Szpital w reprezentacji

Grono kontuzjowanych zawodników, którzy nie będą mogli zagrać w meczach eliminacji Euro 2024 z Czechami i Albanią stale się powiększa.


Ok. dwóch tygodni przerwy od treningów czeka Roberta Lewandowskiego po tym, jak as reprezentacji Polski nabawił się kontuzji w ligowym starciu z Almerią. Najskuteczniejszy strzelec naszego narodowego zespołu nadciągnął mięsień dwugłowy, a klub nie podał dokładnej daty powrotu do zajęć z zespołem. Barcelona poinformowała jedynie, że wszystko zależeć będzie od „postępów w leczeniu”, a hiszpańskie media sugerują właśnie, że zawodnik w pełni sił będzie za kilkanaście dni. Oznacza to, że udział w marcowym zgrupowaniu reprezentacji Polski i w meczach z Czechami (24 marca) i Albanią (27 marca) jest raczej niezagrożony. Zgrupowanie rozpocznie się w poniedziałek, 20 marca, czyli za niespełna 3 tygodnie.

Urazy stoperów

„Lewy” nie jest jedynym zawodnikiem naszej drużyny narodowej, który w ostatnim czasie doznał kontuzji. Od końcówki stycznia, czyli już od ponad miesiąca, poza grą znajduje się Arkadiusz Milik. Napastnik Juventusu urazu zginacza nabawił się w ligowym starciu z Monzą. Przed niedawnym meczem z Torino głos w sprawie zawodnika zabrał szkoleniowiec „Juve”, Massimiliano Allegri. – Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to Arek powinien wrócić po przerwie na kadrę – powiedział opiekun „Starej damy”. Po takich słowach nie należy się zatem spodziewać, że Milik, który we wtorek skończył 29 lat, przyjedzie na zgrupowanie reprezentacji Polski. Nasi kluczowi napastnicy walczą zatem z czasem, ale trzeba przyznać, że na innych pozycjach również pojawiają się problemy.

Jeżeli chodzi o linię defensywną, to Kamil Glik w połowie lutego przeszedł zabieg artroskopii kolana. Według diagnozy, która została wówczas postawiona, doświadczony obrońca ma pauzować od 4 do 6 tygodni. Oznacza to, że nawet jeżeli przyjedzie na zgrupowanie, to będzie świeżo po wznowieniu treningów, a zatem nie będzie mu łatwo optymalnie przygotować się do spotkań eliminacyjnych. Ewentualnie mógłby zastąpić go Kamil Piątkowski.

Sęk jednak w tym, że również jest kontuzjowany! Ostatni występ zaliczył 11 lutego, a jego problem jest niemal taki sam, jak u Arkadiusza Milika. Pech młodego obrońcy jest tym większy, ponieważ od początku tego roku – po wypożyczeniu z Salzburga do KAA Gent – Polak zaczął grać regularnie i zbierał bardzo dobre recenzje za występy w belgijskiej ekstraklasie. Przypomnijmy, że właśnie z powodu braku występów, spowodowanych problemami mięśniowymi, w barwach austriackiego klubu zawodnik ten nie został powołany do kadry na mundial w Katarze.

Przyjrzymy się Szymańskiemu

Jeśli chodzi o drugą linię reprezentacji Polski, to temat również nie wygląda najlepiej. Notujący dobre występy po mundialu Krystian Bielik kontuzji łydki doznał 17 lutego, w starciu Birmingham z Huddersfield. Polak został zniesiony na noszach i początkowo sprawa wyglądała poważnie. Później jednak trener drużyny naszego reprezentanta przekazał dobre wieści. John Eustace powiedział, że kolano, z powodu kontuzji którego zawodnik nie grał przez prawie rok, nie zostało uszkodzone i przerwa nie potrwa długo. Według doniesień mediów „Bielon” ma odpocząć jeszcze przez niecałe dwa tygodnie i będzie do dyspozycji trenera na spotkanie z Watfordem, które rozegrane zostanie 14 marca. Taka data sugeruje, że defensywny pomocnik będzie również do dyspozycji Fernando Sanrtosa na mecze z Czechami i Albanią, ale – tak nakazuje rozsądek – trzeba jeszcze poczekać.

Nieco lepsze informacje napłynęły we wtorek z Rotterdamu. Do zajęć z Feyenoordem powraca bowiem Sebastian Szymański. – W trakcie poniedziałkowego treningu znów mógł się wykazać. Feyenoord co prawda nie chce niczego przyspieszać, ale już trwają próby przygotowania 23-letniego Polaka do gry w dwumeczu z Szachtarem Donieck w 1/8 finału Ligi Europy – napisał holenderski klub w oficjalnym oświadczeniu. Pierwsze spotkanie o ćwierćfinał LE pomiędzy Feyenoordem, a Szachtarem rozegrane zostanie 9 marca, czyli za tydzień, na stadionie, który Szymański doskonale zna, bo przecie zespół z Ukrainy swoje pucharowe mecze rozgrywa na obiekcie Legii przy Łazienkowskiej. A zatem polscy kibice, a także pewnie trener Santos, będą mieli doskonałą okazję ku temu, by przyjrzeć się z bliska, w jakiej dyspozycji znajduje się ofensywny pomocnik.

Nic, z kolei, nie wiemy o dyspozycji Szymona Żurkowskiego. Polak, po wypożyczeniu z Fiorentiny do Spezii, zagrał… 7 minut. W kolejnym meczu był na ławce, a następnie doznał urazu. Pod koniec stycznia jego trener, Luca Gotti, który dwa tygodnie później został… zwolniony, mówił, że „Żurek” nie zagra przez ok. 20 dni. Minęło już od tego czasu znacznie więcej, a nasz piłkarz nadal nie pojawia się w meczowym zestawieniu i nie jest znana data powrotu do treningów.




Na zdjęciu: Kamil Glik walczy z czasem. Nawet, jeżeli wydobrzeje w ciągu najbliższych 3 tygodni, to trudno przewidzieć, a jakiej będzie dyspozycji przed starciami z Czechami i Albanią.

Fot. Marcio Machado/SPP/Pressfocus