Szukając podstaw optymizmu

Podczas tegorocznych przygotowań do sezonu drużyna trenera Waldemara Fornalika wygrała zaledwie raz, z pierwszoligowym Podbeskidziem 3:1. Oprócz tamtego spotkania, o w miarę niezłej grze można mówić w meczach ze Śląskiem i 1. FC Slovacko. Spotkanie z Sigmą kompletnie gliwiczanom nie wyszło, a jako że do startu ligi czasu nie pozostało zbyt wiele, wśród kibiców Piasta panuje duża niepewność, bo tak naprawdę nie wiadomo na co stać obecny zespół z Okrzei. – Na pewno nie możemy grać tak jak z Sigmą, bo z Sosnowca nie wywieziemy nawet punktu. Należy jednak pamiętać, że sparingi a liga to coś zupełnie innego. Tak było przed sezonem wicemistrzowskim. W ekstraklasie musimy grać lepiej a ja wierzę, że wszystko pójdzie dobrze – przekonuje Gerard Badia, który ma nadzieję, na znacznie lepszy sezon w wykonaniu całej drużyny, jak i w swoim. – Musimy sporo zmienić względem tego feralnego sezonu, mamy jednak naprawdę dobrych zawodników i jeżeli dobrze zaczniemy to nowy sezon może wyglądać zupełnie inaczej. Wykonaliśmy sporo fizycznej pracy, więc o przygotowanie motoryczne jestem spokojniejszy. Teraz wreszcie czuje się dobrze, jednak wiem, że muszę dawać drużynie więcej. Myślę, że idzie to w dobrą stronę. Czekam niecierpliwie na start sezonu, chcę dawać kibicom to, co dwa lata temu – mówi Katalończyk.

Przyszłość w Gliwicach?

Kto wie czy jedną z kluczowych postaci będzie Tomasz Jodłowiec. To zakontraktowanie pomocnika Legii wraz z obrońcą Jakubem Czerwińskim zostało uznane, że najlepsze ruchy transferowe w ostatnim czasie, a ów duet walnie przyczynił się do uratowania ligowego bytu. Nic więc dziwnego, że fani Piasta z ulgą i zadowoleniem przyjęli, że obaj zawodnicy zostają w Gliwicach. „Jodła” na razie na pół roku, ale nie jest wykluczone, że później współpraca nadal będzie kontynuowana. – Kontrakt z Legią mam ważny jeszcze przez dwa lata. Zobaczymy może będę chciał się związać z Piastem na dłużej. Podchodzę do tego spokojnie i nie chcę za dużo mówić o przyszłości. Na razie skupiam się na tym, co nas czeka w najbliższych miesiącach – mówi „Sportowi” 32-letni piłkarz, który zbierał niezłe noty wiosną, choć sam wymaga od siebie zdecydowanie więcej. – Na pewno mi trochę brakowało szczęścia pod bramką przeciwników, bo tych sytuacji miałem bardzo dużo, a strzeliłem wiosną jednego gola. Chciałbym tej jesieni pod tym względem się poprawić – mówi Jodłowiec.

Spadek krępował nogi

49-krotny reprezentant Polski uważa, że zespół musi oddzielić poprzedni sezon grubą kreską, bo liczy się tu i teraz. – Praktycznie w szatni już nie myślimy o tym co było, o poprzednim sezonie. Podczas tych ostatnich kilku tygodni skupialiśmy się na ciężkich przygotowaniach do kolejnych rozgrywek. Tamten sezon był trudny, cały czas graliśmy z nożem na gardle, bo byliśmy blisko spadku. Brakowało zwycięstw, za dużo remisowaliśmy, ale myślę że ostatni mecz z Bruk-Betem dał nam podstawy do optymizmu – zapewnia „Jodła” i dodaje. – Wydaje mi się, że jako drużyna będziemy silniejsi.