Szczególny mecz

Nie biłem się o łatkę legionisty, jestem sobą. Natomiast dzisiaj biję się za Piasta, jestem jego trenerem – mówi od początku pobytu w Gliwicach Aleksandar Vuković.


Swego czasu Vuković nie potrafił dobrać się do skóry Waldemarowi Fornalikowi i jego Piastowi. Dziś byłego selekcjonera przy Okrzei już nie ma, a „Vuko” w niedzielnym meczu Piasta z Legią zrobi wszystko, by to gliwiczanie byli górą. Dla szkoleniowca śląskiej drużyny to nie będzie zwyczajny mecz, a emocje mogą być mieszane, bo w Legii spędził kawał życia, ale też sposób rozstania nie był idealny…

Nowe realia

Wielu kibiców polskiej piłki, słysząc nazwisko Vuković, myśli Legia. Tak samo było podczas ogłaszania jego angażu w Gliwicach. „Legionista” – to słowo padało najczęściej. Dla samego szkoleniowca to niezbyt komfortowa sytuacja, ale ma prostą receptę na wybrnięcie z twarzą. – Ja się Legii nie wyprę, będzie sentyment zawsze, ale jestem człowiekiem uczciwym i oddanym pracy – przyznał [Aleksandar Vuković]. – Zastanawiałem się, jak sobie poradzić w klubie, w którym przyjdzie mi pracować. Nie mam wpływu na to, jak jestem odbierany przez tych, którzy mnie nie znają. Czas mnie oceni i rozliczy. Wiem, kim jestem i całym sercem pracuję dla Piasta. Rozumiem animozje kibiców, ale jestem poza tym – dodał szkoleniowiec w cyklu rozmów „Studio Okrzei”.

Łatka legionisty

Tuż po podpisaniu kontraktu z Piastem i zastąpieniu przy Okrzei Waldemara Fornalika „Vuko” musiał odpowiadać na pytania dotyczące właśnie Legii, z którą sam kilka razy rywalizował i zazwyczaj nie udawało mu się wygrać. – Nie biłem się o łatkę legionisty, jestem sobą i byłem taki sam przez lata pracy w Legii, w dwóch jej okresach prowadziłem tę drużynę – w pierwszym sięgnęliśmy po mistrzostwo, w drugim wyprowadziliśmy zespół z poważnego kryzysu. Natomiast dzisiaj biję się za Piasta, jestem jego trenerem, chcę wszystkim udowodnić, że przyszyta łatka, uznawanie mnie za legionistę, co mi oczywiście nie przeszkadza, nie wpływa ma moje podejście do zawodu trenera i piłki nożnej. Myślę, że tak jak w Koronie, także tutaj potwierdzą moje zaangażowanie. To jest moment odcięcia pępowiny i okresu pracy w Legii – podkreśla trener Piasta.

Rozstanie zabolało

Sentyment jest spory, ale w niedzielę nie tylko zostanie odłożony na bok, ale kto wie, czy chęć udowodnienia czegoś, pokazania się na tle warszawskiej ekipy będzie dla Vukovica bardzo duża. Z pewnością ma on w pamięci tło rozstania z Legię. Po sezonie 2021/22 przestał być szkoleniowcem drużyny ze stolicy, ale jeszcze w trakcie sezonu spekulowano o jego następcy, ale nikt nie potwierdził tego trenerowi prosto w oczy. – Czytałem i słyszałem opinie, że w czerwcu przyjdzie Kosta Runjaić, więc w pewnym momencie zapytałem, czy jest coś na rzeczy, czy powinienem o czymś wiedzieć. Byłem przygotowany na rozstanie z Legią. Zabolało mnie co innego: sugerowanie, że mógłbym źle zareagować na wiadomość o rozstaniu, co rzekomo mogłoby wpłynąć na moją pracę w Legii. Nigdy nie działałem na jej szkodę. Moje decyzje zawsze były w zgodzie z interesem klubu – opowiadał swego czasu na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Z rodziną w Gliwicach

Pokonanie Legii przy Okrzei będzie jednak nie postawieniem kropki na tamtym rozdziale, ale napisaniem pierwszych zdań nowego. Pisaliśmy już o tym, że piastowska szatnia szybko zaufała trenerowi, „kupiła” jego metody, a sam szkoleniowiec w Gliwicach czuje się bardzo dobrze. Po okresie zamieszkiwania w hotelu „Vuko” ma wreszcie swoje „gniazdo” w górnośląskim mieście, a w dodatku od świąt Bożego Narodzenia nie jest sam, bo dołączyła również jego rodzina. W razie ewentualnego zwycięstwa trener będzie więc miał nie tylko powody, ale i możliwości świętowania.


Na zdjęciu: Spokojnie, to tylko kolejny mecz ligowy? Dla Aleksandara Vukovicia starcie z Legią takie nie będzie.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus