Szef opolskiej piłki: Niech to będzie nowe, lepsze otwarcie

Rozmowa z Tomaszem Garbowskim, prezesem Opolskiego Związku Piłki Nożnej.

Panie prezesie, co z tymi niższymi ligami? Czekać, kończyć? Tylko awanse, brak spadków?

Tomasz GARBOWSKI: – Zważywszy na obostrzenia wprowadzone przez organy państwa, nie sposób o środowiskowe konsultacje w formie bezpośredniej, a te przeprowadzane mailowo są suche i formalne. Zatem rozmawiamy raczej z członkami zarządu OZPN, mającymi kontakt z klubami.

Zastanawiamy się wspólnie, co by było w przypadku podjęcia decyzji o zakończeniu sezonu 2019/20. Nasz wariant jest jednoznaczny: jak najwięcej możliwości awansów z uwzględnieniem rozszerzania danych klas rozgrywkowych – czwartej, okręgowej, klas A i B, ale bez spadków, bo to byłoby podwójne karanie klubów, które nie miały możliwości wywalczenia wiosną utrzymania.

Wystartowanie w sierpniu z nowym sezonem jawi się dziś jako największe wyzwanie dla całego środowiska piłkarskiego – klubów, związków. Ktoś powie, że stracimy tylko 2-3 miesiące, ale ja uważam, że to sytuacja niczym po wojnie. Trzeba będzie układać wszystko od nowa. Ktoś powie – że przecież teraz rozgrywki są tylko zawieszone.

A ja mówię, że to rodzi nowe możliwości, nowe zasady. Kto powstanie? Kto da radę się zorganizować? To będzie zupełnie nowe otwarcie i w tej nowej rzeczywistości gospodarczej i społecznej, musimy się nauczyć zupełnie inaczej funkcjonować.

W dobie nadchodzącego kryzysu nie boi się pan powiększać lig poprzez brak spadków i awanse? Więcej meczów to zarazem więcej wyjazdów, dłuższy sezon i rosnące koszty dla klubów.

Tomasz GARBOWSKI: – Każdy związek jest inny. W województwie opolskim odległości między północą a południem, wschodem a zachodem regionu są stałe. To – plus-minus – 70 kilometrów. Nie ma więc problemu takiego, jak w innych województwach, które są większe.

Stanowimy województwo kompaktowe i zapewniam, że tak ułożylibyśmy ligi, a Wydział Gier OZPN tak przygotowałby – w konsultacji z klubami – rozgrywki, że najważniejszy byłby układ terytorialny. Klasa A i B to byłyby – jak ja to nazywam – „kominy powiatowe”. Nie widzę tu niebezpieczeństwa.

No dobrze, kilometry to jedno. Ale grania będzie więcej.

Tomasz GARBOWSKI: – Jeżeli zarząd OZPN podejmie takie decyzje, to przy założeniu, że IV liga zwiększyłaby się z 16 do 18 drużyn, w skali sezonu dodajemy tylko dwie kolejki, jeden wyjazd. To nie zrujnuje klubowych budżetów. W klasie okręgowej podobnie. Nie będzie dużego przeskoku.

Jeśli zapadnie decyzja o zakończeniu rozgrywek i przejdzie wariant zakładający awanse a nie spadki, na pewno czekają nas konsultacje z klubami. Bo dziś możemy założyć, że klasa okręgowa będzie liczyć 18 zespołów, ale to przecież tylko założenie. Pozostaje pytanie, czy wszyscy wystartują.

Widzimy, co się dzieje w samorządach, które są głównymi partnerami klubów amatorskich; widzimy, co dzieje się z małymi, średnimi firmami. Wszystko stoi. Pytanie, czy dany klub będzie chciał występować na dotychczasowym szczeblu ligowym; czy nie będzie tak, że niektórzy będą jednak zmuszeni do wystartowania w niższej lidze. Z tym też musimy się liczyć.

Nasze sztywne reguły administracyjne muszą zostać totalnie zliberalizowane. Jeśli ktoś nie będzie w stanie zapewnić, że rozegra pełny sezon w IV lidze, to lepiej żeby zaczął go w klasie A, niż przestał w ogóle funkcjonować na piłkarskiej mapie. Musimy współpracować z klubami, partnersko rozmawiać z prezesami. Pozostaję w kontakcie z samorządowcami i otrzymuję różne sygnały. Już wiemy, że dotacje dla klubów sportowych w Opolu będą mniejsze o 1/3.

