Szalona ambicja Stali Mielec uratowała jeden punkt

Mecz o dwóch obliczach. W Mielcu piłkarze Wisły Płock wymęczyli remis ze Stalą. Gospodarze przespali pierwszą połowę, ale w drugiej pokazali się z dobrej strony. Ambicji wystarczyło, by w ostatniej chwili uratować punkt.


Pierwsze minuty na boisku w Mielcu to mało składnych akcji, próby wymuszania rzutów wolnych, a nawet karnego. Dopiero, gdy Petteri Forsell zagroził bramce Wisły Płock, a interwencja Kamińskiego zapobiegła najgorszemu mecz wskoczył na normalne piłkarskie tory, choć poziom gry dużo pozostawiał do życzenia.

Gospodarze stworzyli kilka groźnych akcji. Bramka wisiała w powietrzu. I padła, ale dla gości. Alan Uryga wrzucił piłkę w pole karne mielczan, a tam Patryk Tuszyński wykończył akcję kierując piłkę do siatki.

Przez kilka następnych minut to Stal Mielec musiała mieć się na baczności, bo przyjezdni zaczęli grać szybciej, chcąc szybko podwyższyć wynik. Nic z tego, bo gospodarze na kwadrans przed zakończeniem pierwszej części spotkania zaczęli coraz śmielej atakować bramkę, której strzegł nieźle dysponowany Krzysztof Kamiński.

Po przerwie Leszek Ojrzyński, trener mielczan, zdecydował się na wymianę dwóch obrońców. Niewiele to pomogło Stali, bo po 4 minutach od wznowienia gry Damian Michalski podwyższył na 2:0 dla drużyny gości. Podawał Mateusz Szwoch z rzutu rożnego. Pilnujący bramki mielczan Rafał Strączek nic nie mógł zrobić, choć chwilę wcześniej jego fantastyczna interwencja zapobiegła stracie gola. Tym razem to się nie udało.

Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego próbowali konstruować groźne akcje, ale szło im to dość nieporadnie, bo piłkarze Wisły Płock byli bardziej ruchliwi i umiejętnie rozbijali ataki gospodarzy.

Z czasem gra gospodarzy była zaskakująco coraz lepsza. Gra przeniosła się na połowę Wisły Płock, a Kamiński miał okazję popisać się świetnymi interwencjami. W końcu Maciej Jankowski w zamieszaniu pod bramką gości wcisnął piłkę do siatki z 2 metrów. Na to czekali, a bramka kontaktowa dodała sił piłkarzom Stali.

Role w tym meczu zupełnie się odwróciły. To goście zaczęli grać chaotycznie, zwłaszcza na swojej połowie. Próby wyjścia ze składną akcją nie były udane. Trener Radosław Sobolewski wciąż wstrzymywał się z dokonaniem zmian. Ojrzyński z kolei wprowadził na boisko Aleksandyra Koleva w miejsce Łukasza Zjawińskiego.

Obraz gry nie zmieniał się. Nawet samotny rajd Dawida Kocyły skazany był na niepowodzenie, bo koledzy zaspali i nie nadążyli za piłkarzem Wisły. Chwilę później Sobolewski wymienił strzelca pierwszej bramki, Patryka Tuszyńskiego i właśnie Kocyłę. Ojrzyński do gry wpuścił Mateusza Maka.

Wytrwałość zespołu Stali opłaciło się. Maciej Domański dograł piłkę do Mateusza Matrasa, a ten nie dał szans Stączkowi. Remis i zapowiedź nerwowej końcówki spotkania, która nie przyniosła zmiany wyniku.


Stal Mielec – Wisła Płock 2:2 (0:1)

0:1 – Tuszyński, 13 min, 0:2 – Michalski, 49 min, 1:2 – Jankowski, 61 min, 2:2 – Matras, 87 min

STAL: Strączek – de Amo (46, Dadok), Flis, Ćorbadzijski (77. Mateusz Mak) – Getinger, Matras, Forsell (84. Prokić), Granlund (46. M. Domański) – Tomasiewicz, Zjawiński (67. Kolev) – Jankowski. Trener Leszek Ojrzyński. Rezerwowi: Gliwa – Żyro, M. Domański, Prokić, Mateusz Mak, Lisowski, Pawłowski, Dadok, Kolev.

WISŁA P.: Kamiński – Zbozień, Julio Rodriguez, Uryga, Garcia – Michalski – Szwoch (90+1. Wolski), Rasak, Lesniak, Kocyła (77. Lewandowski) – Tuszyński (77. Gjertsen). Trener Radosław Sobolewski.
Rezerwowi: Gradecki – Obradović, Vallo, Adamczyk, Sheridan, Gjertsen, Lewandowski, Pawlak, Wolski.

Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław). Żółte kartki: 93. Dadok – 45. Rasak


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus