Syn poszedł w ślady ojca

W drugiej połowie na boisku pojawił się Przemysław Wiśniewski, syn byłego obrońcy zabrzan Jacka.

Nie ma chyba kibica 14-krotnego mistrza Polski, który nie znałby czy nie kojarzył Jacka Wiśniewsiego. Popularny „Wiśnia” reprezentował Górnika w okresie 1998-2006 (z dwuletnią przerwą na występy w Szczakowiance i Cracovii). Ten twardo grający obrońca słynął z bezkompromisowego stylu gry. Napastnicy rywala nie mieli przy nim łatwo.

Łącznie, w barwach Górnika i Cracovii zaliczył 189 ekstraklasowych występów, w których zdobył 12 bramek. Teraz w jego ślady idzie syn Przemysław.

Zdał egzamin

W sobotnim spotkaniu z Hajdukiem, które „Górnicy” wygrali 3:2, 19-latek dostał od trenera Marcina Brosza szansę występu w pierwszym zespole. W drugiej połowie starcia ze słynną drużyną z Bałkanów, Wiśniewski na murawie zastąpił Michała Koja.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus

– I zagrał poprawnie. W jednej sytuacji pomógł zespołowi dobrą interwencją, dobrze wyprowadzał piłkę i wygrywał pojedynki główkowe. Od trenerów dostał zalecenie prostej gry i wywiązał się z zadania, ale jeszcze wiele pracy przed nim – ocenia Wiśniewski-senior.

Jego syn urodził się w czasie, kiedy tata zaczynał akurat swoją bogatą ligową karierę. – Chodził jako mały chłopak na mecze z moim udziałem. Teraz ja miałem okazje zobaczyć, jak jemu idzie w pierwszym zespole. Dla każdego ojca to wielka sprawa – podkreśla „Wiśnia”.

Nie ma nic za darmo

Syn już przerósł ojca, w dosłownym sensie. Przemysław Wiśniewski ma prawie 197 cm wzrostu, ojciec mierzy o osiem centymetrów mniej. – Przy tym wzroście Przemka ważne jest to, że jest szybki, a to wiadomo, we współczesnym futbolu na środku obrony, to bardzo ważna rzecz – zaznacza Jacek Wiśniewski.

Były ligowiec dodaje. – W domu wiadomo, nie ma za wiele czasu, żeby pograć czy potrenować razem. Ja pracuję, syn trenuje. Częściej wytykam mu błędy, ale dostrzegam też oczywiście pozytywy. Mówię mu też: „młody, dzisiaj gra Atletico Madryt, a to klub, na którego grze wzoruje się trener Brosz. Usiądź i popatrz, jak gra środkowy obrońca, jak prawy defensor czy defensywny pomocnik, żebyś potem wiedział, jak grać, jak zachować się na boisku”. Słuchanie zaleceń i tego co mówi trener Brosz jest kluczowe – mówi Jacek Wiśniewski.

Ojciec kandydata na ligowego zawodnika podkreśla też jedno. – Mnie nikt za darmo nic nie dał. Byłem może mniej technicznym zawodnikiem, ale serducha do gry mi nie brakowało. Chłopak ma swój rozum, a Jacek Wiśniewski nigdzie nie będzie go pchał. Będzie miał swoją szansę i albo ją wykorzysta, albo nie i pójdzie do pracy. Wszystko zależy teraz od niego – mówi tata młodego zawodnika Górnika.