Miejmy jednak skalę. Gdy spojrzymy na klasę A czy B, to dotacje wynoszą tu od 8 do 14 tysięcy złotych, więc nawet jeśli spadną o 20-30 procent, kluby będą w stanie rozpocząć sezon. Tam się nie płaci zawodnikom, to ma być sport i rekreacja.

Pandemia bardziej uderzy w piłkę zawodową, to jasne.

Tomasz GARBOWSKI: – Uderzy we wszystkich. Serce podpowiada, by wrócić do gry jak najszybciej, a rozsądek nasuwa pytania: co, jeśli wirus ciągle będzie się tlił? Co, jeśli jesienią uderzy jego druga, a wiosną – trzecia fala? Tak czy inaczej musimy zrobić wszystko, by ruszyć z piłką w tym roku.

Gdybyśmy niczego nie dali rady rozegrać, to byłaby katastrofa, istny armagedon również dla piłki amatorskiej. Odbudowywalibyśmy ją z ogromnym mozołem. Ważne więc, by w sierpniu rozpocząć nowy sezon.

Wierzę, że ta brutalna lekcja życia, te tragiczne sytuacje, życiowe i gospodarcze dramaty, pozwolą nam na nowe, lepsze otwarcie również w piłce amatorskiej. Bo to ma być piłka amatorska, a nie taka, gdzie w A-klasie zarabia się za mecz. Masz iść się bawić, utrzymać kondycję, cieszyć się zdrowym duchem w zdrowym ciele.

Płacenie za to jest wynaturzeniem. Rozmawiam czasem z wójtami, włodarzami przygranicznych miejscowości i patrzę na wzorce czeskie. Tam zawodnik płaci składkę na klub, potrafi wysypać linie boiska, wysprzątać szatnię.

Jest inny model piłki amatorskiej, powinniśmy dążyć do czegoś podobnego. Oczywiście – im wyższa liga, tym musi być inaczej, powinny pojawiać się stypendia, kontrakty – to zrozumiałe. Ale niższe klasy rozgrywkowe – to jak sama nazwa wskazuje piłka amatorska! Jeśli idę na basen czy do siłowni, to za to płacę.

Może z tego kryzysu narodzi się coś nowego, czystszego, bardziej rekreacyjnego i masowego. Piłka ma dawać na tym poziomie przyjemność, a nie profity. Dotąd pędziliśmy – tak w futbolu zawodowym, jak i amatorskim. Obyśmy z tej lekcji wyciągnęli wnioski.

Wierzy pan jeszcze w możliwość dogrania obecnego sezonu? Na środowej wideokonferencji prezesów wojewódzkich ZPN-ów decyzja o zakończeniu rozgrywek nie zapadła.

Tomasz GARBOWSKI: – Bo to są trudne decyzje. Jako były sędzia piłkarski wiem jednak, że brak decyzji to najgorsze, co może być. Wierzę więc, że 10 maja zapadnie decyzja o zakończeniu sezonu. Lubię planować – w odniesieniu do miesiąca, kwartału, roku. I przyjmuję, że plan oczywiście może ulegać korektom, ale najgorsza jest niepewność.

Pamiętajmy, że nie grają nie tylko ligi, ale też Puchar Polski. My na szczeblu województwa mamy do rozegrania półfinały i finał. To walka o pieniądze i przepustkę na pucharowy szczebel centralny. Jeśli nie uda się w czerwcu, lipcu czy sierpniu, to dokończmy PP nawet w pierwszych tygodniach września! Ale wierzę, że się uda. Takie mecze można potraktować niczym sparingi, próby generalne.

Sądzę, że w 2,5 miesiąca PP dokończyłby nawet tak duży okręg jak Śląski ZPN. Wierzę, że te miesiące pozwolą, by machina się rozpędziła. Lokomotywa piłkarska się zatrzymała i trudno będzie od razu uczynić z niej pendolino, ale trzeba stopniowo ruszać, by od sierpnia piłka mogła nas cieszyć co weekend.

Sezon w niższych ligach ruszał zwykle w połowie sierpnia. Teraz chyba warto byłoby zacząć na początku miesiąca?

Tomasz GARBOWSKI: – Też jestem zwolennikiem, by to przyśpieszyć. Zwłaszcza że przed nami perspektywa całkiem innych wakacji; mówi się przecież o zakazie obozów, kolonii.

Czy nastawia się pan, że pańska kadencja – niczym Zbigniewa Bońka w fotelu prezesa PZPN – wskutek pandemii zostanie wydłużona do jesieni 2021 roku?

