„Szczypany” hegemon

Do napisania niniejszego artykułu zainspirowały mnie komentarze niektórych dziennikarzy po meczu Wisła Puławy – GKS 1962 Jastrzębie, jak również wypowiedź trenera „Dumy Powiśla”, Bohdana Bławackiego, podczas konferencji prasowej po tym spotkaniu, że wynik jest niesprawiedliwy, a wygrana gości niezasłużona. Rozumiem doskonale, że koszula bliższa ciału, ale nikogo to nie zwalnia z obiektywizmu i rzetelności. Zabrakło ich nawet w trwającym 5 minut i 16 sekund skrócie telewizyjnym, który w sposób tendencyjny pokazał przebieg meczu, „usuwając” z nich groźne sytuacje Daniela Szczepana (dwie) i Farida Alego pod bramką gospodarzy.

To nie przypadek

Jestem świadomy faktu, że GKS 1962 Jastrzębie nie jest zespołem, który miażdży swoich ligowych przeciwników, jak zrobiła to chociażby FC Barcelona przed kilkoma dniami z Sevillą w finale Copa del Rey (Pucharu Króla). Ale w wygranej drużyny Jarosława Skrobacza w Puławach nie było przypadku. Gospodarze mogli liczyć co najwyżej na bezbramkowy remis, bo nie stworzyli ani jednej stuprocentowej okazji do zdobycia gola! Główka Sylwestra Patejuka, po której piłka tylko ześlizgnęła się po poprzeczce i wyszła na aut bramkowy, do takowych nie należała Nie był to bowiem typowy strzał w poprzeczkę, po takim piłka wraca na plac gry. Jastrzębianie mieli stuprocentowe okazje przynajmniej trzy, do których nie można zaliczyć sytuacji Kamila Szymury, po którym padł jedyny gol dla GKS-u. Dlatego irytowały mnie relacje w stylu: „Niezasłużoną porażkę z liderem GKS-em 1962 Jastrzębie-Zdrój zanotowali piłkarze puławskiej Wisły” albo „ GKS jak na lidera nie prezentuje nic wielkiego. Wykorzystał swoją okazję i wygrał. Czy zasłużenie? Raczej nie”.

Ładnie ma grać orkiestra

Powiedzmy sobie szczerze, futbol to nie jest łyżwiarstwo figurowe, albo gimnastyka artystyczna, w których liczy się piękno, styl, wrażenie artystyczne. Oczywiście byłoby ideałem, gdyby drużyna piłkarska grała pięknie i skutecznie. Z drugiej strony – ładnie to ma grać orkiestra na weselu, a piłkarze mają zdobywać punkty, bo z tego są rozliczani.

To nie obecny lider II ligi zaniża poziom tych rozgrywek, tylko inne drużyny, w tym Wisła Puławy. Dlaczego? Po pierwsze – GKS 1962 Jastrzębie jest beniaminkiem, czyli nowicjuszem. W tym zespole tylko jeden zawodnik posmakował ekstraklasy – strzelec gola w Puławach, Kamil Szymura, który w koszulce Górnika Zabrze zagrał w niej aż… dwa mecze. W zespole Wisły jest kilku zawodników, którzy grali w elicie – Robert Hirsz, Sylwester Patejuk, Jakub Smektała, Nicklas Zulciak, czy Piotr Żemło. I to nie wina zespołu z Jastrzębia Zdroju, że naszpikowana zawodnikami z takim CV drużyna tylko walczy o utrzymanie w II lidze. To tak, jakby mieć pretensje do garbatego, że ma proste dzieci. Przypadkowe można wygrać dwa-trzy mecze, ale nie osiemnaście?!

 

WISŁA PUŁAWY

Piotr ŻEMŁO (23 lata) – 8 meczów w ekstraklasie w Wiśle Kraków.

Jakub SMEKTAŁA (31 lat) – 104 mecze w ekstraklasie, 6 goli, w barwach Piasta Gliwice, Ruchu Chorzów, Zawiszy Bydgoszcz.

Nicklas ZULCIAK (24 lata) – 2 mecze w ekstraklasie w Lechu Poznań

Sylwester PATEJUK (36 lat) – 96 meczów w ekstraklasie, 11 goli, w barwach Podbeskidzia Bielsko-Biała i Śląska Wrocław.

Robert HIRSZ (29 lat) – 2 mecze w ekstraklasie w Lechii Gdańsk.

RAZEM: 202 mecze w ekstraklasie, 17 goli

 

GKS 1962 JASTRZĘBIE

Kamil SZYMURA (28 lat) – 2 mecze w ekstraklasie w Górniku Zabrze