Szalony asystent naszych rywali

Jedni go kochali, inni mogli jedynie nienawidzić, co jest znakomitym dowodem na to, że osoba Roya Keane’a może budzić wyłącznie ogromne emocje, często bardzo skrajne. Piłkarzem był zdecydowanie nieprzeciętnym, chociaż daleko mu było do futbolowej wirtuozerii. Ale 17 trofeów klubowych z Manchesterem United i osiem lat z opaską kapitańską na ramieniu, to fakty mówiące same za siebie. Dziś, w wieku 47 lat, Roy Keane jest asystentem Martina O’Neila, selekcjonera reprezentacji Irlandii. I ciągle nie daje o sobie zapomnieć. Wczoraj pisaliśmy szerzej o najnowszych konfliktach z jego udziałem, a w przeszłości potrafił kłócić się z samym… Sir Aleksem Fergusonem.

Miarka się przebrała

W 2015 roku światło dzienne ujrzała autobiografia byłego już wówczas piłkarza, zatytułowana „Druga połowa”. Z miejsca została okrzyknięta jedną z najlepszych książek tego typu, które w ostatnich latach wręcz zalały księgarski rynek sportowy. Keane nie patyczkuje się na kartach swojej opowieści absolutnie z nikim. Pisze o konfliktach, bójkach w szatni i z rywalami, a także o słynnym incydencie na Saipan, do którego zresztą wrócił całkiem niedawno, bo w rocznicę wydarzeń sprzed 16 lat. O co chodzi? W 2002 roku reprezentacja Irlandii przygotowywała się do swojego drugiego w historii występu w mistrzostwach świata. Keane już wtedy był żywą legendą futbolu na „Zielonej wyspie” i kapitanem reprezentacji.

Irlandzki związek (FAI) na miejsce przygotowań wybrał położoną w archipelagu Marianów Północnych wyspę Saipan. Już ta lokalizacja nie spodobała się piłkarzowi, który zdradził, że daleką lotniczą podróż zespół spędził na pokładzie drugiej klasy, podczas gdy kierownictwo związku i sztab szkoleniowy podróżowali klasą pierwszą. To był jedynie początek. Już w trakcie pobytu na wyspie Keane został oskarżony przez selekcjonera Micka McCarthy’ego o to, że symuluje kontuzję. Wtedy miarka się przebrała.

Emocjonalna tyrada

Przedostatniego dnia pobytu doszło do spotkania zespołu i trenerów. Wówczas kapitan zabrał głos i wygłosił 10-minutową emocjonalną tyradę pod adresem McCarthy’ego. – Musiałem zareagować, bo to były okropne kłamstwa. Jeżeli ktoś wysuwa przeciwko mnie takie oskarżenia, to nietrudno zgadnąć, co następnie się wydarzy. Ileż to razy grałem, kiedy byłem kontuzjowany? Dziesiątki, podobnie jak wielu innych piłkarzy – wspominał trzy miesiące temu Keane, który przed szesnastoma laty wyrzucił wszystko, co leżało mu na wątrobie i nie przebierał w środkach. Jego zdaniem warunki pobytu i treningu na Saipanie były poniżej krytyki. – Jechaliśmy na mistrzostwa świata po to, aby wygrać, a nie po to, aby tam sobie pograć. Tymczasem niektórzy podeszli do tego nieprofesjonalnie – mówił, zdecydowanie bardziej spokojnym tonem, w telewizyjnym wywiadzie, już po powrocie z Saipanu. Reakcja trenera McCarthy’ego mogła być tylko jedna.

Selekcjoner wyrzucił Keane’a z zespołu i uniemożliwił mu występ na mundialu. Cała afera podzieliła irlandzką opinię publiczną, a w rolę mediatora wcielił się… premier kraju, Bertie Ahern. Bezskutecznie. To była jedyna szansa dla Roya Keane’a, aby zagrać w mistrzostwach świata i w ogóle na wielkim turnieju. W 2005 roku Irlandczyk zakończył reprezentacyjną karierę, ale słów wypowiedzianych 16 lat temu zdecydowanie nie żałuje. – Zrobiłbym to samo raz jeszcze. Teraz. W każdej chwili – podkreśla.

 

Na zdjęciu: Roy Keane (z prawej) nie jest skłonny do kompromisów. Kłócił się nawet z Sir Aleksem Fergusonem (z lewej).