Szpilka – Włodarczyk ? Nic z tego

O tej pełnej złej krwi walce Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka z Arturem Szpilką mówi się od dawna, choć pierwszy jest zawodnikiem kategorii junior ciężkiej, a drugi ciężkiej. Dziś ta różnica jest w kilogramach jeszcze większa niż kilka lat temu, bo Szpilka poszedł z wagą w górę. Ale gdyby z obu stron była chęć, by do takiego starcia doprowadzić, to już by je ogłaszano.

Tak jednak nie jest i wszystko wskazuje, że szybko do takiej walki nie dojdzie. Włodarczyk po wygranej z Nigeryjczykiem Olanrewaju Durodolą w Rzeszowie ma jeszcze nadzieję na dobrze płatne występy w swojej wadze, więc nie ma powodów, by do takiej ryzykownej konfrontacji się palił. Tym bardziej, że w najcięższej kategorii nigdy nie walczył i nie wie czy dobrze by sobie w nowej rzeczywistości poradził.

Szpilka z tego co wiem chętnie by się zgodził, ale postawiłby trudne do spełnienia warunki finansowe., więc sytuacja byłaby patowa.

Tak czy inaczej jestem przekonany, że do takiej walki nie dojdzie. Z całą pewnością nie w tym roku, i co bardzo prawdopodobne również w przyszłości są niewielkie szanse na takie wydarzenie. Włodarczyk jest coraz starszy, ma tego świadomość i wie, że wciąż może szukać wyzwań i pieniędzy w wadze junior ciężkiej, zamiast ryzykować starcie ze Szpilką. Taki pojedynek niósłby przecież za sobą duże obciążenie psychiczne, a „Diablo” nie ma nerwów z żelaza. Prawdopodobnie na taką konfrontację, z wielu względów, nie godzi się też trener Fiodor Łapin, a jego zdanie dla Włodarczyka jest decydujące. Nikt nie zna obu pięściarzy równie dobrze jak Łapin, to on najlepiej wie na co ich stać, również w sferze psychicznej, więc jeśli jest przeciwny, by „Diablo” którym się opiekuje walczył ze Szpilką, to z określonych powodów.

Dziś jednak i tak plany są inne: Włodarczyk zapewne zmierzy się z kimś odpowiednio wyselekcjonowanym w październiku na gali w Zakopanem, a Szpilka z ciekawym rywalem w Gliwicach 10 listopada. Hala jest na ten właśnie dzień zarezerwowana, ale to jeszcze nic nie znaczy. Jeśli potwierdzi się nazwisko przeciwnika, to sam jestem ciekaw czy „Szpila” się na taką walkę zdecyduje.

A w Nowym Jorku Kownacki

W przypadku 29 letniego Kownackiego (17-0, 14 KO) sprawa wydaje się jasna. Nasz rodak z Ameryki nie kalkuluje, bierze kogo mu dają i leje ich aż miło. 8 września zmierzy się z byłym i cokolwiek śmiesznym mistrzem świata wagi ciężkiej, Charlesem Martinem (25-1-1, 23 KO) ? „Babyface” miał z nim walczyć 25 sierpnia w Nowym Jorku, ale galę odwołano. I gdy wydawało się, że ten pojedynek mocno przesunie się w czasie ogłoszono nową datę, ale miejsce pozostało bez zmian, Barclays Center w Nowym Jorku na Brooklynie.

32 letni Martin mistrzem świata był krótko. 16 stycznia 2016 roku zdobył pas IBF wygrywając w tejże Barclays Center z Ukraińcem Wiaczesławem Głazkowem, który doznał wtedy ciężkiej kontuzji. Nie wiem czy pokonałby Głazkowa, gdyby ten był w pełni sił, pamiętamy natomiast, że 85 dni później, w pierwszej obronie mistrzowskiego został szybko znokautowany przez Anthony’ego Joshuę w Londynie.

Martin ma prawie dwa metry wzrostu, większy od Polaka zasięg ramion i jest leworęczny, czego Kownacki nie lubi. Bije mocno, ma wysoki współczynnik nokautów, ale z takim twardzielem jak „Babyface” będzie miał poważny problem. Urodzony w Łomży mieszkaniec Nowego Jorku zapewne zaatakuje w swoim stylu i wcześniej czy później go dopadnie.

Co do tego jestem przekonany, tak samo jak tego, że walki Szpilki z Włodarczykiem raczej się nie doczekamy.