Szkoda tej porażki, ale zabrakło argumentów

Momenty dobrej gry nie wystarczyły do choćby punktu w meczu z Belgią, która ogrywa nas po raz drugi w czerwcu.


Mimo klęski 1:6 w Brukseli 8 czerwca, to trener Czesław Michniewicz zdecydował się na dość ofensywne ustawienie. W wyjściowym składzie znalazło się miejsce dla Sebastiana Szymańskiego, po raz kolejny dla Nicoli Zalewskiego czy Szymona Żurkowskiego. Do gry wrócił też nasz lider Robert Lewandowski.

Niewiele argumentów

To jednak „Czerwone Diabły” górowały na murawie Narodowego. Naszym zawodnikom szczególne problemy sprawiały długie prostopadłe zagrania, gubiące naszą defensywę. W 9 minucie odważnym wybiegiem z bramki ratował nas Wojciech Szczęsny, który został trafiony kolanem przez Thorgana Hazarda. Na szczęście naszemu golkiperowi nic się nie stało. Tutaj trzeba dodać, że w tyłach, oprócz doświadczonego Kamila Glika grali u nas debiutanci, Mateusz Wieteska czy Jakub Kiwior (2 mecz w narodowych barwach).

Na efekty nie trzeba było długo czekać i po kwadransie było 1:0 dla Belgów. Youri Tielemans świetnie wrzucił piłkę w nasze pole karne, a zostawiony bez opieki Michy Batshuayi głową z kilku metrów zaskoczył Szczęsnego. Goście grali piłką, grali nią szybko, mając gigantyczną przewagę w jej posiadaniu: 65 do 35 proc. w pierwszym fragmencie. Stąd ich prowadzenie nie mogło być żadnym zaskoczeniem. Ekipa trenera Roberto Martineza w pełni zasłużyła na taką premię.

Nam niewiele wychodziło. Nie było może tak tragicznie, jak w drugiej połowie meczu w Brukseli, ale składnych akcji było jak na lekarstwo. Niecelny strzał z dystansu w wykonaniu Żurkowskiego, przeciągnięte dośrodkowania i straty, to coś co charakteryzowało naszą grę. Grający w białych strojach Polacy znakomitą sytuację mieli w końcu w 31 minucie. Matty Cash zagrał po „belgijsku” prostopadle, przez dwie linie i świetną okazję miał Szymański. Nie popisał się jednak i przestrzelił. Zaraz potem piłka ponownie zatrzepotała w naszej siatce po celnym uderzeniu Edena Hazarda. Na szczęście był spalony i arbitrzy z Bośni tego gola nie uznali.

Końcówka była w naszym wykonaniu lepsza i do szatni powinniśmy schodzić z remisowym wynikiem. Lewandowski świetnie zagrał do Zalewskiego, ten nie atakowany przez nikogo uderzył, ale na nasze nieszczęście futbolówka minęła cel. To była znakomita okazja.

Szanse były

Po zmianie stron inicjatywa należała już ponownie do Belgów. Nasi reprezentanci, podobnie jak w pierwszym fragmencie spotkania, znowu mieli niewiele argumentów, szczególnie z przodu. W tej sytuacji na boisku pojawili się zmiennicy, jak Karol Świderski czy Przemysław Frankowski. Niewiele to dało, bo nie byliśmy w stanie przejąć inicjatywy. Zresztą rywale też jakoś specjalnie nam nie zagrażali, ale mieli kontrolę nad tym, co działo się na boisku.

W 68 minucie na naszą bramkę niczym młodzieniaszek pognał 35-letni kapitan Belgów i środkowy obrońca Jan Vertonghen. Zagrywał przed naszą bramkę, ale bardzo dobrze interweniował Kiwior zażegnując niebezpieczeństwo. Kilka minut później z rzutu wolnego Simona Mignoleta próbował zaskoczyć „Lewy”, ale bez efektu. Zaraz potem głową niecelnie strzelał Kamil Glik. Nasi zawodnicy starali się odrobić stratę. To był dobry moment w grze naszej drużyny, ale brakowało kropki nad „i” czyli wyrównania. Z drugiej strony, jak w pierwszym meczu, ponownie mógł nas zaskoczyć Leandro Trossard, ale Szczęsny był na miejscu.

W ostatnich minutach nasz zespół rzucił się do desperackiego ataku. Szansę miał rezerwowy Świderski czy Kiwior, ale strzelali niecelnie. Z kolei w 90 minucie po uderzeniu głową Świderskiego (bardzo dobra zmiana) piłka wylądowała na słupku… Ostatecznie przegrywamy i pod koniec września zagramy z Walią o utrzymanie się w Dywizji A Ligi Narodów.


Polska – Belgia 0:1 (0:1)

0:1 – Batshuayi, 16 min (głową, asysta Tielemans)

POLSKA: Szczęsny – Wieteska (84. Grosicki), Glik, Kiwior – Cash, Żurkowski, Linetty (84. Góralski), Zieliński (58. Świderski), Szymański (70. Klich), Zalewski (58. Frankowski) – Lewandowski. Trener Czesław MICHNIEWICZ. Rezerwowi: Drągowski, Grabara, Kędziora, Kamiński, Kamiński, Bereszyński, Piątek.

BELGIA: Mignolet – Alderweireld, Dendoncker, Vertonghen – Castagne, Tielemans, Witsel (46. Vanaken), T.Hazard (62. Foket) – Mertens (80. De Ketelaere), Batshuayi (67. Openda), E.Hazard (67. Trossard). Trener Roberto MARTINEZ. Rezerwowi: Sels, Casteels, Theate, Mechele, Praet, Januzaj, Saelemaekers.

Sędziował Irfan Peljto (Bośnia I Hercegowina). Widzów: 56803. Żółte kartki: Żurkowski (47. faul)


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus