Szanse się wyrównały

Niezwykle zdeterminowani hokeiści Cracovii doprowadzili do wyrównania rywalizacji, będąc zespołem nieznacznie lepszym. Obrońcy tytułu mistrzowskiego z Tychów znów „przespali” I tercję i to właśnie ona zdecydowała o wygranej „Pasów”. To zwiastuje emocje w kolejnych spotkaniach.

Trenerzy dokonali tylko kosmetycznych przesunięć w poszczególnych formacjach i nie miały one wpływu na postawę zespołów. Byliśmy ciekawi, jak hokeiści obu zespołów zregenerowali siły po morderczym, trwającym prawie 120 minut, pierwszym meczu. Tymczasem od początku obserwowaliśmy szybkie tempo gry i I tercja pod tym względem mogła się podobać. Tyszanie, jak „nakazuje” tegoroczna rywalizacja w ply offie, zaczęli w kiepskim stylu i szybko stracili gola. Marek Trvdoń wykorzystał zbyt statyczne zachowanie rywali i zdołał pokonać Johna Murraya.

W 8 min Jaakko Turtinainen uderzył w słupek. Obie drużyny grały wysokim pressingiem i trudno było skonstruować szybką, zaskakującą akcję. Jednak goście doprowadzili do remisu. Waleczny Mateusz Gościński wywalczył krążek przy bandzie i natychmiast przekazał na niebieską linię do Michaela Kolarza. A ten niewiele się namyślając uderzył w stronę bramki i krążek wpadł obok zaskoczonego Miloslava Koprzivy. Jednak gospodarze do końca tej odsłony dążyli do zmiany rezultatu. Filip Drzewiecki znów przy bandzie zdołał wywalczył krążek i przekazał do Kacpra Bryniczki. Tyski bramkarz chyba nie był dobrze ustawiony, bo Bryniczka znalazł lukę i zdołał umieścić krążek w siatce. To była zupełnie niepotrzebna strata gola i można było jej uniknąć.

Gospodarze nadal mieli inicjatywę, ale nie potrafili tego udokumentować golem. Dwa razy grali w przewadze, ale zupełnie pokpili sprawę i prawie nie stworzyli zagrożenia pod bramką Murraya. Tyszanie niewiele stworzyli groźnych sytuacji, ale mieli wyborną okazję na wyrównanie. W 24 min błyskawiczna akcja I ataku i tuż przed bramką znalazł się Gleb Klimenko. Uderzył mocno, ale trafił w Koprzivę. Ostatnia odsłona znów zapowiadała emocje, bo przecież wynik był sprawą otwartą.

Jedni i drudzy byli niezwykle skoncentrowani i szukali okazji, by zaskoczyć bramkarzy. W 41 min tyszanie grali w przewadze i Michael Cichy miał świetną okazję, ale znów trafił w bramkarza. Jedni oraz drudzy umiejętnie się klinczowali i nie było zbyt dużo miejsca, by oddać celny strzał. Goście po raz kolejny grali w przewadze, ale krążek rozgrywali zbyt nerwowo, by stworzyć jakieś zagrożenie. W końcowych minutach tyszanie wykrzesali jeszcze dodatkowe siły i atakowali z pasją, ale nie potrafili umieścić krążka w siatce. Trener Gusow na 2:38 min przed syreną wycofał bramkarza, ale po 34 sek. Mateusz Bepiereszcz ze spokojem posłał krążek do pustej bramki. Tyszanie jeszcze raz grali w przewadze i wycofali bramkarza, ale gospodarze się wybronili.

Rywalizacja w serii się wyrównała i przenosi się do Tychów. Kto zwycięży na lodzie rywala ten pewnie będzie się cieszył ze złotego medalu.

 

COMARCH CRACOVIA – GKS TYCHY 3:1 (2:1, 0:0, 1:0)

Stan rywalizacji (do 4. zwycięstw) 0-1.

1:0 – Trvdoń – Svec (1:13), 1:1 – Kolarz – Gościński (10:50), 2:1 – Bryniczka – Drzewiecki – Zygmunt (19:34), 3:1 – Bieperszcz (57:56, do pustej).

Sędziowali: Przemysław Kępa i Tomasz Radzik – Piotr Matlakiewicz i Mateusz Bucki. Widzów 2400.

CRACOVIA: Koprziva; Kruczek – Czarnaok (2), Jeżek – Jachym, Noworyta – Rompkowski, Gajor; Kapica – Kalinowski – Turtiainen, Trvdoń (4) – Domogała – Svec, Csamango – Vachovec (2) – Bepierszcz, Zygmunt – Bryniczka – Drzewiecki. Trener Rudolf ROHACZEK.

TYCHY: Murray; Pociecha – Ciura, Bryk – Górny, Kolarz – Kotlorz, Bizacki; Szczechura – Cichy – Klimenko, Gościński – Rzeszutko (2) – Jafieminko (2), Michnow – Komorski (2) – Sykora, Witecki – Galant – Jeziorski, Kogut. Trener Andrej GUSOW.

Kary: Cracovia – 8 min., Tychy – 6 min.