Szalony ostatni taniec

Niecodzienny przebieg miał mecz wieńczący jesień w Fortuna 1 Lidze. Opolanie dzięki rzutom karnym mogli cieszyć się z pierwszego od sierpnia wyjazdowego zwycięstwa.


Ostatnie spotkanie w 2021 roku z pewnością zapadnie kibicom Odry w pamięć. Nie codziennie zdarza się przecież sytuacja, by drużyna wygrywała po dwóch rzutach karnych wyegzekwowanych przez tego samego zawodnika, wywalczonych przez tego samego zawodnika i sprokurowanych przez tego samego zawodnika, za co przy okazji ujrzał dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę.

To właśnie wydarzyło się dzisiaj w Nowym Sączu. Zimnokrwistym strzelcem był Tomas Mikinicz, faulującym – Rafał Kobryń, a faulowanym – Mateusz Marzec. Szczególnie w tej drugiej sytuacji sędziowie mieli sporo wątpliwości, długo trwała analiza VAR, przez co doliczone zostało do regulaminowego czasu aż 10 minut. Nie dziwiła wielka radość drużyny z Opola, gdy po 100 minutach wreszcie rozbrzmiał ostatni gwizdek. Wygrała na wyjeździe pierwszy raz od początku sierpnia, kiedy to pokonała 3:0 będące jeszcze wtedy w powijakach Podbeskidzie. Potem na obczyźnie było 5 porażek ligowych, jedna pucharowa (w Legnicy) i 3 remisy. Dzisiajnadeszło przełamanie – tym istotne, że wskutek braku podgrzewanej murawy i licencyjnych obostrzeń Odra wróci do siebie dopiero w połowie kwietnia. Wyjazdowy serial zaczęła od zdobycia 2 „oczek” w 3 meczach, a dzisiaj przyczyniła się do spłaszczenia tabeli i może śmiało patrzeć w stronę strefy barażowej, do której traci ledwie punkt.

Odra zaczęła ten mecz z trójką środkowych obrońców – w poprzedniej kolejce pozwoliło ono odrobić straty z Podbeskidziem i wywieźć punkt spod Klimczoka – ale długo w ofensywie była bezradna. Sandecja ma prawo pluć sobie w brodę. Po kwadransie objęła prowadzenie. Krótko rozegrała rzut rożny, Bartłomiej Kasprzak miał w polu karnym sporo czasu, by dokładnie dośrodkować, a Kornel Osyra wygrał pojedynek powietrzny z Michałem Pawlikiem i głową pokonał Mateusza Kuchtę. Opolanie uzyskali pierwszego karnego, bo rywale dali łatwo się skontrować. Potem nabrali większego wiatru w żagle i gdy strzelili na 1:2, a miejscowi prócz bramki stracili też Kobrynia, wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty. Ale nic bardziej mylnego.

W przewadze Odra grała dość niefrasobliwie, niecierpliwie, wdawała się w kopaninę, zamiast spokojnie kontrolować mecz i wymieniać podania. W 87 minucie Sandecja miała idealną okazję na wyrównanie. Kuchta niepewnie interweniował po strzale Michała Walskiego, a usiłującego dobijać Swetosława Dikowa sfaulował Konrad Kostrzycki. Damir Sovsić nie był jednak tak zimnokrwisty, jak Tomas Mikinicz – Chorwat uderzył z 11 metrów w słupek, dlatego Sandecja nie dała rady zremisować, nie mówiąc o zwycięstwie, którego nie odniosła, odkąd wróciła na swój stadion. Grając przez niemal całą rundę na wyjazdach punktowała wyśmienicie, a w czterech meczach rozegranych w Nowym Sączu zdobyła ledwie 2 punkty. Pewnie łatwiej byłoby, gdyby miała za sobą kibiców, ale klubowi nie udało się przekonać Komisji Licencyjnej, by na budujący się nowy obiekt wpuścić choćby i kilkuset widzów.

Sandecja Nowy Sącz – Odra Opole 1:2 (1:1)

1:0 – Osyra, 15 min (głową), 1:1 – Mikinicz, 42 min (karny), 1:2 – Mikinicz, 70 min (karny).

SANDECJA: Pietrzkiewicz – Kobryń, Osyra, Boczek – Rudol, Kasprzak (46. Walski), Fall, Chmiel (80. Wolny) – Szczepanek, Sovsić (88. Zych) – Dikow. Trener Dariusz DUDEK.

ODRA: Kuchta – Kostrzycki, Kamiński, Tkocz – Szrek, Trojak, Pawlik, Petrak (90+10. Żemło) – Mikinicz (77. Niziołek), Żak (60. Czapliński), Marzec (90+10. Hrebeń). Trener Piotr PLEWNIA.

Sędziował Wojciech Krztoń (Olsztyn). Mecz bez udziału publiczności.
Żółte kartki: Kasprzak, Kobryń, Fall – Kostrzycki, Trojak, Petrak, czerwona Kobryń (69, druga żółta).
Piłkarz meczu – Mateusz MARZEC.