Szczelny jastrzębski mur

Dzięki bardzo dobrej postawie w defensywie zespół z Jastrzębia wygrał z mistrzem Polski i objął prowadzenie 2:1 w rywalizacji o półfinał PHL.


Szybkie tempo i dużo walki w każdy sektorze tafli. Tak wyglądał początek trzeciego starcia pomiędzy JKH GKS Jastrzębie z GKS-em Katowice. Nie można jednoznacznie ocenić, który z zespołów był w premierowej odsłonie tego spotkania lepszy, ale warto zwrócić uwagę na to, że świetną okazję do zdobycia gola – po błędzie jastrzębskiej obrony – mieli przyjezdni. Bence Balizs wygrał jednak „sam na sam” z Teemu Pulkkinenem.. Emocji nie brakowało w końcówce pierwszej tercji. Katowiczanie złapali dwie kary z rzędu, ale nie dość, że nie wykorzystali gospodarze prawie minuty gry w podwójnej przewadze, to na dodatek Mark Kaleinikovas trafił na ławkę. Gdy do końca odsłony brakowało kilkunastu sekund poważnie zakotłowało się pod jastrzębską bramką. W pewnej chwili boks katowicki eksplodował radością, bo wydawało się, że krążek przekroczył linię bramkową. Tak się jednak nie stało, ale sędziowie – po weryfikacji wideo – podyktowali rzut karny dla „GieKSy”. Grzegorz Pasiut przegrał jednak pojedynek z Balizsem.

Kalinikovas, który faulem w strefie obronnej gości, zawalił końcówkę pierwszej odsłony, w drugiej tercji zrehabilitował się z nawiązką. Jastrzębianie drugą część spotkania zaczynali grając w osłabieniu. Litwin wyskoczył z ławki kar i chwilę później znalazł się „oko w oko” z Johnem Murrayem. Zrobił wszystko, jak należy i miejscowi objęli prowadzenie. Początek drugiej odsłony był bardzo dobrym fragmentem w wykonaniu jastrzębian, a Kaleinikovas po raz drugi bardzo mocno zapracował na miano bohatera spotkania. Powalczył o krążek za bramką i przytomnie odegrał go w kierunku nadjeżdżającego Josefa Szveca, który podwyższył prowadzenie jastrzębskiego zespołu. Dwóch takich ciosów zespół prowadzony przez Jacka Płachtę się nie spodziewał, ale po kilku minutach postanowił spróbować odrobić straty. Nieporadnie jednak katowiczanie poczynali sobie w tercji obronnej przeciwnika, choć ten nie ustrzegł się błędów. Mistrz Polski ich jednak nie wykorzystał, a nawet, kiedy był w stanie wypracować sobie niezłe sytuacje, bez zarzutu między słupkami spisywał się Bence Balizs. Węgierski golkiper nie zawsze w tym sezonie był pewnym punktem JKH GKS-u, ale w w poniedziałek spisywał się więcej niż przyzwoicie.

Od początku trzeciej tercji jastrzębianie starali się – przede wszystkim – realizować defensywne założenia taktyczne i trzeba przyznać, że robili to bardzo dobrze. Nie ryzykowali zbytnio w ataku i częściej przyjmowali rywala we własnej strefie obronnej. Starali się jak najbardziej pomagać swojemu bramkarzowi. Blokując strzały, a także uniemożliwiając katowiczanom rozgrywanie krążka. Na dodatek mieli podopieczni Roberta Kalabera wymarzoną szansę na trzeciego gola, ale Patryk Pelaczyk, z bliska, nie atakowany przez nikogo, nie trafił w bramkę.

Na 66. sekund przed zakończeniem trzeciej odsłony Murray zjechał do boksu, a pół minuty później Jacek Płachta poprosił o czas. Katowiczanie grali 6 na 5 już do końca spotkania, ale nie stworzyli większego zagrożenia pod bramką Balizsa. Dzięki bardzo dobrej postawie w defensywie na przestrzeni całego meczu, solidnemu bramkarzowi ki skuteczności w odpowiednich momentach, JKH GKS Jastrzębie objął prowadzenie 2:1 w serii do czterech zwycięstw.

Jakub Kubielas

JKH GKS Jastrzębie – GKS Katowice 2:0 (0:0, 2:0, 0:0)

1:0 – Kaleinikovas – Paś – Urbanowicz (20:23), 2:0 – Szvec – Kaleinikovas – Viinikainen (24:14).

Sędziowali Bartosz Kaczmarek i Marcin Polak oraz Artur Hyliński i Jacek Szutta. Widzów 700.

JASTRZĘBIE: Balizs; Kostek – Viinikainen (2), Jansons (4) – Górny, Bryk – Szevczenko, Kamieniew – Horzelski; Rajamaki – Paś – Urbanowicz, Pelaczyk – Szvec – Kaleinikovas (2), Ł. Nalewajka – Jarosz – R. Nalewajka, Sinegubovs – Freidenfelds – Hudhanpaa. Trener Robert KALABER.

