Sztuka wyrachowania

Dzisiaj beniaminek z Jastrzębia Zdroju zmierzy się na własnym boisku z Bytovią. Gospodarze będą zdecydowanym faworytem tego pojedynku, nie tylko z racji wyższej lokaty w tabeli.

Zespół trenera Adriana Stawskiego bowiem po raz ostatni komplet punktów zdobył… 8 września ubiegłego roku, zwyciężając na własnym boisku GKS Tychy 4:1. W kolejnych 20 pojedynkach ta sztuka nie udała się drużynie z Bytowa ani razu!

Jesienią GKS 1962 Jastrzębie wygrał w Bytowie 2:1. – Nasz najbliższy przeciwnik na pewno jest… innym zespołem niż przed kilkoma miesiącami – powiedział Jan Woś, II trener GKS-u. – Przede wszystkim odszedł do Lecha Poznań, który robił wówczas furorę w I lidze. Mam na myśli Juliusza Letniowskiego. Nie ma również groźnego skrzydłowego Michała Jakóbowskiego, który przeniósł się do Warty Poznań. Dołączył natomiast do zespołu Łukasz Moneta, który w zimowych sparingach strzelał bramki jak na zawołanie. Nie ukrywam, że jestem zaskoczony fatalną passą Bytovii, która jesienią wydawała się spokojna o ligowy byt, a teraz wylądowała na przedostatnim miejscu w tabeli. Na pewno jakiś wpływ na obecną kondycję zespołu miało wycofanie się możnego sponsora, chociaż z drugiej strony zespół z Bytowa był zimą na zgrupowaniu w Turcji. Nie należy jednak lekceważyć Bytovii, która w każdej chwili może „odpalić”. Nie zapominamy, że ten zespół wygrał mecze wyjazdowe z Termaliką Nieciecza, Garbarnią Kraków, Puszczą Niepołomice i ŁKS-em Łódź.

Chociaż ekipa z Bytowa jest „zamieszana” w walkę o utrzymanie, wciąż ma wiele atutów. – Zimą chyba nikt nie widział w tej drużynie kandydata do spadku – przekonuje trener Woś. – Zwłaszcza, że ma ona wciąż wiele atutów. Głównym są warunki fizyczne zawodników, wielu jest bardzo wysokich. Co z tego wynika? Że mają ogromny potencjał przy stałych fragmentach gry i musimy na ten element zwrócić szczególną uwagę. Niezależnie od wszystkiego, musimy do środowego meczu i przeciwnika podejść z respektem i szacunkiem, chociaż bez bojaźni.

GKS Jastrzębie. Plan wciąż taki sam

W ostatnich czterech spotkaniach ligowych jastrzębianie zachowali czyste konto (bezbramkowe remisy z Bruk-Betem i Wartą Poznań oraz zwycięstwa z Garbarnią i Stalą Mielec), ale strzelili w nich tylko dwa gole. Z punktu widzenia szkoleniowców GKS-u 1962 to powód do zadowolenia, czy raczej niepokoju? – Kiedy zespół kilka meczów z rzędu zagra na zero z tyłu, to jest to ewidentnie powód do zadowolenia – nie ma wątpliwości Jan Woś. – Oczywiście z punktu widzenia kibica o wiele ciekawszym widowiskiem jest mecz zakończony wynikiem 4:3 niż 1:0. Natomiast dla nas, trenerów, ważna jest skuteczność działań defensywnych zespołu. Na pewno martwi trochę niska skuteczność, chociaż pragnę zauważyć, że we wcześniejszych spotkaniach nie zdobyliśmy gradu bramek. Znacznie więcej traciliśmy, jak chociażby w spotkaniu z Rakowem Częstochowa, z którym przegraliśmy 1:5. Małe straty dowodzą, że nasz zespół dojrzewa, stał się bardziej wyrachowany. Stara piłkarska prawda mówi przecież, że jak nie możesz meczu wygrać, to go zremisuj.

 

Na zdjęciu: Trener Jan Woś jest zadowolony, że zespół z Jastrzębia ostatnimi czasy traci mało bramek.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