Szkocka ku pokrzepieniu

Zarząd Śląska Wrocław po katastrofalnym występie przeciwko Bruk-Betowi Termalice Nieciecza zamroził swoim piłkarzom kwietniowe pensje.


W minioną sobotę piłkarze Śląska Wrocław zostali dosłownie, bez przenośni, zmiażdżeni na własnym stadionie przez Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. Rywal aż cztery razy zmusił do kapitulacji bramkarza wrocławian, Michała Szromnika. Kto wcześniej spuścił taki łomot zielono-biało-czerwonym? Wbrew pozorom, nie trzeba daleko szukać. Otóż 2 października ubiegłego roku w identycznych rozmiarach rozprawił się ze Śląskiem poznański Lech. Ale „Kolejorz” to zespół walczący o mistrzostwo Polski, zaś „Słoniki” to zupełnie inny rozmiar kapelusza, rozpaczliwie walczą przecież o utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie. Porażka w takich rozmiarach z nimi, i to u siebie, to po prostu wstyd!

Trener wrocławian Piotr Tworek po końcowym gwizdku arbitra świecił oczami przed kibicami i swoimi pracodawcami. Wyglądał na tak wstrząśniętego jak właściciel sklepu rybnego, któremu zaproponowano do sprzedaży skrzynkę stęchłych dorszy. Zresztą przyznał na konferencji prasowej po tym meczu: – Jest nam wstyd i musimy przeprosić wszystkich, którzy widzieli to spotkanie – powiedział skruszony. – Naszą rolą jest się podnieść i w każdym kolejnym meczu zagrać inaczej o 180 stopni. Musimy to wszystko odwrócić i powalczyć w Białymstoku o punkty.

Przystępując do pojedynku z Bruk-Betem podopieczni Piotra Tworka zapomnieli o jednej, bardzo ważnej maksymie: „Jeżeli wchodzisz do ringu, spodziewaj się ciosów”. Nie zamierzam rozkładać na czynniki pierwsze ostatniego blamażu piłkarzy Śląska przed własną publicznością, ale bramkarz Michał Szromnik powinien zostać zmieniony po kwadransie, po oba stracone gole, których autorami byli Michal Hubinek i Muris Meszanović, obciążają jego konto. Żeby nie było wątpliwości, 29-letni golkiper nie miał należytego wsparcia w defensorach, bo Wojciech Golla zapisał na swoje konto samobójczego… gola, zaś Mark Tamas sam się wyautował jeszcze w I połowie. Serdecznie dziękuję za taką „pomoc”!

Tak przy okazji, ale niekoniecznie na marginesie – w bieżących rozgrywkach piłkarze Śląska Wrocław strzelili już pięć bramek samobójczych! Wspomniany wcześniej Wojciech Golla zrobił to wcześniej w meczu z Zagłębiem Lubin, Szymon Lewkot z Wartą Poznań, Victor Garcia z Górnikiem Łęczna i Patryk Janasik z Piastem Gliwice,

Na szczęście (również dla samych piłkarzy z Wrocławia) dotkliwa porażka z drużyną z Niecieczy nie rozeszła się po kościach. Mianowicie po spotkaniu z kierownictwem pionu sportowego oraz trenerem Piotrem Tworkiem zarząd Śląska Wrocław w reakcji na rezultat i styl porażki w meczu ze „Słonikami” podjął decyzję o zamrożeniu kwietniowych wynagrodzeń zawodników pierwszej drużyny. Ponadto dyrektor sportowy klubu z Oporowskiej Dariusz Sztylka oddał się do dyspozycji zarządu.

Trzeba było w końcu walnąć pięścią w stół, bo drużyna staczała się w tabeli, a piłkarzom uśmiech nie schodził z twarzy. Kasa się zgadzała, więc czym się martwić. Teraz mają nad czym i o czym myśleć. Porażka w kolejnym meczu z Jagiellonią Białystok albo ich jeszcze bardziej pogrąży, albo wezmą się w garść i odbiją od dna.

Cóż w tej sytuacji mogę zaproponować trenerowi Piotrowi Tworkowi? Przychodzi mi do głowy tylko jeden pomysł – butelka szkockiej działa cuda nie tylko na drętwym przyjęciu. Z drugiej zaś strony obecnie nie zamieniłbym się ze szkoleniowcem Śląska za całą whisky Irlandii.


Na zdjęciu: Po meczu z Bruk-Betem piłkarze Śląska Wrocław znaleźli się na łopatkach.

Fot, Marcin Karczewski/PressFocus