Szatkowanie winy

Do końca regulaminowego czasu gry pozostawało ledwie pięć minut, gdy w polu karnym Zagłębia doszło do powietrznego pojedynku Adama Kokoszki z Igorem Angulo. Górą był Hiszpan – przyłożył głowę do piłki na tyle skutecznie, że za moment ta zatrzepotała w siatce. Zamiast zwycięstwa sosnowiczanie musieli się zadowolić remisem.

Na mecie rozgrywek stracone punkty mogą się okazać dla beniaminka bezcenne…
Bramkowa sytuacja nie była dla broniących groźna. Wystarczyło dobrze się ustawić, wyjść dynamicznie w górę i trącić piłkę głową w dowolnym kierunku. Doświadczony Kokoszka – bez mała 32 lata i 165 gier w ekstraklasie – nie podołał jednak temu zadaniu.

– Adam został obwiniony za straconego gola, ale ja mam na ten temat nieco inne zdanie – mówi trener Zagłębia, Dariusz Dudek. – Jestem ostatni do krytykowania moich piłkarzy publicznie i po nazwisku. Wręcz przeciwnie, będę ich budował. Jeśli tracimy bramkę, nigdy nie patrzę na finalną fazę akcji, bo zawsze można ją przerwać wcześniej. Tak samo było w meczu z Górnikiem. Winę ponosi w tym przypadku 5-6 graczy. I powiedziałem to bardzo wyraźnie na pomeczowej odprawie.

Sosnowiczanie nie sięgnęli po komplet punktów, mimo że po raz pierwszy w tym sezonie od pierwszej minuty zagrali aż pięcioma zawodnikami, mającymi w dorobku przynajmniej 100 występów w krajowej elicie. Oprócz Kokoszki byli to Piotr Polczak, Tomasz Nowak, Szymon Pawłowski i debiutujący Patrik Mraz. W zgodnej opinii obserwatorów z meczu na mecz Zagłębie staje się zespołem coraz dojrzalszym, tyle że… jak na razie nie przekłada się to w prostej linii na profity punktowe.

Ekipa z Kresowej ma za sobą piąty z kolei mecz bez wygranej i trzeci z rzędu zremisowany. W każdym z nich beniaminek tracił gola. Czyste konto udało się zachować tylko raz – w domowej potyczce z Pogonią Szczecin. Efekt? Jedyne w tym sezonie zwycięstwo…

 

Na zdjęciu: Adam Kokoszka (pierwszy z lewej) tym razem radził sobie lepiej na lądzie niż w powietrzu…