Szóste trofeum Bayernu i Roberta Lewandowskiego!

Bayern Monachium pokonał UANL Tigres i został najlepszą klubową drużyną świata. To szóste kolejne trofeum wywalczone przez „Die Roten” i polskiego napastnika.


Mocny cios spadł na Bayern Monachium w czwartek wczesnym rankiem, kiedy okazało się, że Thomas Mueller, jeden z kluczowych piłkarzy drużyny Hansiego Flicka, jest zakażony koronawirusem. W związku z tym nie było mowy, by mistrz świata z 2014 roku mógł wystąpić w finale Klubowych Mistrzostw Świata, w którym rywalem niemieckiego zespołu był meksykański UANL Tigres.

Mueller został odizolowany od reszty zespołu i pozostał w Katarze, gdzie będzie przechodził kwarantannę. Przypomnijmy, że już wcześniej było wiadomo, że w decydującej rozgrywce nie zagra Jerome Boateng, który wrócił do Niemiec z powodu śmierci swojej byłej partnerki.

Bayern, który był faworytem starcia o tytuł najlepszej klubowej drużyny na świecie, nie rozpoczął spotkania od huraganowych ataków na bramkę Tigres. A rywal chciał pokazać, że wcale triumfatora Ligi Mistrzów się nie boi.

W miarę upływu czasu drużyna z Europy przejęła inicjatywę, choć trudno mówić o dominacji. Meksykanie dobrze się bronili. Dlatego też „Die Roten” próbowali poszukać swoich szans w strzałach z dystansów. Po uderzeniu Joshuy Kimmicha wpadła do siatki tuż przy słupku, ale na linii futbolówki znajdował się Robert Lewandowski.

Polak wprawdzie jej nie dotknął, ale sędzia – po błyskawicznej analizie VAR – zdecydował, że nasz napastnik absorbował uwagę bramkarza, Nahuela Guzmana, i odgwizdał ofsajd. „Bawarczycy” nie protestowali, a kilkanaście minut później Leroy Sane trafił w spojenie słupka z poprzeczką.

Przed przerwą Bayern zrobił jednak zbyt mało, by ustawić sobie resztę spotkania. I jeżeli chciał rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść, to musiał nieco popracować. Już w drugiej odsłonie skonstruował wreszcie akcje, która dała mu prowadzenie, choć gol, dla odmiany, nie został uznany od razu.

Otóż arbiter z Urugwaju odgwizdał spalonego… Roberta Lewandowskiego po dośrodkowaniu z bocznej strefy boiska. Polak, który uderzał głową, został przez Guzmana zatrzymany, ale piłka spadła wprost pod nogi Benjamina Pavarda. Francuz skierował ją do opuszczonej bramki, a „Lewy” był przekonany, że spalonego nie było. Szybko okazało się, że najlepszy piłkarz świata miał rację i gola Bayernowi uznano.

Chwilę później gracze Tigres domagali się rzutu karnego po zagraniu ręką Pavarda, ale sędzia z Ameryki Południowej nawet tej sytuacji nie sprawdzał, choć nie ma wątpliwości, że futbolówka trafiła w rękę francuskiego obrońcy „Die Roten”. Zupełnie jednak przypadkowo.

W 74. minucie meczu dość zaskakującą decyzję podjął Hansi Flick, który przeprowadził aż trzy zmiany, a jednym z zawodników, który opuścił boisko był Robert Lewandowski. Takie posunięcie wskazywało na to, że zespół z Monachium zamierza raczej skupić się na tym, by dowieźć prowadzenie do końca spotkania, bo „Lewego” na placu gry zastąpił Eric Choupo-Moting.

Wprawdzie napastnik, ale też piłkarz, który – odkąd gra w Bayernie – nie strzelił jeszcze dla tego zespołu gola. Kameruńczyk miał w końcówce spotkania szansę, by to zmienić, ale nie wykorzystał dobrej sytuacji. Nie miało to już jednak znaczenia, a Bayern Monachium, drugi raz w historii, zdobył Klubowe Mistrzostwo Świata.

Fot. twitter.com/FCBayern

To szóste z rzędu trofeum niemieckiego zespołu. I Roberta Lewandowskiego.

Finał Klubowych MŚ

Bayern Monachium – UANL Tigres 1:0 (1:0)

1:0 – Pavard, 59 min.

Sędziował Esteban Ostojich (Urugwaj). Widzów 4000. Żółte kartki: Duenas, Rodriguez, Carioca.

BAYERN: Neuer – Pavard, Suele, Hernandez, Davies – Kimmich, Alaba – Coman (74. Douglas Costa), Sane (73. Musiala), Gnabry (63. Tolisso) – Lewandowski (74. Choupo-Moting). Trener Hansi FLICK.

TIGRES: Guzman – Rodriguez (80. J. Quinones), Reyes, Salcedo, Duenas – Aquino, Carioca, Pizarro, L. Quinones – Espinola, Gignac. Trener Ricardo FERRETTI.


Mecz o 3. miejsce
Al Ahly – Palmeiras 0:0 k. 3:2


Fot. twitter.com/FCBayern