanonierom” strzelił Mohamed Salah, z Pucharu Narodów Afryki powrócił z dwoma golami. Egipcjanin w Premier League zdobył 18 bramek, taki sam dorobek ma Benzema w LaLiga. Rekompensaty za stracone mistrzostwo szuka Liverpool w LM, gdzie doznał jednej porażki. W fazie grupowej uległ na Anfield Atalancie 0:2, którą w 1/8 finału dwukrotnie Real pokonał.


Ćwierćfinał

Wtorek, 6.04.2021, Madryt – Estadio Alfredo di Stefano, godz. 21.00.

Real Madryt – FC Liverpool

Sędziuje Felix Brych (Niemcy).


Na zdjęciu: Karim Benzema mierzy i strzela. W pięciu kolejnych meczach Realu trafił do bramki siedmiokrotnie.

Fot. PressFocus