Tomasz GARBOWSKI: – Nie, ponieważ 13 grudnia Zarząd OZPN przyjął ordynację wyborczą i podjęliśmy działania z myślą o walnym zebraniu sprawozdawczo-wyborczym, które ma się odbyć 9 czerwca.

Wiele klubów dokonało już wyboru swoich delegatów, maszyna ruszyła, rekomendacje zostały przesłane komisji wyborczej OZPN. Będę więc optował za tym, by w pierwszym możliwym terminie przygotować walne.

W czerwcu oczywiście będzie ciężko, ale sądzę, że jesteśmy w stanie – jako zarząd OZPN – zwołać je w trzeciej-czwartej dekadzie września. Jesteśmy już tak przygotowani pod względem proceduralnym i wyboru delegatów, że trudno byłoby to teraz anulować. Kiedy więc uporamy się z przygotowaniem lig do kolejnego sezonu, będzie można spotkać się z „terenem” i rozliczyć minione cztery lata.

Zdajemy sobie sprawę, że Sejm RP przyjął poprawkę o wydłużonej kadencji w związkach sportowych. Ta ustawa teraz czeka na podpis Prezydenta RP. Jednakże kadencja zarządów wojewódzkich związków piłki nożnej na pewno kończyłaby się wcześniej niż ta prezesa Bońka. Nie później, bowiem na dwa miesiące przed walnym PZPN wojewódzkie ZPN-y muszą dokonać wyboru delegatów.

Siłą rzeczy, ostatnie „wojewódzkie” walne musiałoby się odbyć pod koniec lipca przyszłego roku. Powtarzam jednak, że jeśli będą warunki, postaramy się przeprowadzić walne już we wrześniu.

Rozumiem, że zamierza pan ubiegać się o drugą kadencję.

Tomasz GARBOWSKI: – Wszystko wskazuje na to, że tak. Od stycznia zbierałem rekomendacje z klubów. Obowiązuje zasada, że każdy klub może udzielić tylko jednej rekomendacji, a kandydat na prezesa Opolskiego ZPN musi ich zebrać przynajmniej 30.

Przez 2,5 miesiąca otrzymałem ponad 170 rekomendacji, a członków związku mamy 330. Jest zatem oczekiwanie, by Tomasz Garbowski tym kandydatem był. A ja czuję się na tyle mobilny i gotowy, by dalej prowadzić opolską piłkę, na rozwój której ciągle mam nowe pomysły.

Czy w dobie pandemii obawia się pan o wasz okręt flagowy, Odrę Opole, plasującą się dziś w strefie spadkowej tabeli zaplecza ekstraklasy? Uchwała PZPN przewiduje, że w razie przedwczesnego zakończenia sezonu Odra spadnie.

Tomasz GARBOWSKI: – Znaków zapytania nie brakuje. Uchwała była podejmowana na wypadek zawieszenia ligi, ale w momencie, gdy to się jeszcze nie działo, bo przecież mieliśmy grać. Sądzę, że ulegnie modyfikacji. Takie są też oczekiwania środowiska piłkarskiego.

Uchwała nie daje klubom możliwości wywalczenia na murawie utrzymania w ekstraklasie, I czy II lidze, dlatego jest apel o jej zmianę. Dlaczego karać kluby, które zainwestowały i przygotowywały się na obronę przed spadkiem? To byłaby w dodatku podwójna kara, bo prócz spadku kluby czekają trudności finansowo-organizacyjne.

Czytaj jeszcze: Zawodnicy nie chcą przystać na układ

Ciężkie czasy przed nami, dlatego może to moment, by przyśpieszyć reformę ekstraklasy, powiększyć ją do 18 zespołów już w tym roku. Trzeba dostosować się do okoliczności, nie można być biernym i zachowawczym. Wierzę, że Odra – nowa Odra, działająca jako miejska spółka, na czele której stanął prezes Tomasz Lisiński – jest w stanie przebrnąć przez te wzburzone fale.

W życiu jak w piłce – każdy jest dobrym sędzią, gdy nic się nie dzieje. A gdy zaczyna się konfrontacja, wtedy można się wykazać. Wierzę, że prezes Lisiński przeprowadzi klub przez trudny okres, który przed nami; że Odra się obroni.

Jako Opolski ZPN mocno ją wspieramy i jestem przekonany, że pod skrzydłami panów Lisińskiego i Gitlara, pod wodzą trenera Brehmera, ten zespół jeszcze nieraz pokaże jakość i da naszemu środowisku powody do radości.

Na zdjęciu: Trzeba dostosować się do okoliczności, nie można być biernym i zachowawczym – podkreśla Tomasz Garbowski.

Fot. Mirosław Szozda