Szczęśliwa trzynastka?

W rundzie jesiennej GKS 1962 Jastrzębie pokonał sosnowieckie Zagłębie na jego boisku i teraz liczy na replaya.


W 14. meczach wyjazdowych GKS 1962 Jastrzębie do tej pory zdobył 17 punktów, dzięki trzem zwycięstwom i ośmiu remisom. Komplet punktów podopieczni trenera Jarosława Skrobacza przywieźli tylko z Sosnowca, Bielska-Białej i Opola. Dzisiaj o godzinie 17.40 rozpoczną bój z Zagłębiem, któremu na jego stadionie zaaplikowali cztery gole. Trzy z nich były dziełem Jakuba Wróbla, który zimą przeniósł się do ŁKS-u Łódź, czwarte trafienie zapisał na swoje konto Michał Bojdys.

W dotychczasowych 26. potyczkach ligowych jastrzębianie tylko raz, właśnie Zagłębiu, strzelili cztery bramki. Trzy razy został „trafiony” Radomiak, a pozostałym ekipom zespół GKS-u 1962 strzelił maksymalnie dwa gole. Czy to oznacza, że pojedynek w Sosnowcu był najlepszym występem drużyny trenera Skrobacza na wyjeździe?

– Nie będę ukrywał, że mecz w Sosnowcu kapitalnie nam się ułożył – przyznał obrońca Dawid Gojny, który po dwumeczowej „kwarantannie” wrócił do podstawowego składu ekipy z Jastrzębia Zdroju. – Przełamał się wtedy Kuba Wróbel, który od razu zdobył hat-tricka. Mogę powiedzieć, że tego dnia byliśmy bardzo skuteczni, na początku wszystko nam wpadało. Atmosfera była kapitalna, bo graliśmy z przeciwnikiem z województwa śląskiego i byliśmy podwójnie zmotywowani.

Nim upłynęła godzina gry, goście prowadzili w Sosnowcu 4:0. Potem w ciągu kilku minut stracili dwie bramki i nie mogli już czuć się tak pewnie. – To nie było żadne rozluźnienie z naszej strony, na pewno też nie zlekceważyliśmy przeciwnika – zapewnia Dawid Gojny.

– Po prostu Zagłębie, które nie miało już nic do stracenia, ruszyło ostro do przodu i strzeliło dwie bramki. Na szczęście nie dopuściliśmy do jeszcze jednej korekty wyniku, bo trzeci gol dla rywali mógł im przywrócić wiarę, że jeszcze nie wszystko stracone. Utrzymaliśmy wynik 4:2 i mogliśmy się cieszyć z pierwszej wyjazdowej wygranej w tym sezonie.


Czytaj jeszcze: Mogą liczyć na doping


Zespół z Sosnowca przyjedzie do Jastrzębia bez Patryka Małeckiego, ale w bardzo wysokiej formie strzeleckiej jest napastnik Zagłębia Fabian Piasecki, który przewodzi stawce najlepszych snajperów pierwszoligowych. Czy zneutralizowanie „Piaska” będzie priorytetem dla obrońców GKS-u i kluczem do zwycięstwa?

– Na pewno Piasecki jest bardzo groźnym napastnikiem i trzeba na niego uważać – zgodził się Dawid Gojny. – W piątek mieliśmy odprawę i otrzymaliśmy od naszych trenerów wskazówki, jak go zatrzymać. Oczywiście wszystko zweryfikuje boisko, ale pomysł jest, jak zatrzymać najgroźniejsze żądło przeciwnika.

Przede wszystkim chcemy się przełamać po dwóch porażkach na naszym stadionie, bo takie wyniki były rozczarowujące nie tylko dla naszych kibiców, ale przede wszystkim dla nas. Dodam, że w obu tych spotkaniach – z Wartą i Sandecją – nie byliśmy gorsi od przeciwnika i mogliśmy przynajmniej wyciągnąć remis. Teraz liczymy na przełom, czyli zwycięstwo z Zagłębiem.

W bieżących rozgrywkach GKS 1962 Jastrzębie dwanaście razy pełnił honory gospodarza meczu. Podopieczni Jarosława Skrobacza połowę z tych potyczek rozstrzygnęli na swoją korzyść i liczą na to, że w sobotę poprawią ten bilans. Zupełnie nie przeszkadza im świadomość, że to trzynasty pojedynek na Stadionie Miejskim przy Harcerskiej. No bo kto powiedział, że „13” nie może być szczęśliwa?


Na zdjęciu: Dawid Gojny liczy na to, że jego drużyna wygra wreszcie mecz na swoim boisku. „Ofiarą” ma być Zagłębie Sosnowiec.

Fot. gksjastrzebie.com