Szarża „The Reds”

Miesiąc temu wydawało się to nierealne, ale w końcówce sezonu Liverpool włączył się do walki o Ligę Mistrzów.


Miesiąc temu wydawało się, że Liverpool nie ma szans na to, by zmieścić się w Top 4. Co za tym idzie, wywalczyć sobie miejsca uprawniającego do gry w Lidze Mistrzów w następnym sezonie. „The Reds” po remisie z Arsenalem zajmowali 8. miejsce w tabeli i mieli 8 punktów straty do czwartego Manchesteru United.

Rozpoczęli serię

Tydzień później zespół Juergena Kloppa rozbił Leeds United aż 6:1 i rozpoczął serię, która obecnie liczy sobie 6 kolejnych wygranych. W związku z tym, że punkty tracili inni zespół z Anfield Stadium przedarł się na 5. miejsce. Na trzy kolejki przed końcem ma tylko punkt straty do pozycji oznaczającej Champions League.

Należy wprawdzie pamiętać, że „Sroki” i „Czerwone diabły” mają o jeden mecz rozegrany mniej. Sytuacja „Czerwonych” jest znacznie lepsza niż przed czterema tygodniami. Tylko Manchester City ma obecnie dłuższa serię zwycięstw w Premier League, bo wygrał 10 spotkań z kolei.


Czytaj także w kategorii ligi zagraniczne:

Jan Bednarek prawie zdegradowany

Brugia i polskie akcenty

Będzie coraz lepszy


Wracając do Liverpoolu, to warto zauważyć, że w znakomitej dyspozycji jest ostatnio Trent Alexander-Arnold. Licząc od wspomnianego meczu przeciwko Arsenalowi, „TAA” notował asysty w 5 kolejnych spotkaniach. W sumie zaliczył 6 otwierających podań, a wcześniej w tym sezonie miał ich na swoim koncie zaledwie 2. Skąd taka różnica?

Otóż zawodnik był znany głównie z tego, że szalał na prawej flance. Klopp wynalazł dla niego jednak inne zadania. Anglik coraz częściej operuje bliżej środka pola i efekty widać gołym okiem.

– Nie jestem jeszcze w pełni formy, ale zgadzam się, że wygląda ona coraz lepiej. Udziela mi się dyspozycja całego zespołu, który wraca na właściwe tory – mówi 19-krotny reprezentant „Synów Albionu”. – To dopiero początek drogi. Zarówno ja, jak i cały zespół, możemy jeszcze wiele z tego sezonu wyciągnąć – przekonuje piłkarz.

Salah na kłopoty

Nie tylko Alexander-Arnold, jeśli chodzi o „The Reds”, gra ostatnio lepiej. Do formy strzeleckiej wrócił Mohamed Salah. Egipcjanin w 7 ostatnich meczach strzelił 7 goli. Na poprzednich 7 trafień w Premier League potrzebował trzykrotny król strzelców angielskiej ekstraklasy aż 16 występów.

Salah na pewno nie zostanie w tym sezonie najskuteczniejszym piłkarzem ligi. Ma jednak szansę na to, by po raz piąty w karierze osiągnąć granicę 20 trafień w sezonie. Brakuje mu tylko jednej bramki.

Liverpool swój mecz rozegra w poniedziałek, na wyjeździe, przeciwko broniącemu się przed spadkiem Leicesterowi.

„The Reds” będą zatem znać wynik zespołów, które gonią. Manchester United – po dwóch porażkach z rzędu – wraca na Old Trafford, by zmierzyć się z Wolverhamptonem. U siebie w tym sezonie „Czerwone diabły” czują się dobrze – wygrały 12 z 15 meczów.

Newcastle, z kolei, zmierzy się na wyjeździe z Leeds. „Sroki” są faworytem tego meczu, choć trzeba zaznaczyć, że mierzą się z zespołem walczącym o utrzymanie w Premier League.

Program kolejki

  • Sobota: Leeds – Newcastle, Aston Villa – Tottenham, Chelsea – Nottingham, Crystal Palace – Bournemouth, Man Utd – Wolverhampton, Southampton – Fulham,
  • Niedziela: Brentford – West Ham, Everton – Man City, Arsenal – Brighton&Hove,
  • Poniedziałek: Leicester – Liverpool.

Na zdjęciu: Mohamed Salah (w środku) królem strzelców Premier League po raz czwarty nie zostanie. Ale 20 goli w sezonie – piąty raz w karierze – to raczej formalność.

Fot. Li Ying/Xinhua/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.