Szczęście i przypadek, że był tam, gdzie trzeba

 

Ligowy beniaminek bez respektu rozpoczął spotkanie z mistrzem Polski na jego terenie. W pierwszych minutach, ba, w całej pierwszej połowie, to zespół prowadzony przez Kazimierza Moskala nadawał ton wydarzeniom na murawie.

Był we właściwym miejscu

Dobrze grała linia pomocy ŁKS, gdzie pierwsze skrzypce grał świetny Dani Ramirez. Swoje dorzucał też jego rodak Pirulo. Nie tylko Hiszpanie pokazywali się z dobrej strony, bo bez zarzutu spisywali się też młodzi zawodnicy łódzkiej jedenastki.

Na prawej stronie pomocy dobrze radził sobie 22-letni Maciej Wolski. To właśnie po jego dośrodkowaniu zaraz na początku, goście mieli pierwszą klarowną okazję przed bramką Frantiszka Placha. Kilka minut później Wolski strzałem z dystansu próbował zaskoczyć słowackiego bramkarza mistrza Polski.

Co nie udało się za pierwszym razem wyszło później. W 26 minucie, po błyskotliwej akcji w wykonaniu duetu Ramirez – Pirulo, Wolski znalazł się w polu bramkowym, skąd z kilku metrów skierował futbolówkę do siatki. Jak skomentował swojego pierwszego gola w najwyższej klasie rozgrywkowej?

– I trochę szczęścia i trochę przypadku – mówił z uśmiechem. – Ważne, że w tej sytuacji piłka znalazła się w bramce, a ja byłem tam, gdzie być powinienem i zdobyłem swojego pierwszego gola w ekstraklasie – cieszył się.

Już myślą o Wiśle

Wolski jest wychowankiem Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie. Potem grał w Jezioraku Iława, skąd jako zdolny junior trafił do Lechii Gdańsk. Jako siedemnastolatek grał w drugim zespole gdańszczan na boiskach III ligi. Do pierwszej drużyny się nie przebił. Jego droga do ekstraklasy wiodła przez Olimpię Grudziądz, a także Finishparkiet Drwęca. Do Łodzi trafił zimą prawie dwa lata temu. Z ŁKS przeszedł drogę od II ligi, do najwyższej klasy rozgrywkowej. W poprzednim, pierwszoligowym sezonie, dwa razy wpisywał się na listę strzelców. Teraz trafił też w ekstraklasie, choć po meczu w Gliwicach nie miał zadowolonej miny.

– W przerwie mówiliśmy sobie, że dołożymy drugą bramkę, żeby wszystko uspokoić i grać cały czas swoje. Niestety, okazało się, że to Piast zepchnął nas do defensywy i to oni byli stroną przeważająca, a nie my. Szkoda, że tak się to potoczyło – komentował po przegranym 1:2 meczu.

Teraz w Łodzi wszyscy myślą już o tym, żeby jak najlepiej przygotować się do czwartkowej konfrontacji z Wisłą. Starcie z krakowianami zdecyduje przecież o tym, która z dwóch drużyn przezimuje na dnie ekstraklasowej tabeli.

Na zdjęciu: Pomocnik ŁKS Maciej Wolski (nr 6) rozegrał dobre spotkanie z Piastem w Gliwicach.