Szombierki Bytom. Stulecie w czystości

 

Gdy w marcu 2006 roku weszliśmy do klubu, dług wynosił około 580 tysięcy złotych. Rosły odsetki, był ogrom problemów – wspomina Tomasz Buczyk, aktualny prezes Szombierek, który na stronie internetowej został wymieniony – obok Andrzeja Kajzera, Rafała Kolano, Krzysztofa Woźniaka, Damiana Grabka, śp. Ignacego Miedzińskiego oraz prezydenta Mariusza Wołosza – jako jedna z osób najmocniej pracująca przy oddłużeniu klubu.

Nie wziął ani złotówki

– Jestem dumny, że jako prosty, szary człowiek przyczyniłem się do wyprostowania sytuacji. Chcę podziękować jeszcze jednej osobie, Sebastianowi Budzanowi. Były wzloty i upadki, ale od początku był ze mną. A to jako wiceprezes, a to – jak obecnie – członek zarządu. Pomagał i chwała mu za to – podkreśla Buczyk i nie kryje, że dla „Zielonych” pracował za darmo.

– Niektórzy dostają miliony, a kluby i tak upadają. Moim zdaniem, każdy zarząd powinien odpowiadać za swoją kadencję i swoje długi. Wtedy byśmy zobaczyli, kto pracuje dla klubu z serca, a kto – by tylko się dorobić. Najpierw trzeba zadbać o klub, a dopiero potem o siebie. Ja od 2006 roku nie dostałem ani złotówki. Nie ukrywam, że teraz wreszcie bym chciał. Najpierw jednak trzeba coś pokazać, by potem móc żądać.

Bywały oczywiście trudne momenty. Kilka lat temu awansowaliśmy do III ligi i to był błąd. Należało najpierw spłacić zobowiązania. Człowiek jednak uczy się na błędach. Prowadzę swoją działalność, ale klub to coś zupełnie innego. Najważniejsze, że udało się, byśmy jeszcze w roku stulecia wyszli na zero – przyznaje prezes Szombierek.

Skoro bytomianie są już oddłużeni, to teraz mogą odważniej pomyśleć o III lidze. Zimę spędzają w fotelu lidera I grupy IV ligi śląskiej, z przewagą 2 punktów nad Unią Kosztowy. – Chcemy zrobić awans, fajnie byłoby też powalczyć o puchar wojewódzki. Wierzę w III ligę. Jak się uda, to będzie, ale obawiam się barażu. On powinien być organizowany raczej dla drużyn walczących o utrzymanie. Nie powinno być tak, że ktoś wygrywa całą ligę, wydaje pieniądze i musi jeszcze grać baraż o awans. To trochę chore – nie kryje Tomasz Buczyk.

Miasto przekaże stadion?

Szombierki notują dobre wyniki, mimo że – jak przekonują – na tle IV-ligowej stawki wcale nie są krezusami. Budżet na drużynę na sezon 2019/20 wynosi 260 tysięcy złotych. – U nas naprawdę nie ma dużych pieniędzy. Robimy to, na co nas stać.

Niektórzy w IV lidze płacą i po 3 tysiące złotych. W Szombierkach tego nie ma, średnia to 700-800 złotych, niektórzy grają i za stówę. Nie wierzę, by w innych miejscach były takie stawki jak 100 złotych. Nie ma też premii. Kiedyś były, ale zlikwidowałem je, chcąc, by klub wyszedł na zero. Wielu zawodników nam ucieka, bo inni oferują więcej. Zawsze mówię młodym chłopakom: „Tu jest IV liga, ale dobre miejsce, mistrz Polski. Graj z sercem, pokaż się, idź wyżej i tam zarabiaj”. Jesteśmy już po rozmowie z trenerem Januszem Kluge. Uzgodniliśmy, że zimą dołączy do nas trzech, może czterech zawodników. Zrobimy to, na co nas będzie stać – mówi prezes „Zielonych”.

W klubie wierzą, że poradzenie sobie z przeszłością to początek czegoś lepszego. Jest pomysł, by miasto przekazało w zarządzanie stadion przy Frycza-Modrzewskiego. – To okaże się w styczniu, lutym. Będziemy o to dbali. Bardzo chcemy rozwinąć infrastrukturę. Podłączone jest już centralne ogrzewanie, marzy nam się całkowita termomodernizacja budynku klubowego, by seniorzy, a przede wszystkim dzieci, miały normalne warunki. Dokumentację składał OSiR, byłem też na spotkaniu w mieście. Decyzja ma być do końca grudnia – mówi prezes Buczyk.

Trzeba trochę „naszporować”

I snuje dalsze plany. – Będziemy szukać kogoś znającego się na różnych wnioskach, by nam pomógł. Nie mogliśmy dotąd liczyć na żadne większe dofinansowania, bo mieliśmy dług. Może teraz coś się uda… Może z Ministerstwa Sportu, może z Unii Europejskiej. Trzeba też mieć jakiś wkład własny. Mamy pokorę do pieniędzy, dlatego trzeba będzie trochę „naszporować” ich na boku.

Do tego trzeba zmierzyć, by jakaś kasa była na koncie. Tak, by nie żyć „od dechy do dechy” i na koniec miesiąca nie mieć nic – podkreśla szef Szombierek, których budżet mniej więcej w połowie opiera się na dotacji z miasta, a w połowie na środkach wypracowanych samodzielnie. Klub zarządza m.in. jarmarkiem staroci czy strzeżonym parkingiem.

Jeszcze raz Tomasz Buczyk: – Nie zastanawiałem się jeszcze, kiedy to nastąpi, ale gdybym odchodził z klubu, to fajnie byłoby, gdybym mógł oddać Szombierki niezadłużone i grające w II lidze. To takie moje małe marzenie…

Na zdjęciu: Piłkarze Szombierek mają ostatnio powody nie tylko do sportowej, ale i organizacyjnej radości…