KATOWICE: Murray; Kruczek – Rompkowski (2), Mrugała – Kolusz, Wanacki – Varttinen, Ciepielewski – Musioł; Magee – Pasiut (2) – Fraszko, Bepierszcz – Monto – Szimek, Olsson – Pulkkinen – Lehtonen, Krężołek – Smal (2) – Hitosato. Trener Jacek PŁACHTA.

Kary: Jastrzębie – 8 min, Katowice – 6 min.


Huśtawka nastrojów

Meczowi z Toruniu towarzyszyła niesłychana huśtawka nastrojów i spory ładunek emocji. Gospodarze w niespełna 4 min prowadzili już 3:0 i zdjęli z bramki Lindskouga. Jego zmiennik, najmłodszy z braci Kowalówków, Robert stanął między słupkami i był twardy jak skała. W końcu goście doprowadzili do remisu. A w ostatniej odsłonie gorąco było pod obiema bramkami i w końcu gospodarze byli o jedno trafienie lepsi. Ilja Kornczuk, supersnajper zespołu i całej ligi sprawił, że drużyna pojedzie do Oświęcimia. Słowa uznania należą się jednym i drugim za niesłychaną wolę walki.

(sow)

ENERGA TORUŃ – TAURON RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM 6:5 (3:1, 1:3, 2:1)

1:0 – Syty – Bajwenko – Zając (0:26), 2:0 – Kaskinen – M. Kalinowski – Schafer (1:13), 3:0 – K. Kalinowski – Szucs – Schafer (3:45), 3:1 – Krzemień – Bezuszka (17:38), 3:2 – Szczechura – Cichy (30:55), 3:3 – Cichy – Padakin – Densykin (35:24, w przewadze), 4:3 – Jaworski – K. Kalinowski – M. Kalinowski (35:50), 4:4 – Sołtys – P. Noworyta – Ahopelto (38:40), 5:4 – Syty – Zając (43:38), 5:5 – Densykin – Ahopelto (49:54, w podwójnej przewadze), 6:5 – Korenczuk – Szucs – Augstkalns (53:40, w przewadze).

Sędziowali:]Krzysztof Kozłowski i Paweł Kosidło – Grzegorz Cytawa i Maciej Byczkowski. Widzów 870.

ENERGA: Studziński; Bajwenko (2) – Jaworski, Augstkalns – Schafer (4), Ahonen – Gimiński (2), Kurnicki – Szirokow; Viitanen – Syty – Zając, M. Kalinowski – Koskinen Korenczuk, Prokurat (2) – K. Kalinowski – Szucs, Wenker – Maćkowski – Olszewski. Trener Teemu ELOMO.

UNIA: Lindskoug (3:45. R. Kowalówka); Jakobsons – Pangełow-Jułdaszew, Jerofiejews (2) – Diukow, P. Noworyta – Bezuszka, Paszek – M. Noworyta; Padakin – Da Costa – Denyskin (2), Szczechura – Cichy – Ahopelto, S. Kowalówka (4) – Krzemień (2) – Sołtys, Wanat, Laakso. Trener Krzysztof MAJKOWSKI.

Kary: Energa – 10 min, Unia – 8 min.


Horror w Sanoku

To był niezwykle trudny i brzydki mecz w wykonaniu obu zespołów. Sporo przepychanek, prowokacji oraz utarczek słownych – to jednak taki niepisany rytuał obu ekip. Po końcowej syrenie 2. tercji doszło do pojedynków na pięści i w rezultacie wcześniej pod prysznic udali się: Florczak i Ahoniemi z jednej oraz Younan i Marzec z drugiej strony. Przewagę posiadali przyjezdni i 2 razy wychodzili na prowadzenie. Ponadto mieli kilka wyśmienitych sytuacji, ale nie potrafili skierować krążka do bramki Salamy. Jednak w 48 min Heikkinen doprowadził do remisu i rozpoczęła się twarda walka o zwycięskie trafienie. Fin był bohaterem tego spotkania, bowiem podczas gry w osłabieniu przejął krążek i w sytuacji sam na sam zdobył czwartego gola. W końcówce tyszanie grali w podwójnej przewadze i sekundę (!) przed końcem Jeziorski doprowadził do remisu… A w dogrywce było wielkie „czarowanie”, choć nieco większą inicjatywę wykazywali goście. Gra w przewadze nie przynosiła rezultatu. W końcu Alexandre Boivin zdołał oszukać sanockiego bramkarza i wpakował krążek. Uff, ależ były emocje i tyszanie półfinał mają na wyciagnięcie ręki. Jednak rewanż w Sanoku zapowiada się ekscytująco i znów będą leciały iskry!

(ws)

MARMA CIARKO STS SANOK – GKS TYCHY 4:5 (1:2, 2:1, 1:1, 0:1) po dogrywce

1:0 – Tamminen – Filipek – Valtola (11:40), 1:1 – Boivin – Dupuy (14:02, 4 na 4). 1:2 – Boivin – Younan – Dupuy (14:19, 4 na 4), 2:2 – Tamminen – Ahoniemi – Valtola (20:44, w przewadze), 2:3 – Marzec – Bagin – Starzyński (33:11), 3:3 – Heikkinen – Biłas (47:54), 4:3 – Heikkinen (58:59, w osłabieniu), 4:4 – Jeziorski (59:59, w podwójnej przewadze), 4:5 – Boivin – Pociecha (76:05)

Sędziowali: Michał Baca i Przemysław Gabryszak – Michał Gerne i Sebastian Iwaniak. Widzów 2191.

STS: Salama; Valtola – Karlsson (4), Łysenko – Hoglund (2), Florczak (7+20) – Biłas, M. Wróbel – Rąpała; Filipek – Tamminen – Ahoniemi (7+20), Harilla – E. Lorraine – J. Lorraine (4), Miccoli – Makela (2) – Heikkinen, Sienkiewicz – Mocarski – Dulęba. Trener Miika ELOMO.

GKS: Fuczik; Kaskinen – Pociecha, Nilsson (4) – Younan (7+20), Bagin (2) – Ciura, Bizacki; Jeziorski – Komorski (2) – Sedivy, Dupuy – Boivin – Mroczkowski, Marzec (5+20) – Starzyński – Bukowski, Szturc (6) – Galant – Juhola, Gościński. Trener Andrej SIDORENKO.

Kary:]STS – 66 (2 kary meczu dla Florczaka i Ahoniemiego) min, GKS – 66 (2 kary meczu dla Younana i Marca) min.


Pożegnanie z Zimowym

Spotkanie Zagłębia z Comarch Cracovią było nie tylko pożegnaniem ze Stadionem Zimowym, ale również z sezonem 2022/23. Sosnowiczanie przegrali czwartą potyczkę w ćwierćfinale play off, ale tym razem dzielnie walczyli. Wprawdzie wyższość „Pasów” nie podlegała żadnej dyskusji, bo na 10 min przed końcową syreną prowadzili już 5:1. Dopiero ostatnie minuty sprawiły, że gospodarze zdołali zniwelować straty do gola. Nie udało się doprowadzić do dogrywki ale tylko dlatego, że gości, tak nam się wydaje, mieli wszystko pod kontrolą. Cracovia, główny kandydat do złota, teraz będzie przyglądała się rywalizacji w pozostałych parach i będzie czekała na zwycięzcę duetu: Katowice – Jastrzębie.

(ws)

ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC – COMARACH CRACOVIA 4:5 (0:2, 1:2, 3:1)

0:1 – Rac – Kasperlik – Jeżek (1:00, w przewadze), 0:2 – Tomi – Nemec (2:02, w przewadze), 1:2 – Bernacki (32:18), 1:3 – Michalski – Gula – Wronka (37:30), 1:4 – Michalski – Łyszczarczyk – Plak (39:57, w przewadze), 1:5 – Łyszczarczyk – Nemec – Racuk (49:35), 2:5 – Blomqvist – Andrejkiw – Bernacki (54:06), 3:5 – Friberg – Motloch – Bernacki (56:29), 4:5 – Andrejkiw – Bucenko – T. Kozłowski (56:49).

Sędziowali: Patryk Kasprzyk i Rafał Nowryta – Michał Żak i Igor Dzięciołowski. Widzów 150.

ZAGŁĘBIE: Speszny; Motloch – Kotlorz, Krawczyk – Naróg (2), Andrejkiw (2) – Michałowski, Choperia – Gniewek; Friberg – Blomqvist (4) – Witecki, Kogut – Rzeszutko – Sikora, T. Kozłowski (2) – Bucenko – Bernacki, Pawłenko – Nahunko – Rzekanowski. Trener Piotr SARNIK.

CRACOVIA: Zabolotny; Kinnunen – Jeżek, Gula – Bdzoch, Graborenko – Luoto, Krejci – Husak; Sawicki – Rac (2) – Kasperlik, Michalski – Polak – Wronka, Łyszczarczyk – Racuk – Nemec (2), Tomi – Bezwiński – Brynkus (2). Trener Rudolf ROHACZEK.

Kary: Zagłębie – 10 min, Cracovia – 6 min.



Na zdjęciu: Bence Balizs nie zawsze w tym sezonie był pewnym punktem jastrzębskiej drużyny. W trzecim meczu ćwierćfinału spisał się jednak więcej niż przyzwoicie.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus