Szkoda zgubionych punktów w Kołobrzegu

Piłkarze GKS-u Jastrzębie niepowodzenie z Kotwicą chcą sobie powetować w najbliższym meczu ze Stomilem Olsztyn.


Z wyjazdowego meczu z Kotwicą Kołobrzeg piłkarze GKS-u Jastrzębie wrócili z pustymi rękami i marna to dla nich pociecha, że za występ na boisku lidera eWinner 2. Ligi zebrali pochlebne recenzje, skoro punkty poszły ma konto przeciwnika. Podopieczni trenera Damiana Mikołowicza (zastępował zdyskwalifikowanego Grzegorza Kurdziela) wcale nie musieli przegrać tego spotkania, ale skoro nie wykorzystuje się stuprocentowych okazji…

Przy jedynej bramce, jaka padła w tym spotkaniu, krycie odpuścił Mateusz Słodowy i pozostawiony bez opieki Jakub Bojas skierował futbolówkę z kilku metrów do pustej bramki. Piłkarz Kotwicy Kołobrzeg zrobiłby to z zamkniętymi oczami, bo miał mnóstwo miejsca i czasu na skierowanie futbolówki do bramki Grzegorza Drazika.

Po zakończeniu ostatniego meczu kapitan jastrzębian Kamil Jadach nie miał zbyt szczęśliwej miny. – Przede wszystkim chciałem pogratulować Kotwicy zwycięstwa, czy zasłużonego, czy nie, to nie ma znaczenia, bo właśnie oni cieszyli się z trzech punktów – stwierdził popularny „Carlos”. – My musimy przełknąć gorycz tej porażki. Myślę, że z przebiegu całego meczu możemy być zadowoleni, aczkolwiek były momenty, w których – niestety – nie wierzyliśmy, że możemy strzelić tę bramkę. Mieliśmy przecież nie gorsze sytuacje do zdobycia gola niż Kotwica. Oni jednak strzelili bramkę, a my nie. Musimy jak najszybciej wyciągnąć wnioski z tej lekcji i poprawić to w kolejnym meczu ze Stomilem Olsztyn. Myślę, że mimo wszystko w przyszłość możemy spojrzeć z optymizmem.

Najbliższym przeciwnikiem spadkowicza z Fortuna 1. Ligi będzie inny spadkowicz z zaplecza ekstraklasy, Stomil Olsztyn, który w minionej kolejce bezbramkowo zremisował na wyjeździe z Pogonią Siedlce. Aż dziewięciu (!) zawodników (w tym rezerwowy Jakub Grzesiak) zespołu trenera Szymona Grabowskiego w tym spotkaniu zostało upomnianych żółtą kartką, ale tylko 24-letni pomocnik Sebastian Szypulski nie zagra w piątek (początek o godz. 18.00) przeciwko GKS-owi Jastrzębie.

W ekipie gospodarzy z tego samego powodu (cztery „żółtka”) zabraknie ukraińskiego obrońcy, Jewhenija Zacharczenki. Ponadto uważać musi Bartosz Boruń, który trzykrotnie „podpadł” już arbitrom. Nie wiadomo, czy w składzie gospodarzy pojawią się dwaj pewniacy, obrońcy Kacper Kawula (zagrał w 6 meczach ligowych) i Dawid Szkudlarek (8 meczów), których zabrakło w Kołobrzegu. Klub z Harcerskiej nie podał przyczyny ich absencji, ale wersja z żółtymi kartkami odpada. Mogły to być kontuzje lub słabsza forma, dlatego pozostali na miejscu.

W poniedziałek ogłoszono, że mecz jastrzębian z rezerwami Zagłębia Lubin odbędzie się w niedzielę, 18 września, o godzinie 14.00, lecz nie w Lubinie, lecz w Jastrzębiu Zdroju. To oznacza, że zespół trenera Grzegorza Kurdziela trzy najbliższy spotkania ligowe rozegra na Stadionie Miejskim przy ulicy Harcerskiej. Jego przeciwnikami będą: Stomil Olsztyn (piątek, 9 września, godz. 18.00), Zagłębie II Lubin (niedziela, 18 września, godz. 14.00) i Śląsk II Wrocław (sobota, 24 września, godz. 15.00).


Na zdjęciu: Kapitan GKS-u Jastrzębie Kamil Jadach (z prawej) był niepocieszony po ostatnim meczu swojej drużyny.

Fot. gksjastrzebie.com