Sześć bramek w Szczecinie

Gdańszczanie, który rundę finałową zaczęli od porażki z Piastem przed własną publicznością, aby na poważnie liczyć się w walce o mistrzostwo Polski nie mogli w Szczecinie pozwolić sobie na porażkę. Od pierwszych minut zespół trenera Piotra Stokowca starał się grać ofensywnie i niewiele brakowało, aby objął prowadzenie. Wyraźnie w tej sytuacji zaspała obrona Pogoni. Konrad Michalak trafił jednak w słupek, a dobitkę Flavio Paixao złapał Jakub Bursztyn. Niedługi potem w niezłej sytuacji znalazł się Michał Nalepa, ale jego strzał zablokował Mariusz Malec.

Odważny sędzia

Gospodarze przebudzili się po upływie 20 minut gry. Wydawało się, że futbolówka – po uderzeniu Adama Buksy – nieuchronnie zmierza do siatki, ale fenomenalną interwencją popisał Duszan Kuciak. Napastnik Pogoni raz jeszcze znalazł się w dogodnej sytuacji, ale oba jego uderzenia zostały zablokowane. W samej końcówce pierwszej odsłony doszło do niemałej kontrowersji w polu karnym gdańskiego zespołu. Gospodarze reklamowali zagranie ręką Nalepy, a sędzia Zbigniew Dobrynin postanowił nie korzystać z systemu VAR. Trzeba przyznać, że arbiter podjął odważną decyzję, bo pewnie nie zabrakłoby rozjemcy, który w tej sytuacji wskazałby na jedenasty metr.

W przerwie szkoleniowiec szczecińskiej drużyny przeprowadził dwie zmiany i taka decyzja wyraźnie podziałała na korzyść zespołu. W 52. minucie spotkania gospodarze objęli prowadzenie. Sebastian Walukiewicz znakomicie odnalazł się w polu karnym Lechii, otrzymał podanie od Zvonimira Kożulja i płaskim strzałem dał Pogoni prowadzenie. To dopiero pierwsze w tym sezonie trafienie zawodnika, który po zakończeniu rozgrywek przenosi się do włoskiego Cagliari, ale trzeba pamiętać, że cała akcja rozpoczęła się właśnie od niego. A konkretnie od odbioru piłki jeszcze na własnej połowie.

Dwa razy Sobiecha

Po stracie gola Lechia musiała zaatakować. W 62. minucie gdańszczanie wykonywali rzut wolny. Do piłki podszedł Nalepa i niemal wszystko zrobił idealnie. Niemal, bo trafił w poprzeczkę. Na kolejną szansę gdańszczanie nie musieli czekać zbyt długo. Kolejny raz w polu karnym Pogoni piłkę ręką zagrał Malec. Tym razem arbiter zdecydował się na analizę VAR i tuż po niej podyktował jedenastkę, choć goście głośno protestowali. Artur Sobiech okazał się bezbłędny, a dwie minuty później Lechia, po trafieniu Michalaka, objęła prowadzenie.

To był jednak dopiero początek fenomenalnej końcówki starcia w Szczecinie. Pogoń odzyskała prowadzenie za sprawą Kożulja, który popisał się świetnym strzałem z dystansu, ale minutę później ponownie był remis. Patryk Lipski zacentrował w pole karne i wydawało się, że Artur Sobiech musnął piłkę grzywką. Później trafienie zapisano jednak na konto pomocnika, ale Sobiech – niedługo potem – przesądził o wyniku spotkania. Dostał ładne, prostopadłe podanie z głębi pola i w sytuacji „sam na sam” nie dał szans Bursztynowi. Ostatnie nieco ponad 20 minut spotkania przyniosło sześć goli i wynagrodziło kibicom wszystko to, co wydarzyło się wcześniej.

Pogoń Szczecin – Lechia Gdańsk 3:4 (0:0)

1:0 – Walukiewicz, 52 min (asysta Kowalczyk), 1:1 – Sobiech, 70 min (karny), 1:2 – Michalak, 72 min (asysta Mladenović), 2:2 – Kożulj, 80 min (bez asysty), 3:2 – Kożulj, 83 min (asysta Hostikka), 3:3 – Lipski, 84 min (bez asysty), 3:4 – Sobiech, 89 min (asysta Lipski).

POGOŃ: Bursztyn – Bartkowski, Walukiewicz, Malec, Matynia – Podstawski (77. Hostikka), Drygas, Stec (46. Majewski), Kożulj – Kowalczyk, Buksa (46. Benyamina). Trener Kosta RUNJAIĆ.

LECHIA: Kuciak – Fila, Nalepa, Augustyn, Mladenović – Kubicki, Łukasik, Lipski – Michalak (86. Vitoria), Paixao (56. Sobiech), Haraslin (68. Żukowski). Trener Piotr STOKOWIEC.

Sędziował Zbigniew Dobrynin (Łódź). Widzów 4155. Żółte kartki: Stec (24. faul), Podstawski (36. faul), Drygas (90+5. faul) – Mladenović (67. faul), Sobiech (79. faul).

Piłkarz meczu – Artur SOBIECH.

 

Trenerzy po meczu

Piotr STOKOWIEC: – Zdobyliśmy bezcenne trzy punkty na trudnym terenie. Ostatnio wyniki nam się nie układały, a tutaj mogło to się potoczyć w każdą stronę. Trzeba to zaakceptować. Myślimy już o kolejnym meczu.

Kosta RUNJAIĆ: – Obejrzeliśmy świetny mecz. Ale mieliśmy zbyt wiele słabych momentów w defensywie i dlatego przegraliśmy. Lechia miała szczęście zwycięzców i życzę go jej jeszcze więcej w walce i mistrzostwo Polski.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