Szaleństwo we Wrocławiu!

W spotkaniu tym było mnóstwo emocji. Skończyło się aż na siedmiu bramkach i to Śląsk zainkasował trzy punkty.



Początek spotkania we Wrocławiu zdecydowanie należał do Śląska. Gospodarze zyskali inicjatywę, a w 9. minucie spotkania piłka wpadła do siatki Podbeskidzia. Sęk jednak w tym, że strzelec gola, czyli Robert Pich, znajdował się w momencie podania na minimalnym spalonym. Czeski ofensywny zawodnik zrobił wszystko tak, jak należy. Ale ofsajd, choć naprawdę bardzo nieznaczny, był.

Śląsk nie zrezygnował jednak z dążenia do tego, by objąć prowadzenie. A w 20. minucie spotkania sędzia Tomasz Kwiatkowski podyktował rzut karny dla gospodarzy. Arbiter z Warszawy zrobił to jednak zbyt pochopnie, bo po analizie VAR odwołał swoją decyzję. W pierwszym momencie doszedł do wniosku, że Dmytro Baszłaj zagrodził drogę Mateuszowi Praszelikowi.

Ukraiński obrońca Podbeskidzia był zupełnie zszokowany decyzją sędziego. Podobnie, zresztą, jak wszyscy, którzy obserwowali to spotkanie. Nie można było opędzić się od wrażenia, że Kwiatkowski popełnił błąd, ale nie można było wydać jednoznacznego sądu dopóki, dopóty wszystkiego nie pokazano z bliska. Wtedy arbiter doszedł do wniosku, że jednak się pomylił.

W 34. minucie spotkania Podbeskidzia było bardzo bliskie objęcia prowadzenia. Kamil Biliński zagrał idealnie, w tempo, do Marko Roginicia, który powinien zdobyć swojego pierwszego gola w ekstraklasie. Podobnie, jak w przypadku Picha, wydawało się, że Chorwat wszystko zrobił tak, jak trzeba. Celował pod poprzeczkę, ale trafił właśnie w konstrukcję bramki Śląska! Chwilę później było… 1:0 dla Śląska.

Wrocławianie wykonywali rzut wolny i do piłki ustawionej ok. 20 metrów od bramki podszedł Krzysztof Mączyński. Doświadczony pomocnik pokazał w tej sytuacji, dlaczego w 2016 roku trener Adam Nawałka zabrał go na mistrzostwa Europy. „Mąka” popisał się znakomitym strzałem i Michal Pesković nie sięgnął futbolówki.

Nie był to jednak koniec emocji w I połowie, bo chwilę później szansę bramkową miał Biliński. Ale to nie on doprowadził do wyrównania. Trzeba przyznać, że znakomicie zachował się w tej sytuacji Petar Mamić. Chorwat najpierw „nawinął” Erika Exposito, a następnie zacentrował w pole karne. Wprost na głowę Rafała Janickiego, który okazał się szybszy od Michała Szromnika i zrobiło się 1:1. Bo bardzo dobrej, jak na naszą ligę, pierwszej połowie, która była zupełnie niejednoznaczna. Najpierw bowiem zespołem zdecydowanie lepszym był Śląsk, ale później „górale” jak najbardziej zasłużyli na to, by zdobyć gola.

W pierwszych minutach po przerwie bielszczanie wyglądali nieźle. Ale najpierw znów potrzebny był VAR po akcji wrocławian. Piłka, w polu karnym „górali”, trafiła w rękę Filipa Modelskiego. Tym razem sędzia Kwiatkowski nie podyktował rzutu karnego, a po obejrzeniu całej sytuacji na wideo nie zmienił decyzji. Ale chwilę później było 2:1 dla Śląska. Na strzał, po podaniu Mączyńskiego, zdecydował się Patryk Janasik, a piłka najpierw odbiła się od Jakuba Bierońskiego, a następnie od Bilińskiego i to na jego konto za to na jego konto zapisano samobójcze trafienie.

I znów nie był to koniec emocji w tym spotkaniu. Bo wprowadzony na boisko w drugiej połowie Karol Danielak dostarczył futbolówkę w pole karne, gdzie znalazł się… Biliński, który doprowadził do wyrównania sprytnym strzałem z woleja. Niedługo potem „Bila” opuścił boisko, ustępując miejsca Peterowi Wilsonowi, który następnie zaliczył asystę! Zagrał przed bramkę do Marko Roginicia, który w końcu wpisał się na listę strzelców w ekstraklasie i bielszczanie, pierwszy raz w tym meczu, objęli prowadzenie. Nie utrzymali go jednak zbyt długo, bo głową do siatki trafił Konrad Poprawa. A w szóstej doliczonej minucie Robert Pich zadał decydujące trafienie!


Śląsk Wrocław – Podbeskidzie Bielsk-Biała 4:3 (1:1)

1:0 – Mączyński, 35 min (wolny), 1:1 – Janicki, 41 min (głową, asysta Mamić), 2:1 – Janasik, 61 min (asysta Mączyński), 2:2 – Biliński, 70 min (asysta Danielak), 2:3 – Roginić, 78 min (asysta Wilson), 3:3 – Poprawa, 83 min (głową, asysta Mączyński), 4:3 – Pich, 90+6 min (bez asysty).

ŚLĄSK: Szromnik – Puerto, Poprawa, Tamas (79. Sobota) – Pawłowski (54. Bejger), Scalet (54. Makowski), Mączyński, Janasik – Pich, Praszelik (71. Piasecki, Exposito (71. Zylla) Trener Jacek MAGIERA. Rezerwowi: Frasik, Sztiglec, Pawelec, Lewkot, Sobota.

PODBESKIDZIE: Pesković – Modelski, Janicki, Baszłaj – Niepsuj (64. Danielak), Rzuchowski, Bieroński (75. Frelek), Mamić (82. Sierpina) – Hora, Biliński (75. Wilson), Roginić (82. Marco Tulio). Trener Robert KASPERCZYK. Rezerwowi: Polaczek, Ubbink, Sitek, Gutowski.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Piłkarz meczu – Krzysztof MĄCZYŃSKI.


Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus