Szybki awans do kadry

Michał MICOR, Włodzimierz SOWIŃSKI: W spotkaniu z Chinami zadebiutował pan w pierwszej szóstce w Lidze Narodów. Do tego debiut miał miejsce w Łodzi, czyli w mieście, w którym zaczynał pan karierę. Stres był duży?
Bartosz KWOLEK: – Faktycznie w Łodzi jako młodzik stawiałem pierwsze kroki, ale nie myślałem o tym, że to specjalny mecz. Oczywiście fajnie, że w tym mieście mogłem zagrać w barwach reprezentacji Polski,. Do tego hala jest bardzo przyjemna do grani i dopisali kibice, ale nie było specjalnych sentymentów. Większy stres miałem przed spotkaniem towarzyskim z Kanadą w Katowicach. Jak jeszcze dowiedziałem się, że „Spodek” jest pełny, to lekko ugięły się nogi przed wejściem na parkiet. Ale później było już w porządku.

Debiut był udany?
Bartosz KWOLEK: – Nie obyło się bez problemów. W pewnym momencie mieliśmy problemy ze skończeniem ataków, ale w końcu znaleźliśmy na to receptę. Wszystkie takie kiwane piłki zaczęły „wchodzić” i to był nasz sposób na zdobywanie punktów. Dobrze, że to zadziałało, co nie zmienia faktu, że zagraliśmy przeciętnie. W Krakowie chłopcy pokazali, że potrafią grać zdecydowanie lepiej. Najważniejsze są jednak punkty, a te udało nam się zdobyć i mogę powiedzieć, że w debiucie wygraliśmy.

Nie udał się niestety zakończyć obu turniejów w kraju z kompletem punktów. Co się stało w ostatnim starciu z Niemcami?
Bartosz KWOLEK: – Zabrakło nam chyba skończenia kilku piłek w decydujących momentach. Mecz był dosyć równy i decydowały tak naprawdę detale. Niemcy skończyli swoje akcje, a my nie. Rywali zagrali lepiej i wygrali. To wszystko.

Razem z Jakubem Kochanowskim należycie do najmłodszych w kadrze (obaj urodzili się w 1997 roku). Wyobrażał pan sobie jeszcze rok temu, że będzie „szóstkowym” graczem w kadrze?
Bartosz KWOLEK: – Faktycznie, szybko się to dzieje. Dla mnie i Kuby to dopiero drugi sezon w PlusLidze. Kuba już w ubiegłym roku dostał szansę, teraz przyszła kolej na mnie, by zagrać w kadrze. Pozostaje mi się z tego awansu tylko cieszyć. Mam nadzieję, że moja przygoda z siatkówką potrwa jeszcze długo i każdy mecz w biało-czerwonych barwach jest dla mnie nowym doświadczeniem i daje jeszcze większą motywację. Mogę z tego tylko czerpać korzyści.

Trudno się rywalizuje ze znacznie starszymi i bardziej doświadczonymi kolegami?
Bartosz KWOLEK: – Trudno powiedzieć. Znam swoje miejsce i przede wszystkim walczę i chcę walczyć dalej. Z drugiej strony wiem, że nie da się wygrać najważniejszych meczów grając tylko młodymi zawodnikami. Mieszanka młodości z doświadczeniem jest idealną receptą, choć nie wiem, czy trener myśli tak samo.

Vital Heynen to osoba nietuzinkowa i prawdziwy wulkan energii. Wpadł np. na pomysł, by po ewentualnym zwycięstwie postawić wszystkim kibicom piwo, poprowadził też trening dla dziennikarzy.
Bartosz KWOLEK: – To cały Vital. Nieraz już pokazał, że jest trochę zwariowany i ma szalone pomysły. Pozytywne jest to, że ma taką wieź z kibicami. Do tego jest tak uniwersalnym trenerem, że poradziłby sobie nawet wówczas, gdyby musiał jeszcze poprowadzić Polskę na piłkarskim mundialu w Rosji. To nie stanowiłoby dla niego żadnego problemu.

Często jednak reaguje na wasze zagrania bardzo emocjonalnie. Jego krzyki i gestykulacje nie przeszkadzają wam?
Bartosz KWOLEK: – Vital jest bardzo pomocnym trenerem. Jak jest problem przyjdzie, wysłucha i stara się pomóc go rozwiązać. Jest kontakt. A to, że tak emocjonalnie reaguje? Nie przeszkadza mi to i myślę, że nikomu to z nas nie wadzi. Fajnie, że jest tak wyrazisty. Ma swój charakter i to pokazuje.

W sparingach z Kanadą zagrywaliście fatalnie, gdy przyszły mecze o punkty imponujecie w tym elemencie. Skąd tak przemiana?
Bartosz KWOLEK: – Szczerze mówiąc nie wiem. Mecze z Kanadą były dziwne. Każdy chyba czuł, jakby ktoś zabrał mu całą umiejętność zagrywania. Zachowywaliśmy się jak nie my, ale cieszę się, że serwis wrócił. Teraz poczuliśmy się pewniej. Pracowaliśmy na treningach na zagrywką oraz przyjęciem i to zaprocentowało. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie jeszcze lepiej.

Teraz przed wami seria wyjazdowa: Japonia, USA i Australia. Czekają was długie i nużące podróże. Przygotował się pan do nich?
Bartosz KWOLEK: – Jak chyba każdy ściągnąłem seriale. Mam nadzieję, że większość czasu jednak prześpię.

A myśli pan o turnieju finałowym Ligi Narodów?
Bartosz KWOLEK: – Fajnie byłoby w nim wystąpić. Granie z najlepszymi na świecie byłoby kolejnym doświadczeniem, o którym rok temu mogłem tylko marzyć.